Jest najstarszą linią kursującą na Ursynów, wystąpiła w piosence, a i niektórzy pasażerowie pamiętają zapewne, że pachniała wędzonym mięsem. Panie i Panowie, przed wami 136. Z szacunkiem proszę!
Pierwszy przystanek: piosenka. Waglewski, Fisz, Emade, album „Męska muzyka” z 2008 roku, kawałek „Sport”. Jedziemy.
Poruszenie na dzielnicy, bo
Autobusem 136
Jedzie miasta oficjalna miss
Pożeraczka męskich serc
Z rury wydechowej czarny dym
Z rury wydechowej leci czad
Karminowa szminka, czarny tusz
Tłum kłania się do ziemi, kłania jej się w pas.
Proszę nucić wpatrując się w zdjęcie tytułowe, bo na nim rok 1997 i bliski Waglewskim Manhattan na Szolc-Rogozińskiego (fot. Dariusz Kalinowski). No dobrze, ale dlaczego akurat peany mamy wygłaszać na cześć 136?
Przystanek drugi. 136 to najstarsza linia kursująca na Ursynów. No tak, tak. Konkurencją mogło być tylko 104, ale już dawno temu wyrzucono je na drugi koniec miasta, więc pozostaje nam 136. Jak podaje serwis TRASBUS, linię uruchomiono w październiku 1956 roku, aby dowoziła robotników z Dworca Południowego na Służewiec Przemysłowy. Szybko przedłużono ją na Emilii Plater i tak sobie kursowała przez prawie 30 lat, aż w maju 1983 roku skierowano ją na Ursynów Południowy, czyli pętlę ze zdjęcia powyżej. Z tego właśnie czasu pochodzi moje osobiste wspomnienie, czyli nasz przystanek numer trzy. Zapach wędzonego mięsa. Spod serca kap, kap – rąbanka i schab? Nie, to nie zakazane piosenki. To jadący przez Marynarską Ikarus i mocny zapach wędlin, który wpada przez otwarte klekoczące okna, gdy autobus mija Zakłady Mięsne Służewiec.
W latach dziewięćdziesiątych linia zaczęła ekspansję terytorialną. Najpierw przedłużono ją do Dworca Zachodniego, potem do centrum handlowego Blue City, w końcu dotarła aż na Młynów i tam wciąż jeździ, aczkolwiek nie jestem tak do końca pewien, czy wydłużanie było bardzo dobrym pomysłem. 136 w godzinach szczytu kursuje bowiem w sposób niezamierzenie eksperymentalny: po kilkunastu minutach czekania zjawia się pierwszy wóz, nabity po same drzwi. Tuż za nim drugi – nieco luźniejszy. Kto lubi ryzyko ten wie, że warto poczekać. Może zjawi się goniący za tym duetem trzeci – puściutki i elegancki niczym Orbis ze stanu wojennego.
25 lat temu na trasie można było spotkać takie cudo, jak na zdjęciu powyżej. Duński DAB. Jak to piwo, ale to raczej skrót od Dansk Automobil Byggeri. Wygląda trochę na lata siedemdziesiąte – i tak właśnie jest. Wiekowe wozy sprowadzono z Danii aby łatać dziury w stołecznej komunikacji. Kończąc powoli naszą podróż można jeszcze wspomnieć o 436, zlikwidowanym piętnaście lat temu szybszym młodszym bracie naszego bohatera, ale to już zostawię sobie na inną opowieść.
Jeszcze może tylko jedno wspomnienie. Przystanek końcowy. Koniec lat osiemdziesiątych, zima, powrót z Emilii Plater na Ursynów Północny. Mróz szczypie w uszy, 502 uciekło, zostaje 136 ruszające z tego samego przystanku. Podróż będzie co prawda dobre 20 minut dłuższa, ale po drodze ile atrakcji! Novotel przy Żwirkach, z tajemniczym dla mnie wówczas neonem GRILL, wędzonka z zakładów mięsnych, Służewiec i w końcu w domu. Drogie 136, wielka dla ciebie cześć!
A więcej opowieści z życia nie tylko komunikacji znajdziecie w mojej książce „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Jeżeli szukacie prezentu pod choinkę, lepiej nie mogliście trafić. Kto kupi bezpośrednio u wydawcy, dostanie ekstra dedykację wedle życzenia, podpis autora i w prezencie album „Witajcie na Ursynowie” z 2012 roku.
Przejdź do sklepu
Czy na ostatnim zdjęciu to na pewno Belgradzka? Jeśli tak, to w którym miejscu?
Autobus ze zdjęcia stoi na dzisiejszym przystanku przed Galerią Ursynów.
Wydaje mi się, że to Belgradzka w kierunku Rosoła. Jeszcze przed Lanciego.Po lewej stronie nie ma jeszcze nowych bloków wzdłuż ulicy.
Ja pamiętam, że były jeszcze autobusy 192 i 192 BIS. 😉
Pamiętam jak 136 ruszał z Ursynowa Płd, po czym objeżdżał Imielin, potem objeżdżał Ursynów Płn. Było to tak fajne, że można go było prześcignąć idąc na piechotę. Raz mi się to udało, z okolicy pętli wystartowaliśmy równocześnie, meta była przy Dunikowskiego. Ja byłem już za przejściem przez Romera, a on dopiero wjeżdźał na przystanek 🙂