No nareszcie! Spadło troszeczkę śniegu i zanim zamienił się w naszą ulubioną mokrą paćkę, zdążyliśmy się ucieszyć, że zima nie do końca o nas zapomniała. Krótki rzut oka na archiwum przeniesie nas do roku 1987, gdy o zimie – dla odmiany – to my bardzo chcieliśmy zapomnieć.
Gdy mowa o zimie stulecia, wszyscy wymieniają rok 1979. No zgoda, zgoda. Ale ta z przełomu lat 1986/87 też była tęga. Na zdjęciu tytułowym jest już luty, pod Kopą Cwila trwa zimowa impreza dla dzieci zorganizowana przez administrację osiedla Jary.
Mróz trochę już wtedy odpuścił. Bo wcześniej takiej imprezy raczej by nie było. W styczniu 1987 roku w Warszawie temperatura spadła do minus trzydziestu. Z punktu widzenia dziewięcioletniego dziecka była to oczywiście tragedia, ale nie dlatego, że autobusy zamarzły albo w mieszkaniu było zimno. Nie. Tragedią było to, że od minus piętnastu mama nie wypuszczała już na sanki.
Więc niestety – żegnaj, Duża Góro – jak wówczas nazywano Kopę Cwila nie wiedząc, że jest ona w zasadzie Kopą Cwila. Taka dygresja. W latach osiemdziesiątych naprawdę mało kto używał tej oficjalnej nazwy. No ale wróćmy do zimy. Kiedy mrozy nieco odpuściły, na górkach się zaroiło.
Patrzcie, jaki tłum! I na Dużej Górze i na tych mniejszych oczywiście też. Poniżej zjazdy z nieco mniejszego wzniesienia przed blokami na Symfonii. W tle oczywiście występuje ulica Wokalna.
A może na łyżwy? No pewnie, bardzo proszę. Jak zwykle gdzieś pękła rura, wybiło wodę i zamarzła albo może miły pan gospodarz domu wylał trochę z hydrantu na trawnik i mamy piękne lodowisko. To poniżej znajduje się niedaleko dzisiejszej stacji Natolin, w miejscu obecnej Alei KEN.
I tylko dorośli niezbyt się z tej zimy cieszyli. Walka ze śniegiem, ślizgawica, te pękające rury, ogólnie – było źle, chociaż nie aż tak katastrofalnie jak w 1979. Swoją drogą – istnieje jakaś zależność między nadchodzącą ostrą zimą i odchodzącą władzą. Gierek ’79, Jaruzelski ’87. Przypadek?
A więc patrzcie, drogie dzieci. Tak kiedyś wyglądały zimy i wcale nie jest wykluczone, że jeszcze taką zobaczycie. Klimat lubi ostatnio płatać figle, więc kto wie, czy kiedy już będziemy szykować się do wiosny nie przywieje nam zimy jak te trzydzieści kilka lat temu?