Centrum Ursynowa, rok 1997. Nie ma ratusza, nie ma Multikina, nie ma strzelistego kościoła Świętego Tomasza, nie ma też pechowego Ursynowskiego Fortepianu. Jest za to bazarek Na Skraju i jest też autobus 401.
Do linii 401 specjalnego sentymentu nie czuję, jakoś nigdy nie było mi z nią po drodze do Ursusa. Nawet się zdziwiłem sprawdzając na stronie trasbus.com, że ten autobus dzielnie łączy nas z Ursusem już od 1994 roku! I wciąż jest. A mieliśmy mówić przecież o tym, czego nie ma, a raczej czego wówczas nie było. Wracamy więc do roku 1997.
![Ten 401 mija właśnie przyszłe skrzyżowanie Gandhi z Al. KEN i zaraz się zatrzyma przy Multikinie, którego też jeszcze nie ma. Fot. Dariusz Kalinowski.](https://i0.wp.com/ursynow.org.pl/wp-content/uploads/1997/1997_10_Gandhi-401.jpg?resize=400%2C267&ssl=1)
Nasz Ikarus 401 (takich też już nie ma) jedzie teraz ulicą Gandhi, przed nim długa droga do Ursusa. Minął właśnie stację metra Imielin i Aleję KEN, której na Imielinie jeszcze oczywiście nie ma. Nie ma też Multikina, przy którym dziś funkcjonuje tu przystanek. Po drugiej stronie ulicy stoją bloki przy Hawajskiej, które jeszcze w większości zachowują swoje pierwotne malowanie w tonacji blado-zielonkawo-szarej, idealnie wpisującej się w nastrój końcowego PRL-u. Powoli już jednak postępuje akcja termomodernizacyjna a wraz z nią na ścianach pojawiają się nieco bardziej wyraziste kolory. Trzymajcie się teraz, bo autobus skręca.
![Na zakręcie a właściwie skręcie w Cynamonową wciąż jeszcze działa w pełnej krasie Targowisko Na Skraju. A ten 401 potem pojedzie na Nowoursynowską i przez Służew do Ursusa. Fot. Dariusz Kalinowski.](https://i0.wp.com/ursynow.org.pl/wp-content/uploads/1997/1997_Cynamonowa-401.jpg?resize=400%2C267&ssl=1)
Znów jesteśmy na rogu Cynamonowej. Za skrzyżowaniem spory ruch. Rząd zaparkowanych aut z pomarańczowym dużym fiatem na czele świadczy, że targowisko Na Skraju prosperuje doskonale. Jeszcze tak będzie działać przez dwa lata, dopóki kupcy nie uwierzą w sen złoty o domu handlowym Ursynowski Fortepian. O nim już pisałem kilka razy, choćby tu. Fortepianu wtedy jeszcze nie było, później był tylko jego szkielet, dziś też już go nie ma i tak wracamy do tego, czego nie ma. Nie ma też takich autobusów.
![Co to za cudo? To DAB. Taki autobus z Danii. Jeździły po Warszawie cztery sztuki, jeden załapał się na fotkę na rogu Cynamonowej i Gandhi. Przy okazji załapała się też reklama nowego filmu Kodak Gold 200. Fot. Dariusz Kalinowski.](https://i0.wp.com/ursynow.org.pl/wp-content/uploads/1997/1997_Gandhi-DAB136.jpg?resize=400%2C267&ssl=1)
To jest DAB. Jak to piwo, ale ten DAB nie jest z Niemiec, tylko z Danii. Dansk Automobil Byggeri. Wygląda jakby się urwał z planu Gangu Olsena, ale cóż – to przecież lata dziewięćdziesiąte, kiedy wszystko było możliwe, więc taki wehikuł z duńskiego złomowiska też mógł jeździć w barwach Miejskich Zakładów Autobusowych. Jak sprawdziłem w źródłach, wozy kupione w 1993 roku przez MZK miały już dwudziestoletni staż, więc Duńczyk chyba nie płakał, jak sprzedawał. Ten DAB akurat stoi na przystanku przy Gandhi róg Cynamonowej, uwieczniony na rolce reklamowanego dyskretnie w tle filmu Kodak Gold 200. Z dzisiejszej wycieczki wracamy linią 136, przyspieszony 401 nam uciekł. Do Ursusa.
![Bardzo dziwny duński autobus DAB (piętnastoletni) obsługuje linię 401 i śmiało rusza ulicą Pileckiego. Zdjęcie: Przemysław Figura, www.przegubowiec.com](https://i0.wp.com/ursynow.org.pl/wp-content/uploads/1994/1994_Pileckiego-401.jpg?resize=400%2C267&ssl=1)
Jeżeli ta krótka wycieczka w przeszłość wam się podobała, to serdecznie polecam więcej podobnych opowieści i więcej zdjęć w mojej książce „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Można ją kupić nawet z autobusu, wystarczy kliknąć w przycisk poniżej a ekspresowo przewiezie was do sklepu wydawcy. Każdą książkę podpisuję, dedykacje też oczywiście możliwe. Zakład świadczy usługi.
Przejdź do sklepu
Kiedyś jadę sobie 136, stajemy na Miklaszewskiego i kierowca się odwraca i pyta – kto jedzie do końca, bo ja po raz pierwszy tą trasą?
136 i 504 to była norma że wrzucali świeżaków. Jeszcze za małolata wracając ze szkoły nie raz tłumaczyłem 🙂