Przestrzeń idealnie skrojona pod Fiata 126p. Otwieramy tylne wrota, wprowadzamy malucha do garażu, wychodzimy drzwiami zamontowanymi w bocznej ściance, całość zamykamy na solidne kłódki, wracamy do domu i śpimy spokojnie. Oto pomysłowy garaż „zrób to sam” z połowy lat osiemdziesiątych.
Garaż sfotografował świetny fotoreporter Włodzimierz Pniewski (znalazłem to zdjęcie na jego stronie garnek.pl/zdyrma) i chociaż nie opisał miejsca, to wiemy, że jest to parking przy Dembowskiego. Piętnaście lat temu te blaszane garaże wciąż tam stały i z kolei zwróciły moją uwagę, więc też cyknąłem im fotkę. Stały już trzy – widać sąsiedzi brali przykład z pierwszej udanej konstrukcji.
W sumie to całkiem ciekawa instalacja, chociaż zajmuje trochę nieregulaminowo dużo miejsca na wspólnym parkingu. Kto wie, może gdyby to nie był PRL, można by rozkręcić z tego pomysłu dochodowy start-up? Opatentować i sprzedawać wysyłkowo w formule DIY? No ale też gdyby to nie był PRL, to nikt czegoś takiego by chyba nie zbudował. Koło się zamyka. A po co w ogóle coś takiego sklecono? Odpowiedź jest prosta – plagą osiedlowych parkingów niestrzeżonych byli wówczas złodzieje kradnący co się da. Jeżeli się da, to całego malucha a jeżeli się nie da, to chociaż odkręcili koła albo urwali antenę do radia. Własny garaż rozwiązywał ten problem, ale niestety był w sferze marzeń. Takich garaży z prawdziwego zdarzenia zbudowano ledwie kilka. Poniżej te najbardziej klasyczne.
Ciąg garaży z szarej cegły z drewnianymi wrotami (spotkacie je w całej Polsce) stał na tyłach Wąwozowej. Kiedy robiłem to zdjęcie w 2010 właśnie je rozbierano pod budowę nowego bloku na rogu Bronikowskiego. Rozbierano, ale nie rozebrano do końca. Jeden bowiem został i niczym ten blaszak z Dembowskiego był świadectwem naszego wkładu w rozwój architektury motoryzacyjnej. Otóż właściciel garażu nie dogadał się z inwestorem stawiającym budynek. Co więc było robić? Plan nagli, ludzie czekają na mieszkania… Garaż pozostawiono w spokoju a blok nadbudowano dookoła tej komórki.
Nie wiem, jakim cudem to się udało, ale jednak się udało. Do wkomponowanego w nowy blok garażu prowadził osobny wjazd od strony Bronikowskiego, więc wszystko było chyba zgodnie z prawem.
No i powiedzcie, czy stare i często wyśmiewane hasło „Polak potrafi” nie oddaje idealnie naszego narodowego ducha? Oddaje! Co właśnie było do okazania w garażu.