Służewiec jeszcze był przemysłowy a na osiedlu Wyżyny piętrzyły się wciąż hałdy ziemi z budowanych bloków, gdy władze komunikacji dostrzegły pierwszych mieszkańców Natolina i zdecydowały, że warto tu chyba skierować jakieś autobusy. Wśród pierwszych linii jesienią 1985 roku znalazło się 134.
Czerwony skaj siedzeń, biel poręczy i ta piękna szyba między szoferką a resztą krótkiego Ikarusa. No, tak można podróżować! Zdjęcie jest co prawda ilustracyjne (autor: Sławek Moczulski, źródło: przegubowiec.com) ale pięknie oddaje klimat tamtych podróży krótkimi autobusami linii 134. Na facebookowej grupie „Historia Transportu Publicznego” znajdziemy oryginalne tablice z trasą z roku 1990.
Linia 134 przejęła częściowo spuściznę likwidowanego 192-bis i podobnie jak poprzednik, ursynowską trasę miała poprowadzoną krajoznawczymi zakosami. Można było podziwiać budowę bloków Natolina, kilka razy przekroczyć wykop metra, zahaczyć o Megasam i Pszczółkę Maję, wreszcie – opuścić Ursynów, aby przez Wierzbno i Służewiec Przemysłowy dotrzeć na Okęcie. Lotnisko? Nie, na właściwe Okęcie – pętlę przy Alei Krakowskiej. Dla zainteresowanych jeszcze cytat:
A jak wówczas wyglądał Natolin? W 1985 roku okolice Belgradzkiej były jeszcze sporym placem budowy. W miejscu dzisiejszego pasażu stały barakowozy, trawniki były jeszcze raczej w planach.
Wycieczka pełną trasą linii 134 miała więc charakter turystyczny. Większość ówczesnych mieszkańców Natolina dojeżdżających do pracy i szkoły na Mokotowie lub w centrum wybierała pewnie autobus 508. Zdecydowanie szybszy. Proszę bardzo, oto plan komunikacji miejskiej z 1988 roku.
I tak powoli kończymy tę wycieczkę. Zaklekotały szyby, burknął wyłączany silnik, trzask otwieranych drzwi oznajmił nam: Natolin-Wyżyny, koniec trasy. Cieszcie się, póki można. W 1995 roku autobus 134 na zawsze odjechał z Ursynowa. Po pięciu latach odnalazł się na Żeraniu. Do dziś krąży po Białołęce, wciąż wierny swojej turystyczno-krajoznawczej spuściźnie.
PS. Hej, jeżeli ktoś jeszcze nie ma książki „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”, to może warto ją sobie zafundować, bo nakład powoli acz nieodwołalnie się kończy. Do każdego egzemplarza dedykacja gratis – o ile kupicie w sklepie osiedlowego wydawcy.
Przejdź do sklepu