Szumi dokoła las. Czy to jawa czy sen? Jawa, jak najbardziej. W 1983 roku las może nie szumiał dookoła, ale o czym szumiały wierzby i brzozy Lasku Brzozowego, to z grubsza wiemy.
Na zdjęciu tytułowym mamy oczywiście Lasek Brzozowy widziany od strony dzisiejszego wyjścia ze stacji metra Natolin. Wiecie, że dziś – wbrew pozorom i zgodnie z nazwą – to nie jest żaden park, tylko las pełną gębą? Pozostałość po szumiącej kiedyś na Natolinie puszczy. Prawnie uznany za teren leśny i zarządzany przez Lasy Miejskie Warszawy.
Warto wypić zdrowie tego kawałka terenu, bo miał sporo szczęścia w przeciwieństwie do pobliskiego Sadku (Żabińskiego-Małcużyńskiego), który w większości został wykarczowany. Co go uratowało? Projektanci dostrzegli uroki Lasku jeszcze w czasach, gdy na Natolinie szumiały łany zbóż i pasły się konie. Plany wobec tych terenów zdradza nam „Trybuna Ludu” z kwietnia 1976 roku.
– Na otwartym terenie znajdują się tu: Wzgórze Moczydłowskie, jeziorko Ptasie, dwuhektarowy lasek, zabytkowa zieleń na osi Pałacu Natolińskiego z kasztanową aleją, a tuż pod bokiem: Las Kabacki – opisuje proces projektowania Natolina „Trybuna Ludu”. Gdyby ktoś się też zastanawiał, dlaczego za PRL-u nie zabudowano ogromnego terenu na północ od lasku, czyli miejsca, gdzie dziś mamy wschodnią, wersalowo-podlaską pierzeję Alei KEN, to organ KC PZPR spieszy z odpowiedzią, która wówczas była zapowiedzią.
Teren był zarezerwowany pod wielkie centrum handlowe. – Kombinat handlu i usług zlokalizowano na skrzyżowaniu ul. Edukacji Narodowej z ul. Filipiny Płaskowickiej. Obok placówek handlowo-usługowych (przewidziano na nie 80 tys. metrów powierzchni użytkowej) zbuduje się tu teatr, kino, kluby, dom kultury, bibliotekę itp. – wylicza „Trybuna Ludu”.
Dla wyobrażenia sobie skali przedsięwzięcia: Galeria Mokotów ma niewiele ponad 62 tysiące metrów, tu planowano 80 tysięcy PLUS te kina, teatry i tak dalej. Stąd tak ogromny zarezerwowany teren. Podobnie jak na Ursynowie Północnym, dzielnicowe centrum pozostało tylko w sferze projektów, co ogólnie potwierdziło prawdziwość starego powiedzenia: „nie będzie nas, będzie las”. No, lasek. Brzozowy. Szumi dokoła do dziś i to jawa, nie sen.
Byłbym zapomniał. Miało być o Mandarynkach. Właściwie: Mandarynce, od której wzięła nazwę jedna z ulic Natolina-Wolicy. Proszę bardzo, powyżej Mandarynki w roku 1983. Widok w kierunku Wilanowa. A poniżej zdjęcie z tego samego okna, tylko trochę bardziej na północ. Mały budynek to żłobek, za nim miejsce na ulicę Rosoła, a dalej płot sadu, za którym w serialu „Alternatywy 4” kwitł piękny ogród – Eden prominentów strzeżony przez uzbrojonego strażnika tajemnicy państwowej.
Zainteresowanym architektoniczną wizją Natolina polecam jeszcze ten artykuł z makietą osiedla Wolica z 1979 roku.