Las pachniał paliwem lotniczym. Pamiętam ten zapach do dziś, chociaż miałem wtedy dziesięć lat. I od razu też przypomniał mi się, gdy spojrzałem na to zdjęcie z wiosny lub początku lata 1987 roku, zrobione wkrótce po katastrofie Iła-62 w Lesie Kabackim.
Ten zapach to pierwsza rzecz. A druga to drzewa. Nie te, których nie ma, tylko te, które wciąż stały. Linia drzew ucięta w miejscu, skąd nadlatywał samolot. Czubki skoszone spadającą maszyną wyraźnie układały się w jej kształt. Widać było, że leciał przechylony na jedną stronę, ba – nawet można było zobaczyć koliste wcięcie w miejscu kadłuba.
Tę polankę odwiedziłem z ojcem miesiąc, może dwa po katastrofie. Mnóstwo ludzi tam przychodziło. Niektórzy się modlili, inni szukali pamiątek. Bo wciąż można było znaleźć trochę części. Jakieś kabelki, blaszki, elektroniczne płytki drukowane. Dość szybko też postawiono na miejscu krzyż – widać go kolejnych zdjęciach.
Dziś to wygląda już inaczej. Las zarósł tę straszną polankę, ale co roku, 9 maja, w rocznicę katastrofy, przy pomniku odprawiana jest msza. W tym roku też będzie, o godzinie 11.
Zdjęcie tytułowe zrobił Andrzej Matuszewski. Aby nie kończyć w takim nastroju, jeszcze jeden widok z Lasu Kabackiego z wiosny 1987 roku. To przeciwny kraniec lasu, ten bliższy nam. Wysoki wał odgradza stację postojową metra od rezerwatu. Dziś mocno zarósł, wtedy był świeżo zagospodarowany.