Na budowie to naprawdę trzeba mieć zdrowie, czego dowodzi seria uwiecznionych na kliszach przygód studentów Politechniki Warszawskiej wysłanych na plac budowy Ursynowa Południowego.
Co oni robili na tym placu budowy? Chyba dobrze się bawili, przynajmniej sądząc po tych zdjęciach. Ale pomiędzy pozowaniem z majstrami i flaszeczką patykiem pisanego wina oraz robieniem zdjęć różnych cudów, zarabiali też bardzo ważne punkty.
Otóż były to punkty liczone w kwalifikacji do przydziału mieszkania. Tak zwany wkład własny – z tym, że dzisiejszym deweloperom wnosi się go w gotówce, ówczesnej spółdzielni można też było wnieść coś w naturze. Własną pracę na przykład. Wielu z pierwszych mieszkańców Ursynowa ma podobne historie o wykańczaniu bloków, malowaniu ścian i odbębnianiu dniówek w gumiakach i kraciastych koszulach.
Pierwszą część tego cyklu opublikowałem w czerwcu zeszłego roku. – Na zdjęciach jest mój ojciec, który w trakcie studiów na Politechnice Warszawskiej załatwiał sobie mieszkanie na Ursynowie, ale pod warunkiem czynnego udziału w budowaniu Warszawy – wyjaśniała nadsyłająca te świetne fotografie Ela Cupryjak. – Równolegle do studiów i budowania bloków w okolicy Herbsta 4, uczestniczył również w budowie na ulicy Kaliskiej. Na zdjęciach uwieczniony jest z kolegami z Polibudy.
Czynny udział w budowaniu Warszawy oczywiście wymagał przerw. Wówczas można było skoczyć na obrzeża placu budowy, gdzie pod koniec lat siedemdziesiątych szumiały jeszcze sady i piały kury. Zdjęcie poniżej zrobione jest przed Chatą Turecką na Kokosowej. Chata spłonęła kilka lat temu.
Studenci mieli poczucie humoru, fason i bystre oko. Na koniec zdjęcie zrobione w dzisiejszym Parku Jana Pawła II, a wówczas na wielkim polu między Wiolinową, Stokłosy i Pięciolinii. Na tym polu dokonał się pewien postęp. Otóż wyrównano księżycowy krajobraz i teraz błoto będzie się rozkładało równomiernie.
Pierwszą część przygód studentów na placu budowy możecie przeczytać tutaj.