Major się nie patyczkował. W krótkich, żołnierskich słowach postawił prezesa do pionu, zadał proste pytania i – jak w wojsku – żądał prostych odpowiedzi. Dlaczego jak jest zima, to jest śnieg, kto za to odpowiada i kto poniesie konsekwencje? Hę?! Szopka z wizyty komisji wojskowej na Ursynowie wygląda jak wyjęta z reżyserskiej wersji „Rozmów kontrolowanych”, ale ten scenariusz napisało życie. I Dziennik Telewizyjny.
20 grudnia 1981, niedziela. Tydzień po wprowadzeniu Stanu Wojennego. Kraj spacyfikowany, władza desperacko potrzebuje jednak sukcesów propagandowych. Co robić? W sobotę ekipa TVP jedzie na Ursynów i pokazuje w Dzienniku: śnieg tu, śnieg tam. Tu nieodśnieżone, tam nikogo, w siedzibie spółdzielni tylko hydraulik. Znakomicie! Oto wyzwanie dla Ludowego Wojska Polskiego. Baczność, komisarz wojskowy rusza w teren.
Komisarz to nie żaden kapral, nie sierżant, nie porucznik ani nawet kapitan. Sam major pofatygował się na zasypane śniegiem osiedle. W ten zimny niedzielny poranek wyciągają prezesa spółdzielni. Zakłada płaszcz, szalik, lisią czapę i rusza na spotkanie z majorem, ekipą telewizyjną i zimą. On już wie, że w tej szopce zagra diabła. Wczoraj przecież też oglądał Dziennik. No więc zaczyna się. Śnieg, tu, śnieg tam. O, patrzcie, prezesie, matki z wózkami brną przez zaspy. I co wy na to?
– Kiedy będzie oczyszczone osiedle ze śniegu – zadaje proste pytanie major.
– Ja sądzę, że na przełomie tego i następnego dnia wszelkie ciągi piesze i jezdne będą oczyszczone – tłumaczy prezes.
– Ale pan sądzi, czy będzie zrobione?
– Od tego tu jestem, żeby dopilnować – deklaruje prezes i już by się wywinął, ale nie.
Wije się jak piskorz, że zmobilizował, że interweniował, że na osiedlu Jary jest super odśnieżone, a na osiedlu Imielin niestety nie – no ale oczywiście wojsko wpadło na Imielin. Rozpoznanie w armii to postawa sukcesu. I posiłki jeszcze. Posiłki są bardzo ważne, a major ma sojuszników. Z flanki biednego prezesa atakuje nie wiedzieć czemu anonimowy „przedstawiciel Urzędu Dzielnicowego”.
– Dlaczego w sobotę nie było żadnego z przedstawicieli spółdzielni, którzy biorą pieniążki za nadzór akcji „Zima” na terenie Ursynowa? Sprawdziłem pięć administracji osiedla, nie było nikogo odpowiedzialnego za odśnieżanie.
– Byli wyznaczeni dyżurni… – broni się prezes, ale nic z tego.
– Tylko hydraulicy, a nie osoby kompetentne!
– Eee… – prezes już wie, że w tym starciu nie ma szans. Co gorsza, teraz major wytoczy ciężkie działo. Panowie stoją przy ulicy Dereniowej, niedaleko takiej dziury przysypanej śniegiem. Jesienią pewnie kładli tam jakieś kable, a potem śnieg, wojna, Jaruzelski i robota nie szła. Spójrzcie i ostrożnie, bo do dziury zagląda major.
– Kto za to jest odpowiedzialny?! Za niezabezpieczenie wykopu. Konkretnie, imiennie! – major szarżuje. – Ja wyciągnę osobiście konsekwencje!
– Kierownik robót przedsiębiorstwa telekomunikacyjnego – tym razem prezesowi się upiekło, ten wykop to nie on. Koniec? Gdzie tam. W zanadrzu ekipa niedzielnych dręczycieli prezesa ma jeszcze milicjanta. Jak z obrazka. Wąsatego i w moro. I też anonimowego.
Milicjant informuje prezesa, że straż pożarna jechała na ulicę Pięciolinii i było nieodśnieżone i że strażacy musieli sami targać drabinę przez czterdzieści metrów. Na to prezes nie ma już żadnych argumentów. No nie, to już koniec – pewnie myśli sobie. Taka poniewierka przy całej Polsce, wywalą mnie jak nic. Panie prezesie, głowa do góry! To tylko przecież świecka szopka świąteczna. Jak z malowaniem trawy w koszarach. Major zadowolony z wyników opuszcza Ursynów, anonimowy urzędnik grozi konsekwencjami, dzielnicowy podkręci wąsa i pójdzie się ogrzać na posterunek przy Pięciolinii. Tam, gdzie ta straż nie mogła dojechać.
A pan, panie prezesie, to wszystko przetrwa. I wizytację komisji i stan wojenny, nic pana ze stanowiska nie wysadzi. Będzie pan prezesem całego Ursynowa aż do 1984 roku.
Jeżeli podobała się wam ta opowieść z życia wzięta, jeżeli chcecie więcej albo na przykład nie macie pomysłu na prezent pod choinkę, to polecam swoją książkę „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Tam pełno takich gawęd i archiwalnych zdjęć plus dorzucam dedykację świąteczną od autora. O ile tyko kupicie bezpośrednio u wydawcy:
Przejdź do sklepu
Opisywaną relację Dziennika Telewizyjnego możecie znaleźć w YouTube, ja tego nie wrzucałem, ale jest. Zaczyna się w 13 minucie.
Niestety ludzie do tego tesknia co jest bardzo smutne…, a ci wszyscy panowie pokazani przez dtv stali się biznesmenami w nowym ustroju.