Radio NRD, radio z zielonym okiem – cytat z klasycznej piosenki zespołu Armia od razu mi się przypomniał, gdy tylko spojrzałem na ten NRD-owski zielony cud techniki zatrzymany w czasie ponad dziesięć lat temu na zupełnie innej Nowoursynowskiej.
To jest IFA Multicar, taka enerdowska mikro-ciężarówka. Po maską dwulitrowy diesel o potężnej mocy 45 koni. Pojazd najczęściej można było spotkać w różnych fabrykach czy magazynach, ale ten akurat Paweł Starewicz uchwycił na Nowoursynowskiej na wysokości SGGW. Jeden pas ruchu, fatalna nawierzchnia i latarnie na wiejskich słupach. Skansenik.

I kolejny produkt z NRD. Swego czasu pojawienie się Robura zwiastowało nadjeżdżającą ekipę telewizyjną, bo w latach realnego socjalizmu Robury były pojazdami TVP. Ten jednak gra w innej produkcji. Służył (a może jeszcze służy, bo to jednak niezniszczalna konstrukcja) jako pojazd dostawczy dowożący towar na bazarek przy Wąwozowej.

A co powiecie na to? Futrzak z zebry na siedzeniach i tylko trochę powietrza z niego uszło. Ale w razie czego byłby gotowy na wycieczkę. Wartburg w wersji Tourist. Przestrzeń ładunkowa z tyłu powiększona jest o bagażnik dachowy, więc w czasach świetności musiał jeździć na tęgie wyprawy. Na tej samej ulicy (Surowieckiego) stało jeszcze to.

Dacia 1310p. Nienawidziłem tego modelu, bo miałem nieprzyjemność podróżować nim przez końcowe lata komuny. W dodatku ojciec zamienił na to rumuńskie coś ukochanego przeze mnie dużego fiata. Skandal, chociaż akurat ta Dacia z Surowieckiego ma w sobie coś. Słuchała chyba Fisza, bo unosi się ponad chodnikami. Prawie 30 centymetrów.

Rumuńska myśl techniczna zaowocowała też taką piękną terenówką parkującą przy Stryjeńskich. To jest ARO, które w początkach XXI wieku kupiła też polska policja.
Na koniec jeszcze jeden rarytas. Pod koniec PRL inwalidzi poruszający się na wózkach mieli zasadniczo dwie możliwości własnego transportu: albo upolowali jakoś malucha w wersji inwalidzkiej (EI) albo byli skazani na takie coś. Skrzyżowanie motoroweru z samochodem. Pojazd wręcz hybrydowy.

No a tak swoją drogą, to kto z was pamięta, że tytułowy cytat z Armii był też nazwą doskonałej audycji w nieodżałowanej Radiostacji jakieś piętnaście lat temu?