Jest taka stara opowieść, jak to na Zachodzie wytycza się chodniki. Otóż najpierw się ich nie buduje, tylko patrzy, gdzie ludzie wydeptują ścieżki. I potem w miejscu tych ścieżek kładzie się chodnik. Po 40 latach władze Ursynowa doszły do wniosku, że to chyba całkiem niezły pomysł i zaczynają wielką akcję cywilizowania dzikich ścieżek.
Stop przedeptom – taką ciekawą nazwę wymyślili urzędnicy. Proszą mieszkańców, aby na specjalnie uruchomioną skrzynkę przedepty@ursynow.pl wysyłali swoje propozycje. Ścieżki (czyli fachowo: przedepty) nie muszą być na miejskim gruncie. Nie? No to proszę, oto moje propozycje. Już wysłane do urzędu. Z góry lepiej widać logikę deptania, a więc zaczynamy.
Okolice placu zabaw Dinozaury. Niedawno zbudowano tam półkolisty chodnik od strony ulicy Puszczyka. Ponieważ jest półkolisty, od razu wydeptano prostą ścieżkę między blokiem Puszczyka 12 i placem zabaw. Druga błotnista ścieżka ścina spory narożnik terenu między blokami Puszczyka 12 i 17/19. Trzecia prowadzi z placu zabaw w stronę przejścia przy bloku nr 17/19. Wszystkie te ścieżki są bardzo logicznie wydeptane, więc logicznym by było ułożenie na nich normalnego chodnika. Trawę zaraz wydepczą.
Parking przy Wiolinowej naprzeciwko żłobka. To jeden wielki przedept i rozjechane błocko. Straszny wstyd wynikający z kontrastu między parkingiem i zadbanymi terenami tuż obok. A wystarczyło może trochę lepiej wyznaczyć miejsca do parkowania i kierowcy nie rozjeżdżaliby resztek trawy?
Podnóże Kopy Cwila od strony Końskiego Jaru. Obok placu zabaw dzika ścieżka – najprostsza logiczna droga do osiedla. Sam nią chodzę. Zresztą spójrzcie z góry: ile trzeba nadłożyć drogi aby nie deptać trawników.
Skrzyżowanie Al. KEN i Ciszewskiego. Rozdeptane błoto na rogu od strony ZWM widać z góry. Widać też, że nie ma tam najprostszego logicznego połączenia. Nie widać natomiast stanu w jakim są okolice przystanku autobusowego przed wejściem do galerii handlowej. Może nawet lepiej, że nie widać?
Wyjście ze stacji metra Ursynów na Koncertową. To klepisko pamiętam jeszcze z czasów, gdy mieszkałem w bloku Koncertowa 3/5. A nie mieszkam tam od końca 1999 roku. Więc może po 20 latach udeptywania warto zapewnić tam normalne podejście do schodów?
Połączenie Wańkowicza i Alei KEN. Skrót biegnący przez (tak, wiem) prywatną działkę między kawiarnią Bliklego i paczkomatem. Nawet był projekt ucywilizowania tego terenu zgłaszany do Budżetu Partycypacyjnego. Autorka dysponowała zgodą właściciela działki na budowę chodnika, ale Urząd Dzielnicy niestety nie dopuścił projektu do głosowania. Może więc warto się w tym miejscu wykazać? Chyba, że pójdziemy utartą ścieżką i zasiejemy trawę, stawiając tabliczki „szanuj zieleń”. Tak przecież było zawsze. Spójrzcie:
To zdjęcie zrobiłem osobiście ćwierć wieku temu ze swojego balkonu na Koncertowej. Widzicie, jak krzyżują się ludzkie drogi? Metro wtedy jeszcze nie jeździło, więc dołem nie dało się przejść ani do Domu Sztuki ani do widocznego tu Pek-Polu, który zastąpił klasyczne Społem przy Wiolinowej.
Powyżej podobny przykład z Wasilkowskiego. Zdjęcie z 1997 roku, jeszcze nie ma Alei KEN. W jej miejscu mamy parking, za nim widoczna jest pętla autobusowa i prowadząca do niej ścieżka.
Także wiecie. Zamiast wydeptywać ścieżki – piszemy do urzędu:
przedepty@ursynow.pl
Więcej informacji o akcji znajdziecie na stronie urzędu.
Zdjęcie tytułowe: Kamila Jagiełło
Dawniej ścieżki to była naturalna część Ursynowa. Nawet je lubiłem. Teraz wszystko robi się takie ułożone, przewidywalne, niemal hermetyczne. Jakby nie dla ludzi…
Pamiętam taki dzień, jeszcze w latach 80-tych, gdy na tyłach ul. Puszczyka 20 zatrzymała się jakaś komisja (dobre 10-15 osób), która rozprawiała właśnie o tych ścieżkach. Że źle są zaprojektowane chodniki, że nie przewidują naturalnych ludzkich zachowań. Coś tam poprawiali na planach… Oczywiście nic to nie zmieniało. Ścieżek tylko przybywało.