Koniec zabawy, zaczynamy szkołę. Gdzie? Chwilowo w pawilonie przy Szolc-Rogozińskiego. No ale ważne, że wreszcie zaczynamy. I nawet możemy do niej podjechać kursującym od kwietnia tego roku metrem. Bo ten rok, który zaczynamy, to był ćwierć wieku temu.
Na zdjęciu tytułowym mamy oczywiście stację Natolin. Czegoś wam nie brakuje? Polonez Caro jest, maluch też jest. KEN-u nie ma. Na tym odcinku Alei jeszcze nie zbudowano. Zresztą spójrzmy na kolejne zdjęcie.
Po lewej, w miejscu parkingu, jest dziś przystanek przy Alei KEN. A po prawej, za drzewami, wyrastają bloki wschodniej pierzei głównej ulicy Ursynowa. Zresztą same drzewa w Lasku też jakieś takie mniejsze, prawda? No dobrze. Tym metrem przejedziemy sobie jedną stację. Wysiadamy na Imielinie i na piechotkę idziemy do szkoły.
W szkole czytają chwilowo Brzechwę, który w bajce o abecadle napisał „W stanęło do góry dnem i udaje, że jest M”. Tu akurat na odwrót. Szkoła mieści się w pawilonie przy Szolc-Rogozińskiego, który to pawilon jest ikoną tymczasowości – tymczasowo jest w nim szkoła, po niej tymczasowo wprowadzi się urząd, po którym tymczasowo, na kolejne kilka lat – straż miejska.
Co ciekawe, trzymająca tu legitymację szkolną i dyplom pasowania na ucznia Anna Soboniak w przyszłości wróci do tego pawilonu. Sama będzie tu uczyła – angielskiego tych strażników miejskich. Ale to w przyszłości. Na razie wracamy do punktu wyjścia, czyli na Natolin.
Po lewej na tym zdjęciu powinien być kiosk – nawet się zdziwiłem, że wówczas jeszcze go nie było. A stoi do dziś, tuż obok Lasku. Za to na zdjęciu poniżej jest niezmienna ikona Natolina, czyli Księgarnia Papirus. Żelazny punkt programu w okolicach rozpoczęcia roku szkolnego.
I tak kończymy wycieczkę do szkoły. Przepraszam za to użyte na początku określenie „ćwierć wieku temu”, ale sami wiecie. W dniu, kiedy do szkoły pierwszy raz idą wasze dzieci, człowieka nadchodzą krótkie refleksje o szybkim przemijaniu czasu.