Najstarsze dinozaury z triasu pewnie jeszcze to pamiętają, te młodsze z jury i kredy mogą się zdziwić patrząc, jaka piękna wieś rozciągała się w miejscu placu zabaw Dinozaury przy Puszczyka. Na dzisiejszych zdjęciach z archiwum Marcina Kubery widać ją doskonale.
Do tej wsi całymi latami chodziło się „na pole” po ciastka. W białym domu funkcjonowała cukiernia o słodkiej nazwie „Lucrum” założona w 1984 roku przez mistrza Stanisława Tarnogrodzkiego. Pachnąca świeżymi pączkami instytucja zajęła budynek oczywiście dużo starszy niż rok 1984. Moim zdaniem zbudowano go niedługo po wojnie. Na zdjęciach lotniczych z 1945 jeszcze go nie widać, dwa pozostałe murowane domy – owszem, już tam są. Między białą willą a widocznym za nią gospodarstwem biegła ulica o dumnej nazwie Władysława Jagiełły. Cukiernia miała numer 19, chociaż ulicę dawno już zniesiono z planu Ursynowa i przeniesiono do Ursusa. W 2007 roku zrobiłem jeszcze jej zdjęcie – od frontu, czyli właśnie od ulicy Jagiełły.
Dwa lata później cukiernię zamknięto, w 2013 budynek rozebrano. Dwa pozostałe domy zniknęły dużo wcześniej, pod koniec lat ’80-tych. Ślad po ulicy pozostał do dziś. Przebiega niedaleko Dinozaurów. Wprawne oko dostrzeże też ślady po zabudowie – regularnie rosnące drzewa, resztki podjazdów i wejścia. Ocieramy łezkę i wracamy do 1986, bo to nie koniec naszej wycieczki.
Nadeszła zima. Ostra zima przełomu 1986 i 87 roku. Sypnęło śniegiem, mróz unieruchomił też wozy MPO. Śmietnika przy Puszczyka od kilku dni nie opróżniano. Drapaki porzuconych choinek próżno wypatrują pomarańczowego Liaza z napisem E-2.
Za śmietnikiem widać naszą wieś pośrodku osiedla i cukiernię. Ciekawe, czy mimo mrozów interes się kręci? Zapewne tak, jest przecież wówczas jedną z ledwie trzech cukierni na całym Ursynowie. Żeby jednak nie przesłodzić, wracamy do tej sterty śmieci. Wytężcie wzrok.
Wśród różnych odpadków rzuca się w oczy przybysz z innej epoki i innego świata. Pudło po butach narciarskich i nie są to okrutne krajowe Fabosy, tylko najprawdziwsze Salomony! Oj, ktoś chyba był w Peweksie, bo nie uwierzę, że Salomony kupiła sobie mieszcząca się w bloku obok wypożyczalnia sprzętu zimowego, którą opisywałem całkiem niedawno.
Zima trzyma, socjalizm jednak trzeszczy już jak ten mróz i widać na nim rysy. Znakiem nadchodzących nowych czasów ktoś z widocznego w tle bloku przy Wiolinowej 11 pomalował sobie nieregulaminowo ramy okienne na brąz. Tam brązowe okna, na polu prywaciarz piecze ciasto – oj, w powietrzu wisi już przedwiośnie i niezapomniany zapach pączków z cukierni na polu.
Więcej słodkich opowieści znajdziecie w mojej książce „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Serdecznie polecam, dorzucamy autograf i dedykację od autora! Jedno kliknięcie i już:
Przejdź do sklepu
Mocno przeszkadzają ? A komu ? Sponsorowi ?
jak dla mnie to raczej buty do chodzenia, albo kask salomona, narciarskei miały by większe ale bardziej płaskie pudło
Na jednym z tych dwóch wcześniejszych domów był nad wejściem nawet rok 1938 z wypukłych cementowych cyfr.