To nie Misiek Koterski a obok nie Leslie Nielsen. I to nie jest plan filmowy. To prawdziwy Edward Gierek i prawdziwy Alojzy Karkoszka w prawdziwym ursynowskim bloku przy ulicy Puszczyka. Jest 13 stycznia 1977 roku, czwartek.
45 lat później wizyta przeszła do legendy, fakty pomieszały się z fikcją – zupełnie jak w granym obecnie w kinach filmie o Gierku. Niektórzy mówią, że sam pierwszy sekretarz wręczał klucze pierwszym mieszkańcom pierwszego dnia akcji zasiedleniowej. Dużo tych „pierwszych”, prawda? Za dużo. Bo to nie było tak. Klucze wręczano w poprzednią sobotę. W ten czwartek natomiast Gierek z Karkoszką (szefem warszawskiego komitetu PZPR) wybrali się na wycieczkę po sztandarowych inwestycjach stolicy.
Sztandarowe inwestycje były wówczas dwie – Ursynów właśnie i odbudowywany Zamek Królewski. Zamek pominiemy, skupimy się na części osiedlowej. Zasadniczo to klasyczna wizyta gospodarska. Wszystko przygotowane! Szpaler pracowników kombinatu bije brawo, telewizja kręci, pierwszy sekretarz skromnie przyznaje się do sukcesu. – Ja obserwuję budowę tego osiedla od początku, zresztą byliśmy inicjatorami tego. Ładnie to wygląda – stwierdza i daje dobre rady.
W planach jest wizyta w typowym mieszkaniu na Puszczyka. Serdecznie witamy, wszystko jak prawdziwe i to naprawdę czysty przypadek, że w wybranym lokalu tapeta nie odchodzi płatami, w łazience nic nie cieknie a okna szczelnie się domykają. W salonie idealnie ułożony parkiet wcale nie wykazuje powszechnie znanej tendencji do fałdowania alpejskiego, w kuchni na czyściutkiej wykładzinie imitującej drewno lśni bielą kuchenka gazowa.
– Tak jest normalnie wyposażone mieszkanie – opisuje oprowadzający wizytację pracownik kombinatu. – To już jest zasługa towarzysza Karkoszki, który właśnie uruchomił te… – mówi Gierek. – Moja jest tu bardzo mała – skromnie wtrąca Karkoszka – gdyby nie było waszych decyzji, to ja bym tu nic nie zrobił. Gierek jest zadowolony. – Budujecie na lata, chodzi o to, żeby ci, którzy będą tu mieszkali za 20-30 lat, nie mówili źle o was – dzieli się cenną radą życiową z budowniczymi osiedla.
Skąd to wszystko wiemy i to z takimi szczegółami? Z relacji TVP, której niestety nie mogę udostępnić. To materiał surowy, więc nie wiem, co poszło w wieczornym Dzienniku. Stawiam, że redaktor towarzyszący Gierkowi opowiedział to w najlepszym stylu dzisiejszych Wiadomości. A ktoś to oglądał? Ba, oczywiście! Po „Wieczorze z Dziennikiem” na Jedynce 13 stycznia 1977 roku był kolejny odcinek „Kojaka”, potem „Pegaz” i recital Heleny Vondraćkowej.
Zostawiam państwa z programem telewizyjnym na tamten czwartek. Jeżeli chcecie więcej opowieści sprzed 45 lat i więcej podobnych zdjęć, to polecam swoją książkę „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Nakład powoli się wyczerpuje, więc nie ma na co czekać. Taniej nie będzie. Każdy egzemplarz z autografem. Gierka? No nie, z moim. O ile kupicie w sklepie wydawnictwa, czyli tu:
Przejdź do sklepu
Widzę że już wtedy było zdalne nauczanie w tvp
Czy uda się ustalić, w którym dokładnie lokalu-mieszkaniu gościł Gierek?