A jednak coś tędy jeździ! Nowy pociąg Skody dla warszawskiego metra przyjechał koleją. Bocznicą ze stacji Okęcie do stacji postojowej na Kabatach. Na dowód jest zdjęcie a nawet piękny film.
Niektórzy to mają szczęście. Nigdy jeszcze nie udało mi się spotkać pociągu na bocznicy kolejowej do metra, a redaktor Jarosław Osowski z „Gazety Wyborczej” takim pociągiem się przejechał i jeszcze przejazd udokumentował. Zdjęcie tytułowe zamieścił na swoim profilu na Twitterze, dzięki czemu możemy podziwiać rzadki widok z tylnej kabiny maszynisty na wiadukt nad Puławską. Podobnym sposobem prawie dziesięć lat temu przyjechały pociągi Inspiro.
O, tu właśnie widzimy Inspiro holowane po torach pod Lasem Kabackim uchwycone przez red. Krzysztofa Śmietanę. Kiedyś nawet były takie pomysły, aby tę bocznicę jakoś wykorzystać – może puścić nią pociągi dowożące na przykład pasażerów z Piaseczna prosto do metra na Kabatach. Rzucić pomysł łatwo, wykonać jednak nieco trudniej. Po pierwsze – nie ma takich torów, które pozwoliłby skręcać z kierunku piaseczyńskiego na bocznicę do stacji postojowej. Trzeba by dojechać do Okęcia i ruszyć w drugą stronę. Po drugie – nie ma jak wysadzić pasażerów.
Na terenie zajezdni metra są nawet dwa perony, więc teoretycznie można by sobie wyobrazić szynobus, który dowoziłby tu pasażerów, a potem przedłużeniem tej kładki przechodziliby w kierunku stacji, ale… Jeżeli podliczyć czas potrzebny na dotarcie tu z Piaseczna i przejście do właściwej stacji Kabaty plus dojazd metrem do centrum, to ci sami pasażerowie już dawno pociągiem dotarliby bezpośrednio do centrum miasta. Na dworzec Śródmieście albo nowy Główny.
Tak więc nic z tego chyba nie będzie. Kto ma szczęście, może polować na kolejne przejazdy przywożonych Skód, a kto nie ma szczęścia, ten melancholijnie może patrzeć w dal, na tory niknące w jesiennej mgle.