Jest moc, jest kolejka. Po wpisach na grupie Obywateli Ursynowa, po artykułach w HaloUrsynów, w weekend do budki z pączkami i goframi przy Końskim Jarze ustawiła się kolejka, jak – nie przymierzając – w Tłusty Czwartek na Górczewskiej.

To jednak nie Górczewska, tylko Koński Jar i nie Tłusty Czwartek, tylko druga niedziela Wielkiego Postu. A kolejka taka, że sięga do połowy schodów przy wiadukcie. Co tu się stało? Oj, stało się i to ile dobrego! Jeden wpis na FB grupie Obywatele Ursynowa, że warto może wspomóc prowadzącą budkę panią Bożenę, bo zimą ledwie wiąże koniec z końcem, jeden artykuł na portalu HaloUrsynów i jest. Jest moc, jest kolejka.

Niedzielne popołudnie, kolejka po pączki do budki przy Końskim Jarze. Fot. Maciej Mazur
Pączki rzucili! 2024, fot. Maciej Mazur

Szczerze mówiąc, ja od dawna podziwiałem właścicielkę, bo pączki tam kupowaliśmy zanim to było modne. I nie chodzi o to, że są jakieś fenomenalnie kosmiczne (zasadniczo to franczyza), chodzi o wytrwałość w prowadzeniu trudnego interesu. Miejsce teoretycznie niby niezłe – tuż obok bardzo popularnego szlaku spacerowo-rowerowego, ale jednak niełatwo tu rozkręcić biznes gastronomiczny, o czym boleśnie przekonał się poprzedni gospodarz tego miejsca. Kilka lat temu ustawiono tam podobną budkę, ale z kurczakami. I klops. Padło zanim na dobre się rozkręciło.

Dawniej był kiosk, po kiosku stanęła taka przyczepa. Kilka dni nawet działało, ale coś nie pykło. Koński Jar. Fot. Maciej Mazur
Kurczak nie wypalił. 2020, fot. Maciej Mazur

Pączkom pani Bożeny też nie było łatwo, ale jednak właścicielka z determinacją otwierała swój kram i wreszcie karma wróciła. Chwała za ten wpis na facebookowej grupie! Umówmy się jednak: po pączki możemy chodzić do Bożeny. Ale gofry – tylko u Ireny, prawda? Kto nie wie, temu nie powiem, bo jeszcze wszystko wyjedzą!

Na koniec ciekawostka. Wcześniej całymi latami w tym miejscu funkcjonował kiosk Ruchu (przystanek autobusowy był wtedy bliżej wiaduktu niż Alei KEN), a w czasach prehistorycznych wystawiono gablotę z makietą Ursynowa, którą uchwycili filmowcy kręcący w 1980 roku dokument „Skupisko”. Ale tego już najstarsi górale chyba nie pamiętają.

Makieta osiedla wystawiona w przeszklonym pawilonie obok przystanku na Surowieckiego przy wiadukcie. Kadr z filmu "Skupisko", reż. Józef Gębski
Makieta w pawiloniku. 1980, kadr z filmu „Skupisko”, reż. Józef Gębski
Maciej Mazur
Rówieśnik Ursynowa (1977) i autor trzech książek o historii dzielnicy. Zawodowo reporter Faktów TVN i autor programu Ranking Mazura w TVN24.

1 KOMENTARZ

  1. Co do słodkich lat 90-ych, to Natolin się kłania ze swoją kawiarnią w pawilonie przy Lasku Brzozowym 13. Pamiętam, gdy z babcią poszliśmy na babki z budyniem. Pychota na czasy wczesnego kapitalizmu. Kiedyś w tym pawilonie coś kręcono, może nawet „Żegnaj Rockefeller”…
    A na niedalekim Dołku była cukiernia, co serwowała ciasta-pianki. Nigdy później na coś takiego nie trafiłem. Oraz barakowe centrum handlowe na terenie między Laskiem a Lanciego (obok boiska, górki i składu w blaszaku oraz pawilonów wzdłuż Lasku)

Skomentujesz? Wiesz może coś więcej? A może autor się pomylił?