Mleko Milupa, płyn Ajax, proszek Dixan, czekolada Milka i mydło Palmolive. W PRL w środku stanu wojennego. W sklepie? No skąd. W kościele! Do którego dotarł właśnie niemiecki lub francuski TIR wyładowany pomocą. Wtedy mówiono o tym „zrzuty”. Przed rocznicą Stanu Wojennego warto sobie je przypomnieć.

Skojarzenie z pomocą dla powstańców jest dość oczywiste, chociaż od 1944 minęło 40 lat. Na zdjęciu tytułowym ciężarówka z Francji przywiozła właśnie dary do żoliborskiego kościoła św. Jana Kantego. Dlaczego więc mówimy o tym na ursynowskiej stronie? Bo zapewne część tego dobra trafi też do ursynowskiej parafii Wniebowstąpienia, na miejscu jest proboszcz Wojdat. Zaraz zresztą wrócimy na Ursynów, tylko jeszcze spójrzmy, ile tego dobra!

Paczki z Francji i proboszcz Wojdat z Ursynowa. Zdjęcie z Żoliborza. Fot. z książki "France-Pologne Solidarite" A. Niewiadomskiej-Lemasle
Francuskie paczki. 1984, fot. z książki „France-Pologne Solidarite” A. Niewiadomskiej-Lemasle

Dowiezienie transportu z darami po wprowadzeniu stanu wojennego wymagało nie lada odwagi. Wyobraźmy sobie: jesteś Francuzem, mieszkasz w Paryżu. Znajomi, parafia lub organizacja dobroczynna organizują pomoc dla Polaków. Dorzucić trochę franków albo kupić w Carrefourze mleko w proszku i dostarczyć na miejsce zbiórki to jeszcze żadne bohaterstwo, ale… Potrzebny jest kierowca. Ktoś, kto wsiądzie w ciężarówkę i przez zmilitaryzowane NRD dojedzie do Polski, gdzie ciemne, zimowe ulice patrolują czołgi a niedawno strzelano do ludzi na Śląsku. Pojedziesz? Zaryzykujesz, że jacyś tajniacy wsadzą cię za szpiegostwo albo po prostu rozkradną twój transport pod byle pozorem?

Olivier Richard i Louis-Marie Guillon:
Pierwsza podróż rozpoczęła się 20 stycznia 1982 roku, nie wiedzieliśmy nawet, czy będziemy mogli przejechać granicę między RFN a Wschodnimi Niemcami. Było zimno i jechaliśmy powoli po oblodzonych drogach, samochód wypełniony był po brzegi żywnością, lekarstwami, kanistrami z benzyną… dwadzieścia tysięcy franków, dzisiaj około siedmiu tysięcy euro, było starannie ukrytych w pudełkach. Młodzieńczy entuzjazm łagodził nasz duży niepokój i zachęcił do zabrania ze sobą aparatu fotograficznego i filmów, które były wtedy raczej źle widziane. Dwadzieścia godzin później, pomimo zimna i oblodzenia, przejeżdżaliśmy przez granicę polską, po długim oczekiwaniu i regularnym przeszukiwaniu. (…) Stolica w zimowej szacie przywitała nas głuchą ciszą: żadnego zgiełku, żadnego przechodnia, samochodu. I tylko opancerzone pojazdy na głównych skrzyżowaniach potwierdzały ludzką obecność.Anna Niewiadomska-Lemasle, 'France-Pologne Solidarite. O dobroci i o Ursynowie'

Historia pochodzi z wydanej właśnie książki Anny Niewiadomskiej-Lemasle, „France-Pologne Solidarite. O dobroci i Ursynowie”. Zdjęcia także z książki. Poniżej bohaterowie opowieści przed tymczasową kaplicą kościoła Wniebowstąpienia po dotarciu do Warszawy.

Styczeń 1982, jeden z pierwszych transportów pomocowych z Francji dotarł do Warszawy. Pamiątkowe zdjęcie z książki "France-Pologne Solidarite" A. Niewiadomskiej-Lemasle
Francuski łącznik. 1982, fot. z książki „France-Pologne Solidarite” A. Niewiadomskiej-Lemasle

Zrzuty z Zachodu ruszyły od początku. Wcześniej oczywiście pomagano legalnej jeszcze Solidarności, ale pomocowa fala wezbrała tuż po wprowadzeniu stanu wojennego. Było mniej więcej tak, jak w tej historii z Saint-Malo:

Therese i Calude Metel mieli przyjaciół na Ursynowie i dzięki tej przyjaźni pierwszy transport zorganizowany przez miasto i działające stowarzyszenia pojechał właśnie na Ursynów. Kilka dni po wprowadzeniu stanu wojennego, tuż przed Bożym Narodzeniem 1981 roku, dojechała na niezagospodarowany plac budowy dwudziestotonowa ciężarówka z darami. (…) Pomoc została zorganizowana spontanicznie w aptece Metel-Berhault i szkole podstawowej Świętej Teresy.Anna Niewiadomska-Lemasle, 'France-Pologne Solidarite. O dobroci i o Ursynowie'

Najwięcej paczek przysłali Niemcy w ramach akcji zwanej „Polenhilfe” i „Paczki solidarności”. W lutym 1982 niemiecki parlament przegłosował ustawę zwalniającą przesyłki pomocowe do Polski z opłat pocztowych. W Boże Narodzenie w 1981 szanse na podzielenie się przy obiedzie świątecznym Milką cenną jak opłatek były jeszcze znikome, ale już w 1982 zdecydowanie wzrosły.

Baczność, będzie choinka! Choinka roku 1981 odbywa się już w zmilitaryzowanej rzeczywistości Stanu Wojennego, ale tę odczuwają tylko rodzice przedszkolaków. Kronika Przedszkola nr 283.
Kronika przedszkola 283

A ten Dixan… Duże, kartonowe pudło po proszku do prania ze zrzutów stało u nas w łazience przez dobrych kilka lat. Relikt, artefakt, który swoją obecnością uszlachetniał przesypywanego doń Cypiska. A przy okazji sprawił, że jednym z pierwszych przyswojonych niemieckich słów był (poza oczywiście klasycznym zestawem raus-schnell-haende hoch) był – uwaga, dość skomplikowany wyraz: Vollwaschmittel. Pamiętam go jak dziś.

Książka o pomocy dla Ursynowa jest do kupienia w sklepie przy wejściu do kościoła Wniebowstąpienia. A jeżeli już do kościoła wejdziecie, to zwróćcie uwagę na namalowane po prawej stronie dwa freski przedstawiające Paryż i Saint-Malo. Wybór miejscowości nieprzypadkowy, upamiętniają właśnie pomoc dla Polski tych wszystkich odważnych francuskich łączników.

Maciej Mazur
Rówieśnik Ursynowa (1977) i autor trzech książek o historii dzielnicy. Zawodowo reporter Faktów TVN i autor programu Ranking Mazura w TVN24.

Skomentujesz? Wiesz może coś więcej? A może autor się pomylił?