Niby taka zwykła żwirowa aleja przez skwer, ale to jednak pomnik naszej historii lokalnej – jeden z niewielu ostańców ursynowskiej wsi. Bo to nie jest żadna żwirowa aleja. To jest ulica. Ulica Władysława Jagiełły. Musicie przyznać: to brzmi dumnie!
Ulicę Władysława Jagiełły dziś znajdziecie w Ursusie, ale to ten ursynowski Jagiełło był pierwszy. Jeszcze przed wojną trafił w granice stolicy, gdy tego z Ursusa nie było nawet na mapach okolic. Króla znajdziecie na każdym planie miasta aż do roku 1976, gdy cały ten teren przeorała budowa osiedla. Cały – poza ulicą Jagiełły. Król znów miał szczęście, nie mniejsze jak pod Grunwaldem. Jego ulica akurat stała się osią i głównym dojazdem do bazy budowlanej. Budowniczowie zajęli też stojące przy niej gospodarstwa, dzięki czemu uniknęły zrównania z ziemią.
Bazą zarządzał pan Józef Olk, od którego nazwiska cały ten teren nazwano później Łąką Olkówki. Ale Olk był tylko księciem magazynów i barakowozów, a Jagiełło – jak wiemy – królem. Kiedy budowniczowie opuścili pole bitwy z harmonogramem, on wciąż trwał. Wciąż też trwały wiejskie zabudowania, które podziwiamy na zdjęciu z 1983. Za chłopcem w wózku mamy wejście do „dworku”, czyli stojącej tam dość okazałej willi.
W tym czasie ulica Władysława Jagiełły istniała tu już tylko de facto, bo de iure zarządzeniem warszawskiej Rady Narodowej z października 1978 przeniesiono ją do Ursusa, skąd z kolei wyrugowano Mickiewicza. Biała willa nadal jednak nad drzwiami miała tabliczkę adresową Jagiełły 19. Urządziła się w niej cukiernia i cała okolica przychodziła tu na ciastka.
Cukiernia wprowadziła się w 1984 roku i przetrwała ćwierć wieku. Sąsiadujące z nią wiejskie zabudowania nie miały tyle szczęścia. Nie znalazły swoich gospodarzy, spółdzielnia też nie miała wobec nich żadnych planów, więc zostały rozebrane.
Cukiernię zamknięto w 2009 roku, cztery lata później białą willę też rozebrano, a to – cytując klasyka – gorzej niż zbrodnia. To błąd. Mogło być lokalne centrum aktywności, mogło być muzeum, mogła być kawiarnia, różne rzeczy mogły być, nie powstało jednak nic. Po ostatniej wiejskiej willi w tej części Ursynowa zostały resztki chodników. Zdjęcie poniżej jest zrobione z tego samego miejsca.
Przechodząc więc wiosną przez ten osiedlowy skwerek pamiętajcie, że spacerujecie po latach naszej lokalnej historii. Starsze drzewa pamiętają jeszcze turkot furmanek na ulicy Władysława Jagiełły. Te młodsze opowiedzą wam o zapachu świeżych pączków, który kusząco wydobywał się z białej willi przy Jagiełły 19.
Czy ten chłopiec w wózku to przypadkiem nie jest Onar?
Co najciekawsze, w czasach przedblokowych mieszkańcy bardzo by się zdziwili, gdyby im ktoś powiedział, że mieszkają na Ursynowie. Geograficznie Ursynów obejmował wówczas jedynie obecne tereny SGGW, a tereny obecnych północnych Jarów i Stokłos były częściami Służewa (na wschód od ulicy Barwnej) i Nowego Imielina, a tereny na południe od przedwojennej granicy Warszawy zaliczano do Imielina Starego i Wolicy (a na południe od istniejącej już wówczas ul. Migdałowej zaczynał się Natolin).
Nad wejściem do jednego z tych trzech domów, nie tego z cukiernią, lecz po drugiej stronie „ulicy”, była data „1938” (a może nawet 1939?) z wypukłych cementowych cyfr. Pewnego razu suszyliśmy się z kumplami na dachu tego domu, po wpadnięciu do czynnej wtedy fontanny na Dołku. Dopiero po tym wypadku doszliśmy do wniosku, że należy jeździć rowerami w tym samym kierunku wokół fontanny, a nie w przeciwnych. 😉