Nad naszą wsią przeleciał helikopter. Przeleciał no i siadł. Co działo się wiosną 1991 roku na podwórku szkoły 330 przy Mandarynki. Śmigłowiec miał misję: godnie uczcić podpisane właśnie partnerstwo między Warszawą i Hagą.
Lądujący między blokami śmigłowiec to nie jest zbyt częsty widok, prawda? Nie dziwne więc, że nagłe pojawienie się Mi-2 nad szkołą przy Mandarynki wzbudziło sporą sensację. A może wcale nie było takie nagłe? Może młodzież specjalnie sprowadzono na boisko aby mogła obejrzeć wielkie wydarzenie? Zebrali się więc wszyscy na placu między SP 330 i budowanym właśnie osiedlem segmentów i czekali.
Na co czekali? Na śmigłowiec, który miał uczcić partnerstwo polsko-holenderskie. Na stronie Urzędu Miasta znalazłem taką adnotację.
I oto już jest, leci. Śmigłowiec Mi-2. Misję tego Mi opisała mi nadsyłająca zdjęcia Agnieszka Leszczyńska: wypuścić nad zebraną młodzieżą setki balonów, które uniesione wiatrem polecą do Hagi. No, z grubsza.
Niestety. Wiatr tego dnia akurat wieje tak, że samoloty lądujące na Okęciu podchodzą nad blokami Ursynowa. Więc balony nie polecą, bo mogłyby stwarzać zagrożenie. Ale w sumie to nic. Śmigłowiec między blokami sam w sobie był ogromną atrakcją.
Czy ktoś może jeszcze pamięta to wydarzenie? I wie, dlaczego akurat wybrano Ursynów, szkołę przy Mandarynki i o czy chodziło tu o coś więcej?
O, taka kolejna historyjka podwórkowa. Jeżeli macie ochotę na więcej, to pod choinkę serdecznie polecam swoją książkę „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. W prezencie do książek kupionych w wydawnictwie dorzucam autograf, dedykację wedle życzenia i album „Witajcie na Ursynowie”.
Przejdź do sklepu
Podobno tym helikopterem przyleciał przyszły dyrektor szkoły 330.
Chodziłem wtedy do klasy ósmej w tej szkole, ale tego wydarzenia jako żywo nie pamiętam! Może do witania helikoptera zagoniono młodsze klasy, a nam kazano się uczyć, bo egzaminy do szkół średnich były blisko?