– O co tu chodzi – ktoś pomyśli, oglądając kończoną właśnie udaną inwestycję przedłużenia ulicy Belgradzkiej. Dwie jezdnie po dwa pasy prowadzące w krzaki, zbudowane tylko po to, aby kilka osób na godzinę dojechało nimi do przypominającego Lidla ośrodka terapii? Ej, no nie bądźmy dziećmi. Ta inwestycja jest rozwojowa!
Wersja oficjalna głosi, że ulicę zbudowano aby zapewnić dojazd do ośrodka rehabilitacji. A po co aż dwa pasy? Bo takie są przepisy, bo tak było w projekcie, bo już za późno aby zmieniać – tłumaczyły władze, gdy wyszedł na jaw gigantyczny (jak na drogę dojazdową) rozmach tej budowy. A teraz spójrzmy na koniec tej uliczki.
Perspektywiczny, prawda? Aż się prosi, aby te dwa pasy ruchu puścić dalej, wzdłuż muru kościelnego i jeszcze dalej, między Kazurką i parkingiem osiedla przy Kazury i tak dalej aż do połączenia z Pileckiego. Nowa ulica odetkałaby Stryjeńskich i przydałaby się nie tylko podczas budowy obwodnicy (zresztą teraz już za późno) ale przede wszystkim w przyszłości, kierowcom wjeżdżającym i zjeżdżającym z S2 w stronę Natolina i Kabat. Nie oszukujmy się, nie byłaby to droga spacerowa ani lokalna uliczka z leniwym ruchem. Byłby to najszybszy i najprostszy wjazd na południe dzielnicy tak od strony Pileckiego jak i od strony obwodnicy. No ale coś za coś. Wyrzucając ruch na obrzeża, odetkamy Stryjeńskich i Dereniową. Wreszcie będzie można tam „uspokoić ruch”, zwęzić jezdnie, wybudować normalne drogi dla rowerów i szersze chodniki. Co za szalony plan? Ależ skąd. Sięgnijmy do archiwum. Mapa z roku 1990.
Na mapie Belgradzka płynnie przechodząca w Welwetową (więc gdyby ktoś szukał nazwy dla nowego odcinka, to już jest) która od północy okrąża dziwną plątaninę kresek. To planowany wokół Kazurki teren rekreacyjny. Korty, boiska, hale sportowe. Welwetowa łączy się z narysowanym pojedynczą kreską przedłużeniem ulicy Pileckiego (tu jeszcze Findera). Na wcześniejszych mapach też znajdziemy taki projekt.
Zresztą jeżeli przeprowadzicie badanie terenowe, to u podnóża Kazurki znajdziecie sporo miejsca na jezdnię o dwóch pasach ruchu. Miasto też doskonale o tym wie. Po co niedawno przebudowało ulicę Pileckiego na szeroką trasę donikąd? Aby wygodniej dojechać do Areny Ursynów albo zakorkowanej Płaskowickiej? To teraz możemy wrócić do pierwszego pytania: po co zbudowano tak szerokie przedłużenie Belgradzkiej? Bo w uwagach do projektu – co już w zeszłym roku ujawnił Nasz Ursynów – Urząd Miasta przypomniał, że ulica łącząca Belgradzką z Pileckiego wciąż jest w planach i przekrój nowej inwestycji musi być do tych planów dostosowany.
No dobrze. Kto jest za? Widzę potencjalny las rąk mieszkańców Kabat i Natolina – wliczając w to chyba także tych z Kazury, którym już dziś co sprytniejsi kierowcy przemykają podwórkami odkrywszy, że to połączenie Pileckiego ze Stryjeńskich jednak istnieje, ale trzeba po drodze przepędzić kilka psów, obtrąbić babę z wózkiem i pogonić dzieci grające w piłkę.
