– Sezamie, otwórz się – rzekł Ali-baba i zaprosił bogatych kupców do domu Sindbada, gdzie Szeherezada sprzedawała lampy, a spod lady może i czasem wytrzasnęła gin. Trochę pomieszaliśmy baśnie? Nie szkodzi, bo idealnie pasują do tej opowieści z tysiąca i jednej nocy socjalizmu. Sindbadzie, stawiaj żagle – wypływamy na niespokojne wody wielkiego handlu.

We wrześniu 1983 roku spółdzielnia „Społem” zamieściła w gazetach ogłoszenia o treści: „Zapraszamy producentów płodów rolnych na nowo otwarte targowisko na zapleczu Megasamu. Płyta wolna od opłat targowych”. Na wezwanie odpowiedzieli nie tylko rolnicy. Na bazarze szybko wyrósł murowany pawilon (stoi do dziś) a w nim: Sindbad. Nazwa nawiązywała do bohatera opowieści z 1001 nocy oraz serialu animowanego popularnego w latach osiemdziesiątych (nie mylić z Sindbadem z aktorami z lat dziewięćdziesiątych).

Sindbad w wizji z japońskiej kreskówki emitowanej w TVP w latach osiemdziesiątych.
Przygody Sindbada Żeglarza, japońska kreskówka emitowana w TVP

Sklep był prawdziwym sezamem skarbów dziecięcych. Wśród wielu atrakcji odzieżowo-zabawkowych niektórzy do dziś wspominają też bajkowe słodkości, czyli pyszne gofry, które sprzedawano w tym pawilonie, choć ja akurat gastronomicznej gałęzi działalności Sindbada nie pamiętam. Najlepiej podobno te gofry smakowały kupione za pieniądze pochodzące ze sprzedaży butelek. Na bazarze działał też bowiem największy w tej części osiedla punkt skupu, żelazny element podreperowywania małoletniego budżetu.

Kto już dziś pamięta, że w ostatnim pawilonie po lewej mieścił się słynny "Sindbad" pełen marzeń najmłodszego pokolenia? A pierogarnię ktoś jeszcze wspomni? Fot. Maciej Mazur
Sindbad – na końcu po lewej. Ale to już rok 2014 i żeglarz dawno odpłynął. Fot. Maciej Mazur

Pozyskane z recyklingu fundusze można było też zainwestować w inne hity sezonu, na przykład literki ze Smerfami. To dopiero było coś, nawet rapowy skład WWO poświęcił im linijkę swojego największego przeboju „Tak to wygląda”:

Pamiętam przełom 88/89, kierowca Ikarusa jedzie

Literkami ze Smerfami wyklejone 'Bogdan 607′, puszki po napojach szoferkę zdobią

Literki znalazłem w kronice najstarszego ursynowskiego przedszkola nr 283, na karcie poświęconej balowi w karnawale roku 1989.

Rok 1989. W telewizji królują Smerfy, a w kronice przedszkolnej - literki ze smerfami. Dostępne w sklepie Sindbad za Megasamem. Kto takich nie miał - ręka w górę.
Kronika przedszkola 283, rok 1989

Niejeden arabski kupiec byłby pod wrażeniem towarów oferowanych u Sindbada i na całym bazarze za Megasamem. W latach osiemdziesiątych dominowały owoce i warzywa. Transformacja przyniosła rozkwit stoisk typu „szczęki” i handlowych turystów ze wschodu wystawiających za bezcen na kocach i łóżkach polowych wyroby podupadającego przemysłu Związku Radzieckiego: latarki, gry elektroniczne, zegarki czy okrutnie mocne papierosy Biełomorkanał.

Klasyczne bazarowe szczęki - unikalny egzemplarz na tyłach Megasamu. Z takich szczęk wypłynął niejeden rekin polskiego biznesu. Fot. Maciej Mazur.
Szczęki – relikt na tyłach Megasamu. 2009, fot. Maciej Mazur

W latach dziewięćdziesiątych targowisko nieco się ucywilizowało. Szczęki i polówki zostały zastąpione przez pawilony z artkułami szkolnymi, hydraulicznymi, elektronicznymi, zabawkami oraz mięsem, wędlinami i rybami. To był szczyt rozkwitu bazarowego handlu. Funkcjonował nawet Sex Shop a pawilony zajęły niemal całą dostępną przestrzeń na tyłach Megasamu.

Bazarek za Megasamem z każdym rokiem coraz bardziej mizernieje. Zachęcający szyld "Sex-Shop" świadczy, że kiedyś była tu prawdziwa pasja i namiętność. Zdjęcie: Andrzej Herfurt.
Seks dostępny w drewnianej budzie. 2008, fot. Andrzej Herfurt

I potem nagle coś się stało. Właściwie nawet trudno powiedzieć, co – bo bazar przy Wałbrzyskiej oraz Na Dołku wciąż miały się doskonale, a tu Sindbad Żeglarz trafił na mieliznę. Znienacka rozpoczął się odpływ. Klientów i kupców. W sklepie Sindbada urządzono pierogarnię. Kolejni sklepikarze zwijali żagle. Zniknęły dania gotowe, sklep indyjski, hydrauliczny, elektroniczny, szkolny.

Lakhsmi-Orient zapraszało do małych Indii na tyłach Megasamu, ale to było najmniej jakieś 10 lat temu. Fot. Maciej Mazur
Good night, Lakshmi. 2017, fot. Maciej Mazur

Wywieziono część pawilonów, pozostałe zamknięto na głucho. Pierogarnia po Sindbadzie też padła. Po latach prosperity nadszedł smutny obraz handlowej rozpaczy dopełniany przez rozpadające się, latami nie konserwowane otoczenie – dziurawe chodniki, zdemolowaną toaletę, dawno temu wygaszone latarnie.

Tabliczka na ścianie byłego spożywczaka przekonuje, że alkohol szkodzi zdrowiu. Dla handlu zabójczy jest 40-procentowy. Spadek klientów. Fot. Maciej Mazur
Co szkodzi zdrowiu? 2017, fot Maciej Mazur

W 2017 roku wywieziono połowę od dawna i tak już nieczynnych pawilonów Handel tli się jeszcze, ale powiedzmy sobie szczerze – tylko patrzeć, jak ostatni zgasi światło i piękna baśń z tysiąca i jednej kupieckiej nocy skończy się ostatecznie. Szeherezada w końcu zaśnie.

Więcej opowieści z grubo ponad dziesięciu tysięcy ursynowskich nocy i dni znajdziecie w książce „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Serdecznie polecam na przykład na prezent pod choinkę? Dorzucam autograf i dedykację, jeśli kupicie w sklepie wydawnictwa.

Przejdź do sklepu

 

Maciej Mazur
Rówieśnik Ursynowa (1977) i autor trzech książek o historii dzielnicy. Zawodowo reporter Faktów TVN i autor programu Ranking Mazura w TVN24.

1 KOMENTARZ

  1. Megasam to zupełnie nie moje okolice – bo ja byłam z końca Imielina – ale te budy, szczęki itp. miały w sobie sporo pozytywnej energii.

Skomentujesz? Wiesz może coś więcej? A może autor się pomylił?