Wczesną wiosną 1983 roku wielkopłytowe bloki wdzierają się w przestrzeń dotychczas zarezerwowaną tylko dla pałacowych oczu. Zabudowa Natolina dotarła do ulicy Przy Bażantarni i gdy już wydawało się, że to koniec świata arystokracji… Nie, nic bardziej mylnego.

Zorientujmy się w tym terenie. Po lewej stronie powstaje blok z adresem Raabego 1. Na wprost, między drzewami, wyziera Pałac Natoliński. Fotograf Andrzej Kubik stoi w dzisiejszym Parku Przy Bażantarni. Ulicy o tej nazwie jeszcze nie ma. Pięć lat wcześniej ta okolica wyglądała tak, jak na poniższym zdjęciu zrobionym podczas pikniku projektantów Ursynowa.

Grupa projektantów Ursynowa w drodze na majówkę. Rok zapewne 1978, w tle widać prześwitujący pałac. Fot. Włodzimierz Witaszewski
Czas na majówkę! 1978, fot. Włodzimierz Witaszewski

Tereny urokliwe, od dwustu lat są otoczeniem równie urokliwego Pałacu w Natolinie. Nie wiem, jak było dwieście lat temu, ale w czasach nieco nam bliższych pałac i otaczający go park trzymają się od ursynowskiego plebsu z daleka. Ba, nawet administracyjnie – mimo, że w nazwie mają Natolin – to należą do królewskiego Wilanowa. Arystokracja! A teraz przypomnijmy sobie klasyczną scenę filmową.

Ewa i Manc na romantycznym spacerze wzdłuż płotu rządowego ośrodka w Natolinie. Zaraz ich wygoni cieć. "Alternatywy 4", odc. "Wesele". Prod. TVP.
„Alternatywy 4”, odc. „Wesele”. Prod. TVP

– Pani Ewo, można? – genialny wynalazca Krzysztof Manc nieśmiało ujął panią Majewską za rękę. – Może to nie zabrzmi zbyt przekonywująco… – Manc nieco śmielej przytulił Ewę i już-już zabierał się do pocałunku…

– Przepustka! – przerwał amory nie znoszący sprzeciwu głos. Głos wydobywał się spod daszka czapki strażnika przemysłowego.

– Co?

– Przepustka, mówię – rzucił starszy brzuchacz w mundurze.

– Jaka przepustka, przecież to jest park – zaoponował Manc pokazując wokoło. A wokoło kwitły drzewa owocowe, gromadka dzieci bawiła się na trawie, starsi grali w kometkę.

– To nie jest żaden park! To jest… – strażnik poprawił przewieszony przez ramię karabinek.

– Co?

– Tajemnica państwowa! No, nie robić zbiegowiska, rozejść się. No już, prędzej! – ponaglał strażnik Ewę i Manca wychodzących przez dziurę w płocie, którą kilka chwil wcześniej dostali się na teren Tajemnicy Państwowej.

Polna droga przy płocie to jest ulica Rosoła na wysokości Lokajskiego. Płot zagrał w serialu "Alternatywy 4". 1984, fot. Andrzej Kubik
Koniec Rosoła i płot z serialu „Alternatywy 4”. 1984, fot. Andrzej Kubik

Znacie? Na pewno znacie. To scena z ósmego odcinka serialu „Alternatywy 4”, gdy zakochany konstruktor robota kolejkowego zabiera panią Majewską na spacer do rządowego parku. Minęło prawie 40 lat od nakręcenia tej sceny i prawie nic się nie zmieniło. Za płotem sielanka i maj, po tej stronie zazdrosne spojrzenia mieszkańców Ursynowa. W początkach lat osiemdziesiątych zakazany teren ogrodzony płotem posadowionym na solidnym murze ciągnął się od Płaskowickiej na południe, zajmując cały obszar między Rosoła i Nowoursynowską. Tam właśnie chcieli się dostać bohaterowie Barei. Pod koniec PRL-u oazę spokoju z kometką i kwitnącymi drzewami rozparcelowano. Drzewa wycięto, w miejscu sielankowego sadu powstały osiedla. Za płotem, a jakże. W jednym mieszka Leszek Miller. Tak się złożyło. Resztki wielkiego muru odgradzającego od świata rajski ogród komunistycznych prominentów można podziwiać w miejscu, gdzie Nowoursynowska łączy się z Rosoła.

