W Wielką Sobotę to zapewne nie, bo w Wielką Sobotę 1989 roku idziemy ze święconką do kościoła. Ale już w każdą inną sobotę – tak, oczywiście, bardzo chętnie. Bardzo chętnie wpadniemy do Cafe Metro. Starsi mogą sobie strzelić piwko, młodzież zamówi lody cassate i coca-colę. Ach, Cafe Metro!
No właśnie. Cafe Metro. Szyld znała cała okolica, lokalizację też. Pawilon przy Związku Walki Młodych, schodami na górę. Na miejscu czeka całkiem spory lokal, prywatna inicjatywa gastronomiczna na kuchenno-rozrywkowej pustyni Ursynowa wczesnych lat osiemdziesiątych. Kwadratowe stoliki z obrusem zabezpieczonym taflą szkła i wazonikiem z plastikowym kwiatkiem. W ofercie alkohole, ciastka, lody, desery. Żywiec, cassate, eklery. I ta charakterystyczna szklana bańka pełna buzującego napoju firmowego w kolorze pomarańczowym też tam chyba była. Chyba, bo nie pamiętam – ale w sumie to była przecież w każdej kawiarni, więc i tu pewnie też.
Cafe Metro otwarto w 1983 roku. Nazwa świetna, komponowała się z zakładem fotograficznym Foto-Metro i wpisywała w powszechne oczekiwanie na samo metro. Jak czytamy w późniejszej o szesnaście lat „Gazecie Stołecznej”, lokal wymyślił Krzysztof Wichrowski.
Ten opis ukazuje nam lokal już po liftingu z lat dziewięćdziesiątych. Zniknęło szkło z blatów i plastikowe kwiatki, lody Bambino zastąpiła Algida. Wstawiono pianino i wieczorami pięknie grał pan muzyk warszawskie szlagiery. Szklana bańka z napojem firmowym pewnie trafiła do magazynu, wtedy lano już Fortunę z kartonów. Lokal wciąż działał, wciąż nie miał zbyt dużej konkurencji, a zresztą – każda z konkurencyjnych knajp (Dag, Kanion, Sedar, czy Apollo) miała swoich stałych, wiernych klientów. Niestety, wierna klientela to za mało. Przekonała się o tym większość właścicieli wymienionych miejsc, przekonał się też właściciel Cafe Metro.
Jak mi kiedyś napisał w komentarzu pod jednym z artykułów, jego lokal nie był w stanie nadążyć za podwyżkami czynszu serwowanymi przez spółdzielnię Stokłosy, właściciela pawilonu przy ZWM. Cafe Metro zniknęło wraz z końcem dwudziestego wieku. W sumie więc działało jakieś siedemnaście lat. Dziś niejedna knajpa funkcjonuje nawet dłużej, ale to Cafe Metro zapisało się tak słodko w zbiorowej pamięci. Choćby nawet koniec tej historii był już trochę gorzki.
Zdjęcie tytułowe: Cezary Jaronczyk.
Głodnym innych smakowitych kąsków z lokalnej historii serdecznie polecam swoją książkę „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Kto kupi w sklepie u wydawcy, w promocji dostanie album archiwalnych zdjęć „Witajcie na Ursynowie”, autograf i dedykację autora.
Przejdź do sklepu
nieco dalej podobne-Quatro z podobną historią ,ul. Dembowskiego
Też ma swój artykuł: https://ursynow.org.pl/koniec-quattro/