Cały problem z dołkiem polega na tym, że go nie ma, choć przecież wszyscy wiedzą, gdzie jest. Braci Wagów róg Płaskowickiej. Płot, brama, za bramą rzędy stalowych pawilonów i teren do handlu weekendowego. A gdzie ten dołek? Aby wylądować w dołku, musimy trochę pokopać. W przeszłości.
![Wraz z końcem stanu wojennego rodzi się - jak widać - coraz więcej dzieci, ale i rodzą się nowe inicjatywy. Oto ulica Braci Wagów a biała buda po lewej na dole to początki bazarku "na dołku". Tu jeszcze rzeczywiście w dołku. Fot. Piotr Borowski.](https://i0.wp.com/ursynow.org.pl/wp-content/uploads/1983/1983_BraciWagow-Bazar-400x263.jpg?resize=400%2C263)
Przeszłość bazarku zaczyna się w roku 1983. Natolin wciąż jeszcze w budowie. Na miejscu nie ma żadnego sklepu, handlową pustkę wypełnia więc prywatna inicjatywa. Zwłaszcza, że wyznaczono dla niej miejsce: zagłębienie terenu u zbiegu ulic Braci Wagów i Płaskowickiej. Czyli właśnie to na zdjęciu powyżej. Powstają pierwsze budy: w technice klasycznej, łączącej metal z płytą pilśniową oraz zaawansowanej, czyli blaszaki. Okoliczni mieszkańcy szybko nazywają to „bazarkiem na dołku”, bo – jak widać na kolejnym zdjęciu – rzeczywiście spora część handlu odbywała się w owym zagłębieniu terenu.
![To zdjęcie wyjaśnia młodzieży, czemu płaski dziś bazar przy Braci Wagów zwie się "na dołku". Bo kiedyś był tam dołek. Ot i cała tajemnica. Fot. Wiesław Płotnicki.](https://i0.wp.com/ursynow.org.pl/wp-content/uploads/2002/2002_BraciWagow-Bazarek2-400x300.jpg?resize=400%2C300)
Oferta jest klasyczna. Otwiera ją oczywiście kiosk warzywno-owocowy, ale wkrótce dołącza cukiernia z hitem sezonu – rurkami z kremem i ciepłymi lodami, oblegany przez młodzież sklep papierniczy i wreszcie punkt skupu butelek. Bo dawniej butelki naprawdę odnoszono do skupu a nie wyrzucano na śmietnik. Za każdą wypłacano kaucję i odnosząc skrzynkę pustych flaszek można było uzbierać na jedną pełną. Czysty interes.
![Dawno temu (a może wcale nie tak dawno) butelki były zwrotne. I można je było oddać do skupu, w zamian dostając na przykład 50 groszy. A gdzie ten skup? A tu. Na bazarku przy Braci Wagów. Fot. Wiesław Płotnicki.](https://i0.wp.com/ursynow.org.pl/wp-content/uploads/2002/2002_BraciWagow-Bazarek1-400x300.jpg?resize=400%2C300)
W kilka lat Bazarek Na Dołku wyrasta na handlowe centrum całego Ursynowa. W weekendy obrasta stolikami turystycznymi, kocami i łóżkami polowymi, z których sprzedaje się wszystko: tureckie wełniane swetry z napisem „Team Boys”, kozaki, telewizory Sanyo przywiezione z Berlina Zachodniego, kasety, piwo, proszki do prania, czekolady, futra, kożuchy i dżinsy.
![Bazar przy Braci Wagów. Absolutna klasyka epoki wczesnej transformacji - handel na łóżkach polowych. Kto wie, może śpi tu jakiś późniejszy rekin kapitalizmu? Fot.: Włodzimierz Pniewski, garnek.pl/zdyrma](https://i0.wp.com/ursynow.org.pl/wp-content/uploads/1989/1989_Bazar-Lozka-400x262.jpg?resize=400%2C262)
W sklepach wciąż dogorywa komunistyczna bida a na dołku – handlowy raj. Cudowny interes kręci się przez całą dekadę lat dziewięćdziesiątych. W dwudziestym pierwszym wieku będące na biznesowych (i natolińskich) wyżynach targowisko wychodzi z dołka. Zagłębienie terenu zostaje wyrównane, sporą jego część zajmuje nowy blok. Bazar rozlewa się na całą okolicę.
