Bywalcy twierdzą, że miała status kultowej, choć istniała zaledwie kilka lat. A może to po prostu były najlepsze lata bywalców i dlatego wydaje im się taka cudowna? Kawiarnia Cafe DAG w budynku Domu Kultury Stokłosy. Zamknięta 20 lat temu.
Pozornie była zwykłą osiedlową knajpą – ot: Okocim, bilard, dart i okazyjne potańcówki. Brzmi znajomo? Bo każdy, lub prawie każdy zna taki lokal z sąsiedztwa? J@R? Sedar? Kanion? Olimp? No i właśnie DAG. W tych miejscach istniała jakaś magiczna nić łącząca właścicieli z klientami i powodująca, że zwykła osiedlowa kawiarnia zmieniała się w centrum lokalnego życia społeczno-kulturalnego, jak pewnie opisaliby ją projektanci Ursynowa. I pewnie też byliby zachwyceni widząc jak w przygotowanym właśnie pod taką działalność pawilonie rozkwita dobre sąsiedztwo.
Ostatnie piwko w Cafe DAG nalano w początkach 2000 roku. Lokal wyremontowano i zajęła go biblioteka uzupełniająca oświatową ofertę Domu Kultury Stokłosy, bo to on jest gospodarzem tego pawilonu. Też szacowna instytucja, powołana w 1983 roku, prowadząca szeroką działalność i goszcząca drugi ursynowski teatr: Wolandejski. No ale miało być o DAG. Każdy choć trochę obeznany z systemem miar i wag wie, że DAG oznacza – jak wiadomo – deko. Deczko więc go szkoda, nie da się ukryć.
A to już Sedar w pawilonie przy Kulczyńskiego. Otwarty w kwietniu 1993 roku. Oryginalna nazwa to połączenie imion Sebastian i Daria – wnucząt rodziców właścicielki, czyli Marii Modrzejewskiej. Początkowo lokal zajmował tylko jedną małą salkę – pięć stolików na 50 metrach kwadratowych. A jednak. Mimo tak skromnych warunków szybko stał się ważnym miejscem na mapie Ursynowa Południowego – zwłaszcza na mapie czytanej wieczorami przy piwie. Aby pomieścić kolejnych klientów, już po czterech latach zajął kolejną, sześćdziesięciometrową salę, przez co z małej knajpki stał się restauracją o średniej wielkości, chociaż jak na ówczesne warunki ursynowskie – wręcz ogromną.
Tę garść wspomnień podesłał mi kilka lat temu Adam Burakowski. Czego w „Sedarze” nie było! Kółko brydżowe przy zielonym stoliku, śpiewy przy gitarze, potańcówki dla młodzieży przeżywającej swą pierwszą i drugą młodość, uroczyste rocznice, wesela, chrzty i „jajeczka”. W XXI wieku doszły nawet koncerty szantowe, bilard i didżeje.
W 2005 roku „Sedar” zmienia nazwę na „Młynek”. Właścicielka, wspomniana pani Maria, kolekcjonowała bowiem od dłuższego czasu stare młynki, aż nazbierało się ich tyle, że można je było wyeksponować na jednej ze ścian lokalu. Każdy z młynków miał swoją historię – niektóre pochodziły nawet z początku XIX wieku. Do kolekcji doszły stare meble, świeczniki i inne przedmioty, które zmieniły wnętrze lokalu. Nie zmieniły jednak tradycji – a że bar stał swoimi klientami, mało kto zauważył zmianę szyldu. Zwłaszcza, że nowi klienci jakoś się nie pojawili. Ten rozdział kończy niestety prawie osiemnastoletnią historię „Sedaru”.
W styczniu 2011 knajpa się zamyka, a lokal przejmuje restauracja chińska Jin Ren, działająca wcześniej w pawilonie przy Rosoła. Wielu ze stałych bywalców początkowo podchodziło do tego faktu z pewną nieśmiałością, jednakże po jakimś czasie okazało się, że Chińczycy są w stanie zaoferować im to, co przyciągało ich do lokalu w dawnych czasach. Pojawił się nawet zielony stolik do brydża. A co z zasłużoną właścicielką „Sedaru”? Zmieniła branżę, ale została na Ursynowie. Otworzyła salon „Psie Spa”.
Fragment o Sedarze nadesłał Adam Burakowski, fragment o DAG to część mojej książki „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Więcej historii o lokalach i nie tylko znajdziecie oczywiście w książce dostępnej w wersji z dedykacją i autografem u osiedlowego wydawcy:
Przejdź do sklepu
Pamiętam z dzieciństwa duszna atmosferę „Kanionu” i w-zetki, potem jak już sam mogłem zakupić złocisty trunek wywiało mnie do „Jaru” te dyskoteki i karaoke. Po tym czasie wyemigrowalem na Mokotów „Barakuda” szanty i rock na żywo. Druga dekada lat 2000 to już wykwit pożądanych PABów. „Janusz” w pasażu stoklosy to doskonale piwo. A „New Vegas” zaraz obok dawnego SEDARU zasłynęło z koncertów na żywo i niepowtarzalnego Karaoke.
Było kilka barów których już nie ma ale wspomnień nic nie wymaże…