Ależ to musiał być pościg! Syrena Bosto ucieka, otwarte tylne drzwi trzaskają, za nią pędzi radiowozem osobiście komendant ursynowskiej milicji. Ciekawe, czy Syrenę goniono Nysą czy też może dużym fiatem?
Dramatyczne sceny opisuje „Życie Warszawy” z marca 1985 roku. Pan komendant patroluje ulice, nagle drogę zajeżdża mu pirat drogowy pędzący Syreną Bosto. Tak jest. Syreną Bosto, czyli „Bielskim Osobowo-Towarowym” co wyjaśnia dość dziwną nazwę. Za kierownicą Syrenki siedzi kompletnie pijany osiemnastolatek, który chciał się przejechać. Tak jest. Syreną Bosto chciał się przejechać. Musiał być jednak strasznie nawalony.
Przejrzałem swoje archiwum w poszukiwaniu innych Syrenek tego unikalnego dziś typu. I oto jest. 1994 rok, parking na rogu Cynamonowej i Gandhi. Na pierwszym planie powód do dumy Zygmunta Chajzera, turkusowe Cinquecento z metalicznym lakierem. Za nim trochę wstydliwie wystaje rdzawa Syrena – jej czas już zdecydowanie się kończy.
W tym samym roku na parkingu obok kortów przy Hirszfelda znajdujemy wrak Syrenki w stanie opłakanym. Podbite oko, wymięte blachy. Żal patrzeć. Zwłaszcza, że – jak opisuje tę sytuację autor zdjęcia, Stefan Sosnowski – to ta sama Bosto, którą podziwialiśmy na zdjęciu tytułowym z Miklaszewskiego z 1981 roku.
A na koniec słynne zdjęcie Krzysztofa Paweli zrobione w 1984 roku na Stokłosach. Syrenka sto piątka i jej właściciela. W tle płot powoli rozkręcającej się budowy metra.
I tu nasza przejażdżka się kończy. W sumie dziś tego pijanego osiemnastolatka z 1985 roku trochę rozumiem. Też bym się chętnie taką Syreną Bosto przejechał.