To był już ostatni dzwonek. Galowe stroje trafią na dwa miesiące do szafy, przed nami najpiękniejszy czas w roku: wakacje! Tylko co tu robić? Można pozwisać z tych bramek, można pograć w gałę na klepisku obok kościoła, albo udawać, że okolice Hawajskiej mają coś wspólnego z Hawajami. Bo i mają! Wielki błękit. O nim na koniec.

Zdjęcie tytułowe dziś byłoby już nie do powtórzenia. Nie tylko dlatego, że dziewczyny w tle gapiłyby się w smartfony. W miejscu tej dziwnej konstrukcji stoi dziś centrum kultury i ślicznej panoramy bloków przy Hawajskiej nie dałoby się tak ująć. No dobrze, ale miało być o wakacjach. Z nudów w ten letni dzień wyjrzyjmy przez balkon na sąsiedniej ulicy Miklaszewskiego.

Marzenia wczesnych lat '90, czyli telewizja satelitarna i rower BMX. Podwórko przy Miklaszewskiego 1. Fot. Paweł Chocha
Satelita i BMX. 1992, fot. Paweł Chocha

Gdyby padało, moglibyśmy pooglądać telewizję satelitarną. Ale nie pada, a na dodatek pod blokiem czekają chłopaki z BMX-em, który obok motorynki był absolutnym szczytem marzeń czasów początkowej transformacji. Więc chyba pojeździmy na rowerze – o ile oczywiście spod bloku rozlegnie się klasyczne WYJ-DZIESZ?!

Chłopaki idą do lasu. Na zdjęciu koniec Alei Kasztanowej i budowany blok przy Małej Łąki 2. Dalej jest już tylko pole i Las Kabacki. Zdjęcie nadesłał Przemek Stępień.
Na końcu Natolina. 1992, arch. Przemka Stępnia

Wyjdę! Jak nie na rower, to chociaż się z chłopakami posnujemy. Tam, gdzie w 1992 roku kończy się Natolin, jeszcze nie zaczynają się Kabaty. To znaczy zaczynają się tylko teoretycznie, bo praktycznie za Aleją Kasztanową szumią łąki, w żniwa żeńcy koszą zboże (kombajnem oczywiście) a budowniczowie lepszej przyszłości Ursynowa dopiero zaczynają kolonizować obrzeża tego terenu. Na zdjęciu powyżej trwa budowa pierwszego bloku nowego typu przy Małej Łąki 2. Ale zaraz, zaraz. Zapuściliśmy się na kabackie pola i łąki a miało być przecież o Hawajach i wielkim błękicie. Gdzie on jest?

Na basenie oczywiście. Nie tak daleko od Hawajskiej, na Hirszfelda mamy atrakcję sezonu – letni basen. To są ursynowskie Waikiki. Lody, frytki, ciepła i brudna woda.

Hit sezonu - mała niecka wypełniona wodą koło kortów na Hirszfelda. Nad. Karolina.
Basen na Hirszfelda

Ta woda była kluczem sukcesu i jednocześnie gwoździem do trumny. Nie wytrzymała naporu chętnych, służby sanitarne zainteresowały się jej (nawet widocznym na zdjęciu) dość ciekawym kolorem i tak po jednym sezonie największa atrakcja letnia osiedla przestała istnieć. Wracamy do BMX-a albo na to wydeptane boisko obok kościoła na Imielinie uwiecznione na zdjęciu tytułowym z archiwum Rafała Barygi.

A co wy robiliście latem 1992 roku? Ja właśnie skończyłem podstawówkę i od września zaczynałem liceum, więc były to ostatnie wakacje dzieciństwa. W przyszłym roku to już idzie młodość!

Maciej Mazur
Rówieśnik Ursynowa (1977) i autor trzech książek o historii dzielnicy. Zawodowo reporter Faktów TVN i autor programu Ranking Mazura w TVN24.

1 KOMENTARZ

  1. Na początku lat 90, pewnie to był 91 albo 92 na boiskach przy kościele św Tomasza na Imielinie ( wtedy była tylko kaplica w baraku) odbył się turniej piłkarski drużyn podwórkowych. To było coś pięknego. Miałem wtedy ze 12 lary o turnieju dowiedziałem się z gazety pasmo, organizatorem było chyba UNTS. Skrzyknąłem kolegów z podwórka i szkoły i wystawiliśmy drużynę pod dumną nazwą Arsenal Ursynów. Graliśmy bardzo dobrze, wygraliśmy kilka meczy, ale niestety przegraliśmy w z drużyną o nazwie Mikrusy. Co to były za emocje! Pamiętam do dziś

Skomentujesz? Wiesz może coś więcej? A może autor się pomylił?