Książę duński z podwyższenia ogłasza wszystkim poddanym papierosowego nałogu: jam tu jest, tu mnie możecie kupić! Czyli w kiosku na Cynamonowej, ale oczywiście nie dziś, tylko w 1994 roku. Dziś chyba książę opuścił niegościnną polską ziemię i Prince’ów już nie ma w kioskach?
Nawet, jeżeli są, to kiosków już prawie nie ma. Kolejne budki zamykają się, zastygają, powoli rozpadają, w końcu trafiają na złom albo na cmentarzysko kiosków w Dąbrówce Małej w województwie łódzkim. No ale my czerwonym Ikarusem wracamy do czasów świetności tytoniu i prasy drukowanej. W 1995 roku w kiosku na przystanku przy dopiero co otwartej stacji metra Ursynów kupicie Życie Warszawy i oczywiście Prince’y. Właściciel duńskiej marki miał chyba 30 lat temu ambitne zadanie skolonizowania większości polskich budek.
Dziś tego kiosku już nie ma, wyjechał pewnie na cmentarzysko, jeszcze wczoraj (w 2020) wyglądał tak. Od dawna był już nieczynny, po duńskich fajkach nie pozostał nawet ślad. Co ciekawe, w budce obok – po likwidacji kwiaciarni – zainstalował się niedawno sklep z automatami sprzedającymi najprostsze artykuły spożywcze, ale też chyba nie wiedzie mu się najlepiej.
Na te kioskowe wynurzenia naszło mnie przy pożegnaniu Kai. Przechodząc przez skrzyżowanie Rosoła i Ciszewskiego przypomniało mi się, że przecież w rdzewiejącej budce działał kiosk o nazwie własnej „Kaja”. Kaja już jednak od dawna tu nie mieszka i nie wiadomo, czy – jak wskazuje szyld – do końca była Virgin.
Kaja rzeczywiście musiała już dość dawno się zamknąć, bo pod parapetem zachowała się reklama z epoki z hasłem: „Gazeta Polska Codziennie – dziennik, który nie boi się władzy”. Bardzo aktualny dziś ten slogan, chociaż nawiązuje chyba do poprzedniej zmiany politycznej.
Na zakończenie więc jeszcze jeden obrazek z czasów świetności kiosków. Tu aż trzy kioski i Niemcy zwycięscy w starciu z Duńczykami. Nad środkową budką zamiast Prince’a króluje nam HB. Tej marki też już od dawna chyba u nas nie ma a tak osobiście kojarzy mi się z ukradkowym popalaniem HB właśnie po klatkach i placach zabaw tak mniej więcej w okolicach matury.
I jeszcze ciekawostka – bo ten kiosk ze zdjęcia tytułowego, uchwycony w 1994 roku na Cynamonowej przez Adama Łowickiego, on wciąż istnieje. W nowoczesnej, przeszklonej budce, aczkolwiek już oczywiście bez duńskiej reklamy na dachu. Taki rodzynek, relikt epoki papierowych gazet i papierosów.
Jest już opuszczony i wystawiona jest kartka z informacją, że jest do sprzedania.
Same gołe szyby, zero reklam.