Do jakiego lasu? Do Lasu Kabackiego oczywiście. Na zdjęciu zrobionym około 1986 roku jakaś polna droga wsród krzaków. Wyzwanie dla śmiałków i wytrwanych zwiadowców historii: spróbujmy to zlokalizować.
Jest droga. Krzaki. I rowerzyści. Jest też data, którą w przybliżeniu określił autor zdjęcia, Andrzej Kubik: rok 1986. Wiemy też, że idziemy do Lasu Kabackiego, bo kilkanaście minut później na rolce filmu pojawia się kolejna fotografia.
Pierwsze skojarzenie – staw na skraju lasu, tuż obok torów kolejowych. Oficjalna nazwa „Oczko wodne Moczydło Jeden”. Ale to nie Moczydło Jeden, tylko Oczko Zero. Jak opisuje Andrzej Kubik, sfotografował wyschnięte dziś rozlewisko na granicy lasu na wysokości kolejowej bramy wjazdowej na teren zajezdni metra. Może po tej zimie znów napełni się wodą, ale zasadniczo jest to już teren tylko lekko bagnisty. Łatwo go rozpoznać – nie rosną tam drzewa. Z jeziorka nie mogły wystrzelić sosny. Dziś powoli bagnisko zarastają krzaki. Traficie tam idąc od Moczydłowskiej na wschód ulicą Kretonową – czyli polną drogą między lasem i torami.
I jeszcze taka ciekawostka. Poniżej ta sama okolica, tylko 44 lata temu. Po prawej drzewa, po lewej – sztachety i chałupy w miejscu dzisiejszych torów kolejowych. Perełeczka historyczna z archiwum rodziny Pytko.
Krótką weekendową wycieczkę do lasu czas kończyć. Jeżeli ktoś wpadnie na pomysł, co może przedstawiać fotografia tytułowa, niech koniecznie da znać. Miłego spaceru!
Te jeziorka w lesie Kabackim nie są naturalnymi zbiornikami wodnymi. Zostały wykopane chyba w XIX wieku z polecenia rodziny Branickich, którzy zarządzali w tamtych czasach Lasem Kabackim. Miały pełnić funkcje m.in wodopoju dla dzikiej zwierzyny. To jeziorko na zamieszczonej fotografii prawie całkowicie już zarosło. Do 1987 roku trzymało się nieźle. Pamiętam nawet wędkarzy łowiących maleńkie rybki na tym pomostku. Kres tego oczka wodnego rozpoczął się na dobre, gdy we wrześniu 1987 roku rozbił się w lesie samolot PLL LOT Ił – 62 „Tadeusz Kościuszko”. Wozy straży pożarnej biorące udział w gaszeniu samolotu jeździły cały dzień i czerpały wodę z tego oczka. Poziom wody drastycznie opadł i jeziorko to zaczęło gwałtownie zarastać.
Autor ładnie opisał. Wszystko widzę oczami dziecka. Ta wązka droga z krzakami była do połowy utwardzona (asfalt) druga połówka rozjeżdżona mijanka. Za kilkadziesiąt metrów droga w lewo to ul Wełniana. Tam mieszkałem!