Został po nim tylko stary, wyblakły szyld i opuszczony pawilon pobazgrany sprayem. Napis KOMFORT idealnie uzupełnia obraz otoczenia, które w konkursie na najbrzydsze miejsce na Ursynowie przesunęło się ostatnio mocno w górę.
Istniał prawie trzydzieści lat – szmat czasu, prawda? Komfort w pawilonie na Wiolinowej otworzył się jeszcze w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Idealnie wstrzelił się w nowoczesną modę na sztuczne wykładziny i tapety o wzorach nieco ciekawszych niż papierowe floresy z peerelu. Z większym lub mniejszym powodzeniem prosperował aż dopadł go obecny kryzys. No i klops.
Zamknięty Komfort wpisał się w ogólny obraz nędzy i upadku tego kawałka Ursynowa. Ogrodzona od miesięcy paskudnym parkanem wierzba, wydeptane dokoła ścieżki, pobazgrane ściany. Nie wiem, gdzie lepiej – od frontu czy od tyłu? Bo od tyłu mamy jeszcze pogorzelisko i okopcone ściany po niedawnym pożarze śmietnika. Hell, yeah!
Co gorsza, to kiedyś było całkiem zgrabne założenie architektoniczne. Dom Sztuki zdobiły wiszące daszki, pasaż prowadzący od metra do sklepu spożywczego i nieszczęsnego Komfortu był zadaszony ażurową konstrukcją z przeszklonym dachem. Serio, serio. Spójrzcie – tak to wyglądało pod koniec lat dziewięćdziesiątych.
O przeszklony pasaż nikt niestety nie dbał. Szyby na dachu dorobiły się dziur. Zielone słupy pokryła rdza. Co więc zrobiono? Tak jest. Wycięto do samej ziemi. Jeżeli się przyjrzycie chodnikowi między wejściem do metra a wierzbą, zobaczycie w nim ślady po słupach tego pasażu. Podobny los spotkał te ażurowe elementy wiszące nad oknami Domu Sztuki. Sztuka nie sztuka, precz z tym – ciach i nie ma.
Sam ohydny dziś pawilon po Komforcie też cieszył się przemyślanym otoczeniem. Schodki z tarasu prowadziły wcale nie donikąd, tylko do miejsca, gdzie miał się rozstawiać letni ogródek gastronomiczny. Miejsce na drugi zewnętrzny taras przewidziano za pawilonem – jest tam do dziś. Wyrosły na nim chaszcze i wala się rozbite szkło. To miała być zewnętrzna część działającej tam do końca lat osiemdziesiątych Restauracji Ursynowskiej.
Nigdy tego nie wykorzystano. W peerelu takie wymysły nikomu nie były potrzebne, w nowej rzeczywistości restauracja padła. W jej miejscu najpierw otworzył się sklep – o ile dobrze pamiętam – wielobranżowy, a potem na długie lata pawilon zajął Komfort. Epoka Komfortu właśnie się skończyła. Skoro to był komfort… Strach pomyśleć, co nas jeszcze tu czeka.
To w nim był Interfragrance? Perfumy Miss of Paris
Interfragrance był w Pszczółce Maji. Vis a vis Megasamu…
Oj…. proszę sprawdzić. Pamiętam że jak się wychodziło z Domu Sztuki to na wprost po przekątnej był Interfragrance…circa 1986-87
W tym samym roku był w ferie zimowe przegląd filmów western … pamiętam bo wygrałem konkurs w Trójce 🙂
Był, ale nie w tym, ale w tym obok – z płaskorzeźbą. Wejście od strony Wiolinowej.
To rzeczywiście skandal.. i fatalny wygląd .jeszcze w 90tych jakoś to wyglądało.. teraz to tylko interwencja do burmistrza, z powrotem – więcej sztuki , kultury, i dobry architekt tu się kłania..
Miss of Paris był w tym samym pawilonie co PKO
Dokładnie..
Ale który to był ?
Aha , i ratujmy wierzbę!!
i ogólnie zieleń i piękno w okolicy..
Już wyjaśniam. Obok Pszczółki Mai był sklep Inter Fragrances, a w miejscu dzisiejszego warzywniaka (a wcześniej optyka) w pawilonie na tyłach banku działał sklep „Miss of Paris”. Poświęciłem nawet mu artykuł:
https://ursynow.org.pl/miss-of-paris/
Teraz wszystko jasne…faktycznie. Co się dzieje z pamięcią ? Przecież włóczylem się tam tyle razy..nie mówiąc o wystawaniu pod blokiem niejakiej Moniki B. – lokalnej piękności 🙂
Pozdrawiam kolegów z podwórka!
Wydaje mi się, że pierwsza lokalizacja Inter Fragrances była jednak koło płaskorzeźby i dopiero pod koniec lat 80. przeniósł się koło Pszczółki Mai.
Pamiętam, że smutnych latach 80. były tam produkty dla dziecka bajeczne np. krem czekoladowy z wiewiórką na etykiecie.
Tak samo mi się wydawało
Wygląda to fatalnie.. Spółdzielnia nie inwestuje w pawilony bo są do rozbiórki i będą tam stawiać blok. W pierwotnej wersji chcieli tez wyburzyć dom sztuki ale po protestach zrezygnowali.
W „Miss of Paris” w 1984 rozdawali kieszonkowe kalendarzyki… swoją drogą ten sklep był z innego wymiaru w tamtych latach. Cóż dodać… Ząb czasu nie łaskawie obszedł się z „Dołkiem” i pewnie wkrótce zniknie ustępując miejsca kolejnemu koszmarkowi architektury,gdzie w parterowej handlowej pierzei powstaną kolejne banki,biedronki i podłe w smaku kuchnie całego świata.