Wbrew pozorom wcale nie będzie politycznie. Koniec świata rozumiemy bardzo lokalnie, jako koniec wielkomiejskiej cywilizacji, który w końcówce PRL-u wypadał dokładnie na ulicy Przy Bażantarni. A więc bierzemy zapasy (bo sklepu tu nie uświadczymy) i w drogę na kresy Natolina 1988-90.
Zdjęcie tytułowe i to powyżej są najstarsze, z 1988 roku. Tytułowe pokazuje parking na roku Żabińskiego i Przy Bażantarni oraz nieco jeszcze dzikie pola, na których wyrosną bloki Moczydła. Te większe drzewa to Aleja Kasztanowa. Fotografia z rowerkiem jest trochę myląca, bo blok po lewej stronie to wbrew pozorom nie Żabińskiego, tylko Raabego. Przed nim płot chyba kończącej się budowy metra, a może to już budowa centrali telefonicznej? Niżej podobne ujęcie rok później.
Ale tu już na zdjęciu mamy dom przy Żabińskiego i cudownie podparty drewniany płot budowy szkoły 336. Fotograf stoi na początku ulicy, zaraz za skrętem ze Stryjeńskich. Który to skręt mamy niżej.
Tak wyglądał właśnie tytułowy Koniec Świata 1989. Ulica Stryjeńskich zakręca w Przy Bażantarni, dalej księżycowy krajobraz i budowana stacja postojowa metra. Jedno mnie tylko zastanawia. Na obrazku mamy wczesną wiosnę, wokół krajobraz jak z Mordoru, to w takim razie dokąd idą ci wszyscy ludzie? Na wycieczkę?
Na wycieczkę. Czemu nie? Oto wycieczka na pola Moczydła rok później. Za szumiącą trawą rząd słupów z latarniami wyznacza… No właśnie sam nie wiem. Drogę dojazdową do budowanej stacji postojowej metra biegnącą wzdłuż przyszłej Alei KEN? Bo w sumie jesteśmy w tej okolicy.
Hale pod lasem to oczywiście zajezdnia metra, przed którą szumią łany zbóż. Kiedyś zmienią się w gęsto zabudowane zaułki zachodniej części Kabat. Ale uwaga, coś chyba leci?
Leci! To Boeing 767, najnowszy nabytek LOT-u! Nie ma wątpliwości, w roku 1990 żaden inny samolot polskich linii nie miał silników pod skrzydłami. A więc witajcie w nowych czasach, oto nadlatuje cywilizacja. No to lecimy, na koniec jeszcze tylko pójdziemy się pobawić. Na klasycznym drewnianym placu zabaw przy Żabińskiego.
Za ten cały zestaw zdjęć wielkie podziękowania należą się Piotrowi Klonowskiemu, któremu chciało się przetrząsnąć albumy i podesłać takie cudowne skany. Szczerze namawiam do tego samego!