Kto jest przeciw? Widzę zagajnik rąk mieszkańców nowszych bloków zbudowanych na przedłużeniu Pileckiego, którym ruch z tej ulicy wypadnie akurat pod oknami. No i jeszcze oczywiście kwestia polityczna. Tak po cichu to pewnie większość lokalnej klasy politycznej byłaby za, ale żeby coś zadeklarować głośno i wyraźnie to już lepiej nie. Bo wiecie. Ekologia, Park Cichociemnych, mieszkańcy Pileckiego. To może wrócimy do tematu jak już zamkną na amen Braci Wagów i Lanciego a skrót przez Kazury stanie się powszechnie znanym sekretem? A zresztą. Nie oszukujmy się. W takich sprawach decyzje nie zapadają przecież tu, w dzielnicy. To już wyższa polityka miejska, na co dowód mamy właśnie w postaci czteropasmowego dojazdu do ośrodka terapii. Quod erat demonstrandum.
Budowa przedłużenia Belgradzkiej i Pileckiego jest super pomysłem! Zresztą jak też inne elementy przemyślanego planowania przestrzennego Ursynowa, jeszcze z lat 70-tych i 80-tych (swoją drogą, szkoda że nie zrealizowane wówczas – nie byłoby teraz niepotrzebnego bicia piany). A co do zamknięcia Lanciego – aż się prosi, żeby udrożnić na ten czas Migdałową i zrobić normalne skrzyżowanie Migdałowej z Rosoła (a dokładnej skręt w lewo z Migdałowej w Rosoła w stronę centrum, wykorzystując obecne światła na Rosoła na wysokości Migdałowej, służące tylko przejściu dla pieszych). Rozwiązanie niskokosztowe, a jak bardzo by w tym, żeby wszyscy okoliczni mieszkańcy nie musieli jechać do Belgradzkiej, żeby się wydostać, a Belgradzka nie zakorkowała się już całkowicie po zamknięciu Lanciego. Nie wspominając o możliwości puszczenia tamtędy też obecnie jadących Lanciego 192, 136, 503 i 504.
choćby do osiedla pasuje podciągnąć tą ulicę, bo inaczej jak żyć jak jeździć
Zależy czy miasto ma być dla ludzi czy samochodów
Co z górką kazurką co ze skoczniami dla rowerów przy kazurce , droga przez park Cichociemnych ?
Odgradzamy się od lasu całkiem ?
Sądzę, że przedłużenie Belgradzkiej w celu połączenia jej z Pileckiego jest po prostu realizacją elementarnej polityki komunikacyjnej. Naturalnie wszyscy chcemy mieć wygodne drogi, byleby NIE POD MOIM OKNEM i w taki właśnie sposób działają mieszkańcy Kazury. Ale niestety mamy demokrację,a większości ta ulica jest po prostu potrzebna do życia – jak z resztą widać codziennie co najmniej od wiosny 2018 – i większość z tych, komu jest potrzebna niestety nie mieszka na Kazury. Naprawdę mi przykro ale jakoś do centrum musimy wyjechać z Natolina i Kabat, gdyby chociaż KEN i Stryjeńskich miały po dwa pasy rozmowa pewnie nie skręcałaby w stronę tematu połączenia Belgradzkiej i Pileckiego. A tak zwężając te dwie osie komunikacyjne doszliśmy do ściany, dalej tak się nie da.
Jestem za pomysłem realizacji tych planów. Nie tylko ze względy na „chwilowe” (3 lata) korki (sceny w godz. 7-9 są dramatyczne) przy wyjeździe z południowo-zachodniego Ursynowa, ale też ze względu na pomysły budowy ścieżek rowerowych kosztem pasów ruchu. Tak się stało na Dereniowej, którą juz okaleczono i teraz nie da się tamtędy przejechać samochodem.
Klasyczna betonoza. Taka inwestycja to oczywisty absurd i wyrzucanie pieniędzy w błoto dla jakichś 100 m skrótu. Są pilniejsze rzeczy. Zdecydowanie całość powinna pozostać parkiem i przedpolem lasu, aby Ursynów mógł zachować jakiekolwiek resztki kontaktu z naturą, co było przecież pierwotnym zamysłem projektantów (trakty piesze z terenami zielonymi). Poszerzyć Płaskowickiej (bo trzeba w związku z połączeniem z Branickiego) i jej przepustowość będzie wystarczająca.