Jest moc, jest kolejka. Po wpisach na grupie Obywateli Ursynowa, po artykułach w HaloUrsynów, w weekend do budki z pączkami i goframi przy Końskim Jarze ustawiła się kolejka, jak – nie przymierzając – w Tłusty Czwartek na Górczewskiej.
To jednak nie Górczewska, tylko Koński Jar i nie Tłusty Czwartek, tylko druga niedziela Wielkiego Postu. A kolejka taka, że sięga do połowy schodów przy wiadukcie. Co tu się stało? Oj, stało się i to ile dobrego! Jeden wpis na FB grupie Obywatele Ursynowa, że warto może wspomóc prowadzącą budkę panią Bożenę, bo zimą ledwie wiąże koniec z końcem, jeden artykuł na portalu HaloUrsynów i jest. Jest moc, jest kolejka.
Szczerze mówiąc, ja od dawna podziwiałem właścicielkę, bo pączki tam kupowaliśmy zanim to było modne. I nie chodzi o to, że są jakieś fenomenalnie kosmiczne (zasadniczo to franczyza), chodzi o wytrwałość w prowadzeniu trudnego interesu. Miejsce teoretycznie niby niezłe – tuż obok bardzo popularnego szlaku spacerowo-rowerowego, ale jednak niełatwo tu rozkręcić biznes gastronomiczny, o czym boleśnie przekonał się poprzedni gospodarz tego miejsca. Kilka lat temu ustawiono tam podobną budkę, ale z kurczakami. I klops. Padło zanim na dobre się rozkręciło.
Pączkom pani Bożeny też nie było łatwo, ale jednak właścicielka z determinacją otwierała swój kram i wreszcie karma wróciła. Chwała za ten wpis na facebookowej grupie! Umówmy się jednak: po pączki możemy chodzić do Bożeny. Ale gofry – tylko u Ireny, prawda? Kto nie wie, temu nie powiem, bo jeszcze wszystko wyjedzą!
Na koniec ciekawostka. Wcześniej całymi latami w tym miejscu funkcjonował kiosk Ruchu (przystanek autobusowy był wtedy bliżej wiaduktu niż Alei KEN), a w czasach prehistorycznych wystawiono gablotę z makietą Ursynowa, którą uchwycili filmowcy kręcący w 1980 roku dokument „Skupisko”. Ale tego już najstarsi górale chyba nie pamiętają.
Co do słodkich lat 90-ych, to Natolin się kłania ze swoją kawiarnią w pawilonie przy Lasku Brzozowym 13. Pamiętam, gdy z babcią poszliśmy na babki z budyniem. Pychota na czasy wczesnego kapitalizmu. Kiedyś w tym pawilonie coś kręcono, może nawet „Żegnaj Rockefeller”…
A na niedalekim Dołku była cukiernia, co serwowała ciasta-pianki. Nigdy później na coś takiego nie trafiłem. Oraz barakowe centrum handlowe na terenie między Laskiem a Lanciego (obok boiska, górki i składu w blaszaku oraz pawilonów wzdłuż Lasku)