Na zachodzie bez zmian. Jeszcze bez zmian. Rok 1992. Z balkonu przy Miklaszewskiego 3 patrzymy na zachodnie obrzeża Imielina, które wciąż wyglądają jak cicha, spokojna wieś.
Na parkingu pod blokiem ciekawa kolekcja aut z początków transformacji: stoi tu VW garbus, maluch i Żuk. Za senną i pustą ulicą Gandhi – równie pusta Pileckiego. Dalej płot i rozpoczynająca się budowa hospicjum. No a wokół (jakżeby inaczej) puste pola, na których jeszcze kilka lat wcześniej kwitło życie w dzikich ogródkach działkowych. Wraz z końcem socjalizmu uprawianie dzikiego wina w dzikim ogrodzie chyba przestało być atrakcyjne. Poniżej ten sam widok rok wcześniej.
Najbliżej balkonu mamy bloki przy Marco Polo. Spójrzmy trochę w prawo. Oto ta krótka uliczka w pełnej krasie a w tle wciąż budowane (to już piętnasty rok) Centrum Onkologii.
Wracamy na ten senny parking. Z wolnym miejscem nie ma dziś kłopotów. Jutro też jeszcze nie będzie, na szaleństwo sprowadzania piętnastoletnich diesli z Reichu jeszcze trochę poczekamy.
Za ulicą Gandhi oczywiście osiedle przy Hirszfelda, szkoła i korty. Dziś ten widok zasłania nowy blok, więc na koniec jeszcze jedno spojrzenie – zimowe. To już rok 1996. Tak, był śnieg. Wtedy nikt na niego jakoś specjalnie nie czekał i nikogo śnieg zimą nie dziwił, no ale to było – jako się rzekło – w początkach transformacji. Ustrojowej? Nie. Klimatycznej.
Pileckiego to wtedy była ul. Findera 🙂
A za ulicą Gandhi, na ostatniej fotografii, widać fragment placu manewrowego, który wykorzystywany był wówczas przez szkołę jazdy z ulicy Cybisa (uczyłem się w tej szkole jeździć na Cinquecento) 🙂