Ulicy Wierzbięty wiecznie żywa, chociaż na mapie już od dawna jej nie znajdziecie. To ta sfotografowana w 1968 roku polna droga z kawałkiem tablicy informującej o dumnej nazwie odchodząca w prawo od Puławskiej na wysokości dzisiejszego Megasamu. Niby jej nie ma, ale jednak jest.
Co jakiś czas Puławską z sapaniem przejeżdżała ciuchcia, czasem przemknęła ciężarówka lub autobus – pewnie klasyczny Jelcz-ogórek na linii 131 łączącej Dworzec Południowy z Dabrówką. Ani ciuchcia ani ciężarówka ani oczywiście Jelcz nie skręcały w polną drogę prowadzącą do położonej niedaleko od szosy wsi. Tu skręcały raczej wozy konne. Zdjęcia z archiwum rodziny Pytko pochodzą z 1968 roku. Tu mamy ujęcie w przeciwnym kierunku zrobione u wylotu Alei Wyścigowej. Naszą ulicę Wierzbięty widać po lewej – to taka biała kreska topniejącego śniegu.
Potem wszystko szybko zaczęło się zmieniać. Na początku lat siedemdziesiątych zlikwidowano wąskotorówkę. Pod koniec dekady rozpoczęto poszerzanie Puławskiej. Na zdjęciu z 1976 roku jeszcze jest jednopasmowa, ale to już ostatnie chwile Puławskiej w tej formie. Po poszerzeniu zniknęła też ulica Macieja Wierzbięty. Zniknęła, ale nie do końca.
Ulica nadal bowiem istnieje. Asfaltowa, oświetlona. Niczego jej nie brak – poza nazwą. Kilka lat temu łączyła Surowieckiego z Puławską, potem wylot zaślepiono, ostatni remont przerobił go na drogę dla rowerów.
Uliczka biegnie między blokami i Megasamem. Niedawno wymieniono na niej oświetlenie i ten widok rtęciowych latarni też już odszedł do przeszłości. Ale dość dykteryjek, czas rzucić nieco światła na ciekawe odkrycie. Skąd bowiem moje przeświadczenie, że Wierzbięta wiecznie żywy?
Na ciekawy ślad wpadłem w Urzędzie Miasta. W serwisie poświęconym remontom drogowym znajduje się takie ogłoszenie o przebudowie wodociągu w rejonie ulic Wierzbięty, Surowieckiego i Puławskiej. Ogłoszenie jest sprzed dziesięciu lat, ale oznacza, że w oficjalnych dokumentach Wierzbięta wciąż istnieje. Tylko zszedł do podziemia, na poziom głęboko zakopanych rur wodociągowych.
Może warto nazwę przywrócić? Z szacunku dla tego krakowskiego drukarza, który w renesansie wydawał Reja i Kochanowskiego, ale i z szacunku dla naszego wiejskiego dziedzictwa dzielnicowego, którego tak niewiele nam zostało.
Dzień dobry.Trafiłem na ten post i zrobiło mi się niezmiernie „młodo” Szczególnie że w latach 1956 do bodaj 1974 mieszkaliśmy na Imielinku przy ul. Króla Jagiełły. Z tej ulicy, jak i innych pozostały wspomnienia ale i pewne ślady. Odnaleźć można drzewa rosnące onegdaj na ul Rolnej w miejscu gdzie było skrzyżowanie z Kr. Jagiełły. Wydaje mi się że miejsce przy Wierzbięty to początek tzw „pola wyścigowego”. W tym miejscu mieliśmy swoistą przygodę komunikacyjną czyli wypadek. Można przyjąć że w tamtych czasach w takim miejscuto wyjątkowy przypadek, taki wypadek. Tą ulicą można było dojść/ dojechać do Barwnej. W tle widać budynki przy pętli 19. Tak nazywaliśmy miejsce z fotografii nazwanej Puławska przy Wyścigach.