![Bazar na dołku co weekend pęczniał i wylewał się na okoliczne chodniki zmieniając się w prawdziwy pchli targ. Sprzedawano tu wszystko, od używanej odzieży po budziki, radia czy obrazy. Ten akurat obraz za pięć lat zniknie. Fot. Wiesław Płotnicki.](https://i0.wp.com/ursynow.org.pl/wp-content/uploads/2002/2002_BraciWagow-Bazarek4-400x300.jpg?resize=400%2C300)
Przyjeżdżają tu już nie tylko stali kupcy, nie tylko weekendowi rolnicy, ale także handlarze starzyzną i różni zbieracze sprzedający z koca za bezcen to, co w tygodniu znaleźli po śmietnikach. W soboty i niedziele kramy sięgają aż do ulicy Stryjeńskich. Tego już okolicznym mieszkańcom za wiele. Straż Miejska robi porządek z pchlim targiem, handel wraca na zasypany dołek.
![Najbardziej klasyczny element bazarowego życia, czyli brama kwiatowa od strony Braci Wagów. Fot. Maciej Mazur.](https://i0.wp.com/ursynow.org.pl/wp-content/uploads/2011/2011_09_BazarNaDolku-Kwiaty-400x267.jpg?resize=400%2C267)
Interes nadal idzie całkiem nieźle. Gdzie w końcu można dostać prawdziwą szynkę, jaja z gospodarstwa, sery wiejskie nie tylko z nazwy i świeże kwiaty? Tylko tu. Jedyny kłopot z bazarkiem polega na tym, że od początku był on tymczasowy. Stał w miejscu planowanej od lat obwodnicy i wraz z początkiem jej budowy rzeczywiście ląduje w dołku, a właściwie całkiem wielkim dole.
![Powrót do 1989, tylko rozstawiane stoliki zastąpiły mniej wygodne łóżka polowe. Przed bazarem na dołku od strony KEN. Fot. Maciej Mazur.](https://i0.wp.com/ursynow.org.pl/wp-content/uploads/2011/2011_09_BazarNaDolku-Polowki-400x267.jpg?resize=400%2C267)
Po latach doświadczeń kupcy są już jednak dobrze zakorzenieni w terenie i umocowani politycznie. Mają swojego radnego, w dodatku z partii rządzącej dzielnicą i miastem. Rach-ciach, załatwione. Bazar wychodzi z dołu i przenosi się na zlikwidowaną pętlę autobusową Natolin. No ale to już zupełnie inna historia, którą opowiem gdy przejdzie do historii.
A swoją drogą. Tekst historyczny pochodzi z mojej książki „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Jeżeli was zaciekawił i zdjęcia też się spodobały, to ręczę, że kupując książkę u lokalnego, ursynowskiego wydawcy się nie zawiedziecie. W prezencie dorzucę jeszcze autograf i album „Witajcie na Ursynowie”. No wiecie, miało być o handlu, nie?
Przejdź do sklepu
Autorem zdjęcia tytułowego jest Włodzimierz Pniewski. Bardzo proszę nie reprodukować, jest chronione. Autor użyczył swojego dzieła tylko na tę stronę i do książki.
Przydałoby się podpisać zdjęcia, w którym miejscu mniej więcej stał fotograf.
„W dołku” był jeszcze sklep zoologiczny, wszystkie moje chomiki stamtąd pochodziły.
Pamiętam ten sklep. Najbardziej pamiętam ruszające się robaki – pokarm dla rybek 😉
Oczywiście że był, miałem stamtąd rybki do akwarium:)
„Mają swojego radnego, w dodatku z partii rządzącej” – rządzącej na Ursynowie, należałoby dodać, o czym najwyraźniej celowo zapomniał dodać autor tekstu.
Nie, to nie celowo. Wydawało mi się to oczywiste, skoro piszę tu tylko o sprawach lokalnych. Ale faktycznie, aby nie było wątpliwości – sprecyzowałem.
na dołku było też stoisko takiego miłego małżeństwa z książkami. W tygodniu handlowali w blaszaku pod dk Imielin przy dereniowej:)
Mając ok 10 lat handlowalem tam zabawkami na kocu. Przy górce obok „Szeryfa” 🙂
Na samym środku był balszk z zabawkami takimi super z „zachodu”