I komu to przeszkadzało – można zapytać, patrząc na osiedlowy parking przy Kulczyńskiego. Bo czegoś na tym parkingu niewątpliwie brakuje. Może samochodów? Wczesną wiosną 1986 roku motoryzacja jeszcze nie wykiełkowała.
Na zdjęciach Macieja Beliny Brzozowskiego Ursynów Południowy wygląda trochę jak miasto wymarłe. Bo nie tylko samochodów tu brakuje. Prawie nie ma też ludzi. Prawie. Fotoreporter odwrócił się w prawo. Pstryk – strzeliła migawka – i mamy obraz bloku przy Polaka. Jest pierwszy człowiek! A nawet dwóch, bo drugi śpi w wózku.
Pojawiły się też auta. Niebieski Zaporożec – nie macie wrażenia, że większość Zaporożców była niebieska? Kształt sąsiedniej burej plandeki (też wszystkie plandeki były bure, prawda?) zdradza, że kryje się pod nią mały Fiat. Motoryzacyjną układankę dopełnia nam czerwoniutka Skoda. Przejdziemy się teraz na ulicę Lanciego.
Też pusto. Ludzie, gdzie jesteście? Przecież padające cienie zdradzają nam, że słońce świeci z zachodu, więc nie jest to jakiś blady świt?! Osiedle jest już zamieszkane, na drugim piętrze ktoś wywiesił pranie. Ale na ulicy – nikogo. I tylko ta skrzynka energetyczna stoi do dziś.
Pod numerem szóstym pojawiły się samochody. Trabant w najpopularniejszym kolorze (który trudno opisać) oraz wielokolorowy maluch. Albo zjadła go rdza, albo zaliczył jakiś crash-test i w miejsce oryginalnych zastosowano elementy w kolorze rudym. Całkiem często spotykanym w tej roli. A, no i jest też jeden człowiek. Właściwie jego cień. To fotograf, dzięki któremu możemy podziwiać ten Ursynów z 1986 roku.
A dzisiaj prawie wszystkie te miejsca parkingowe są zajęte. Planiści Ursynowa potrafili przewidzieć większą ilość prywatnych samochodów.