Dobiega czterdziestki i wciąż ma się nieźle, chociaż myślałem, że dawno już zniknął. Ostatni ślad SPHW na Ursynowie. A SPHW to przecież była potęga! Buty, ubrania, meble, dodatki i pończochy. Oraz pończoch repasacja, chociaż to ostatnie to raczej prywatna inicjatywa.
Logo SPHW znajdziecie z tyłu sklepu. Tak jak w słynnym kabarecie. Relikt namalowany jest na drzwiach nad rampą dostawczą pawilonu Pasaż Stokłosy 11. Trzeba się tylko dobrze przyjrzeć. Niech transparent Dixona, świadek niedawnej hiphopowej świetności tutejszego Passage Clubu was nie zmyli. Znacznie starszy zabytek przycupnął sobie nad środkowymi drzwiami.
Drzwi oznaczone SPHW prowadziły oczywiście do magazynu sklepu należącego do SPHW. Sklep mieścił się na dole pawilonu. Kiedy szesnaście lat temu robiłem zdjęcie w tym samym miejscu, w pomieszczeniach po SPHW działał sklep meblowy. W szyldzie miał „2001”, więc może wtedy go otwarto?
Co trochę dziwne, szefostwo salonu meblowego postanowiło odwrócić się plecami do głównego ciągu pieszego prowadzącego ze stacji metra. Wejście od strony pasażu zamknięto na głucho (na zdjęciu poniżej jest w podcieniach) a po meble wchodziło się wąskimi drzwiami od strony przystanku autobusowego przy Bartoka. Być może miało to pewien wpływ na obroty sklepu? Ten padł jakieś pięć-siedem lat temu i od tego czasu całkiem spora przestrzeń w pawilonie stoi pusta, chociaż ostatnio zauważyłem, że coś tam się dzieje. Kręcą się robotnicy, może ktoś to przejął i zamierza wywołać ducha wielkiej handlowej przeszłości ożywiając to miejsce?
No dobrze, ale co z tym SPHW? To był klasyczny sklep wielobranżowy. Lady z przeszklonymi blatami, pod szkłem ozdoby, długopisy, baterie, żarówki. Pod sufitem kilka brzydkich lamp. Teoretycznie można tam było też kupić sprzęt sportowy i AGD, ale to raczej miało wymiar teoretyczny. Chociaż mieszkałem tuż obok, jakoś nie mam wybitnie ciepłych wspomnień związanych z tym sklepem. Znacznie lepiej wspominam położoną nieco dalej Pszczółkę Maję. Sklep SPHW w pasażu otwarto w 1985 roku, co odnotowało „Życie Warszawy”.
Pomijając mizerię handlową, to wtedy ten pawilon przynajmniej jeszcze jakoś wyglądał. Na górze była przychodnia Izis, perfumeria, kiosk Ruchu, jadłodajnia Stokłosy i sklep firmowy Mysiadła. Na dole – bar piwny, nigdy nie otwarta toaleta, apteka Cefarm i nasze SPHW. Wszystko to jednak przebiła Baltona, która jakoś tak około 1989 roku otworzyła swój sklep na górze. No to już naprawdę było coś! Zachód, pierwsza jaskółka nowej, lepszej rzeczywistości. Rzeczywistości, która przyniosła koniec potędze SPHW. Został po nim tylko mały szyld z tyłu sklepu.
Ten lokal po sklepie meblowym z tego co wiem od początku 2020 wynajmują właściciele znajdującego się na piętrze „calypso” (widoczne na przedostatnim zdjęciu). Miał być tam klub fitness ale wiadomo co stało się wiosną 2020… Teraz znowu coś tam ruszyło, ekipa budowlana jest też w „Bikeman’ie” więc może kombinują coś razem…