Kurczę, no naprawdę. To dramatycznie przygnębiająca historia. Najstarszy element naszej dzielnicy właśnie spłonął. W głowie się nie mieści. Przecież był z nami od zawsze, czego dowodem jest choćby ten zestaw zdjęć. Mam nadzieję, że nie jest to epitafium.
Jeżeli jeszcze nie wiecie, to w poniedziałek nad ranem dąb Mieszko przy Nowoursynowskiej się zapalił. Sam? No nie wiem, nie słyszałem o dębach, które same się palą. Burzy też nie było. Więc pewnie ktoś mu pomógł. Ktoś o bardzo małym rozumku – mówiąc oględnie.
Strasznie to smutne, bo Mieszko był tu pierwszy. Przetrwał wszystkie wojny, przetrwał wycinki i budowę osiedla. Nawet jeżeli legenda o tysiącletniej historii drzewa jest tylko legendą, to 600 lat też robi wrażenie, prawda? Grunwald był 600 lat temu. Z okładem.
Na zdjęciu powyżej mamy rok 1983. Za dębem rozpościera się wciąż jeszcze zagrodzony sad, „tajemnica państwowa” z serialu „Alternatywy 4”. Z grubsza w tym samym roku jako sześciolatek odbyłem z ojcem swoją pierwszą wyprawę pieszą do dębu. Dojechaliśmy 104 na koniec cywilizacji a potem strasznie długo (jak na małe nogi) szliśmy brukowaną Nowoursynowską, aby do niego dotrzeć. Nie robiliście przypadkiem podobnych spacerów?
Na zdjęciu z 1986 tata Magdaleny Słowińskiej z Natolina kultywuje właśnie rodzinną tradycję wycieczek celem objęcia dębu. Wtedy Mieszko był jeszcze jak ten chłop. Jak dąb.
Sądząc po kadrze z rodzinnego filmu z 1980 tradycja wycieczek do Mieszka była żywa w niejednej ursynowskiej rodzinie. Zresztą o czym mówimy. Sam w zeszłym roku zaprowadziłem tam swoje potomstwo: patrzcie i podziwiajcie. Chociaż do podziwiania było już dużo mniej niż jeszcze 30 lat temu.
Na kolorowym zdjęciu z 1988 Mieszko dumnie wznosi się za asfaltowym chodnikiem przy Lokajskiego i ciągnącą się dalej teoretyczną ulicą Rosoła. Rok później z bliska wyglądał tak.
Był świetnym tłem do zaprezentowania nowej kolarzówki Sprint. Im dłużej patrzę na te zdjęcia z prywatnych albumów Ursynowian, tym bardziej robi się mi przykro. Wycieczkę w czasie zakończymy więc w roku 1993.
A co grozi temu, kto podpalił Mieszka? Teoretycznie do pięciu lat więzienia. No i co z tego? Niestety, głupich – w przeciwieństwie do dębów – nie sieją. Sami się rodzą.
Ja właśnie w weekend zaprowadzilam tam moje dzieci i opowiadalam historie o nim. O tym jak kazda wycieczka szkolna chodzila i dzieci ustawialy sie dookola, aby go objac. Zdążyliśmy zrobic zdjecia.
Piękny tekst, serdeczny … Dziękuję Panie Macieju 🙂 Ja też jestem bardzo zasmucona. Ale wierzę, że dąb zwycięży. Z całej siły w to wierzę – wciąż o nim myślę 🙂