Ich Troje. Ale nie tych troje z Michałem Wiśniewskim, tylko tamta trójka z peerelowskiego dzieciństwa. Bolek, Lolek i Tola. O ile Bolek i Lolek kojarzą się głównie z piwnymi uciechami na Polu Mokotowskim, to już Tola była klubem bardzo grzecznym. Klubikiem dla dzieci.
Meander 11. Tam właśnie Tola mieszkała, gdy w kwietniu 1984 roku wpadł do niej reporter „Kobiety i Życia” sprawdzić, czy spółdzielnia mieszkaniowa Natolin trochę kobietom to życie ułatwia. No więc ułatwia, jak najbardziej. Otworzyła klub dziecięcy, do którego na cztery godziny dziennie, kosztem czterdziestu złotych, można oddać swoje dziecko. Na przechowanie. Są klocki, gry, zabawki, miłe panie opiekunki, no i oczywiście inne dzieci.
Z własnego dzieciństwa pamiętam identyczną (albo przynajmniej bardzo podobną) przechowalnię o nazwie „Trzy Nutki”. Na Nutki oczywiście, pod numerem trzecim. Też można było tam spędzić kilka godzin. Były materace, zabawki i tylko taki mały smuteczek, gdy mama zostawiała, oraz gdy odbierała oczywiście też – bo przecież po drodze zrobiło się całkiem fajnie. Jeżeli ktoś ma jakieś wspomnienia związane z Tolą lub innymi takimi przybytkami, to niech koniecznie się podzieli!
Pamiętam że mojego najbliższego kolegę z klatki czasem rodzice oddawali do klubiku przy Nutki (swoją drogą szczególnie blisko tam nie mieli, bo mieszkaliśmy przy Zamiany) – zawsze opowiadał o nim z sympatią, ale ja nigdy tam nie byłem. Mówimy o końcówce lat osiemdziesiątych. Ciekawe kiedy te miejsca się pozamykały? Pewnie podczas remanentu całego świata wraz ze zmianą ustroju.
Taki klubik dziecięcy przez lata funkcjonował również na Imielinie przy Amundsena. Chyba nawet do tej pory coś takiego tam jest.
Istniał klubik „Przy Lasku”, oczywiście na ul. Lasek Brzozowy. Jeszcze w latach wczesnych 90. były tam zajęcia typu angielski, plastyczne, muzyczne. No i było video. Nie pamiętam kiedy przestał działać, ani co tam teraz jest.
Klub „Końska Nutka” Koński Jar 10, trenowałem tam szachy. W 1982 roku brałem udział w turnieju, miałem wtedy 9 lat. 🙂
[…] No i właśnie. Dalszy rozwój modelowych skandynawskich klubów niestety rozbił się o peerelowski bałagan, niedasizm i tumiwisizm. Sauna wymaga remontu? Panie, a skąd wezmę boazerię? Pralka zepsuta? Części nie ma. Ekspres wysiadł? No to kawy nie będzie. W połowie lat osiemdziesiątych istniały już tylko nieliczne kluby, w dodatku większość porzuciła ambitny program pralniowo-saunowo-kawowy i skupiła się raczej na działalności kulturalnej oraz przechowywaniu dzieci. Niedawno opisywałem tu klasyczny przykład takiego klubu, czyli Tolę z Natolina, polecam lekturę. […]