Sezon poświątecznych wyprzedaży trwa, ruszamy więc do salonu Mody Polskiej. Przy ulicy Belgradzkiej zimą 1994 roku wita nas świątecznie ozdobiona wystawa, zdjęcie Paryża i oczywiście logo tej firmy, która do nieco siermiężnej mody peerelu wprowadziła powiew wielkiego świata.
Tak szczerze? Nienawidziłem Mody Polskiej. Zwłaszcza tej na Chmielnej, wówczas – Rutkowskiego. Na tyłach Domów Centrum firma miała swój flagowy salon. Trzypiętrowy, o ile dobrze pamiętam. Mimo protestów i krzywych min mama co jakiś czas zabierała mnie tam, na długie minuty pogrążając się w nurkowaniu wśród wieszaków. A co ja miałem robić? Marudziłem oczywiście i nudziłem się przepotwornie, nie doceniając faktu, że oto w kryzysie upadającego peerelu mama stara się jakoś wyglądać. Co gorsza, taka wycieczka zahaczała jeszcze o sklep – bodajże – „Małgośka” na tyłach Juniora i o samego Juniora, bo dla synka też może uda się coś upolować. Na osłodę pozostawał oczywiście słynny piętrowy sklep z zabawkami tuż obok salonu z modą. No ale może wróćmy ze Śródmieścia na Ursynów.
Moda Polska – jak już wspomniałem – swój osiedlowy salon miała na parterze bloku przy Belgradzkiej. Po sąsiedzku funkcjonował też Pewex, czyli cała okolica miała już pewien zachodni sznyt nawet zanim pojawiła się tu wypożyczalnia wideo Beverly Hills. No a moda? Polska? Moda Polska wielkimi literami zakończyła działalność jeszcze w latach dziewięćdziesiątych. Nie wiem, czy padła wraz z łódzkimi zakładami włókienniczymi, czy może utopiła się w powodzi atakującej chińszczyzny. Wikipedia podaje, że firmę zlikwidowano w 1998 roku.
Moda polska małą literą – na zdjęciu powyżej. Krzykliwie kolorowe lata dziewięćdziesiąte stały w absolutnym kontraście do wyblakłych orwo-kolor-garsonek, beretów i kaszkietów końca lat osiemdziesiątych. Może Moda Polska po prostu nie podążyła za modą ulicy, zabrnęła w ślepą uliczkę elitarności i sama stała się Fashion Victim? Niestety, elity lat dziewięćdziesiątych wolały już Versace. Mogło być w wersji tureckiej.
Tęskniącym za Modą Polską i innymi wspomnieniami lat ’80-90 serdecznie polecam swoją książkę „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Tam podobnych opowieści dużo więcej, nie mówiąc już o setkach unikalnych zdjęć. Do kupienia w wydawnictwie, każdy egzemplarz z autografem:
Przejdź do sklepu