Podmurówka ogrodzenia zamykającego kiedyś cały kwartał terenu między Nowoursynowską (po prawej) i Rosoła. To jest ten płot, który zagrał w serialu "Alternatywy 4". Fot. Maciej Mazur
Resztki Wielkiego Muru. 2006, fot. Maciej Mazur

Płot jednak nadal ma się świetnie, nawet jest solidniejszy i bez dziur. Dziś odgradza od plebsu rajski ogród prominentów europejskich wykładających w kolegium natolińskim. Flaga tam łopocze unijna, ale w kwestii zasad to od PRL-u nic się nie zmieniło. Kolegium zajęło podupadający po dekadach socjalistycznego zaniedbania Pałac Natoliński. Sprawnie wyremontowano budynek, dostawiono kilka kolejnych i na terenach Skarbu Państwa uruchomiono uczelnię – kuźnię eurokratów.

A tu dowód, jak rzadka i cenna to możliwość: kolejka chętnych czeka na otwarcie bramy Parku Natolińskiego. Zdjęcie: Paulina Jakubicka-Wilczyńska.
Kolejka do parku. 2003, fot. Paulina Jakubicka-Wilczyńska

Zasad dostępu nie zmieniono. Do płotu dołożono monitoring, nowoczesną recepcję a straż przemysłową z archaiczną fuzją zastąpiła profesjonalna ochrona. Sto hektarów ciszy i nieskalanej natury zapewnia spokój uprzywilejowanym studentom i wykładowcom. Na terenie państwowym – powtórzmy może. Kilka razy do roku uczelnia wydawała po dwadzieścia wejściówek dla uczestników wycieczek organizowanych przez Urząd Dzielnicy. Zapisać się trzeba kilka tygodni wcześniej, poczekać, na bramie podać dokumenty i już można podziwiać bogactwo przyrody romantycznego parku, akwedukty, sarkofag Natalii z Potockich (to na jej cześć nazwano Natolin) i świątynię dumania.

Pomnik z sarkofagiem córki Aleksandra Potockiego, Natalii Sanguszkowej, w Parku Natolin. Zdjęcie autorstwa Pauliny Jakubickiej-Wilczyńskiej zrobione podczas rzadkiej możliwości zwiedzania parku.
Sarkofag Natalii Sanguszkowej. 2003, fot. Paulina Jakubicka-Wilczyńska

W świątyni każdy może przez trzydzieści sekund (zanim przewodnik popędzi dalej) usiąść i podumać, dlaczego mimo zmiany władzy, ekipy, epoki a nawet klimatu, pewne zasady wciąż są niezmienne. Potoccy odeszli a zarządzający tu jaśnie Państwo ciągle w formie.

Akwedukt w Parku Natolińskim do podziwiania tylko przez pracowników lub podczas specjalnego zwiedzania. Zdjęcie: Paulina Jakubicka-Wilczyńska.
Akwedukt natoliński. 2003, fot. Paulina Jakubicka-Wilczyńska

Ktoś zapyta: dlaczego nie można otworzyć Parku Natolińskiego? Powtarzana od lat oficjalna odpowiedź wspomina o konieczności ochrony przyrody rezerwatu. A studenci Kolegium jej nie niszczą? Nie, bo są dobrze wychowani i europejscy. Brzmi przekonująco? Nie do końca? No cóż. W takim razie musi wystarczyć odpowiedź z czasów Barei. Nie możecie tu wejść, bo to nie jest żaden park. To jest Tajemnica Państwowa.

Pola Wilanowskie, widok znad Przyczółkowej w kierunku Parku Natolińskiego i Ursynowa. Jeszcze ani śladu zabudowy. Zdjęcie: Tadeusz Sandura.
Park i okolica jeszcze trochę dzika. 2005, fot. Tadeusz Sandura

Opowieść o parku i pałacu pochodzi z mojej książki „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Serdecznie polecam pod choinkę – do każdego egzemplarza wpisuję dedykację wedle życzenia. Arystokratom, mieszczanom, chłopom, świeckim i duchownym. O ile tylko książkę kupicie u mojego wydawcy, ale to żaden kłopot, wystarczy kliknąć poniżej.

Przejdź do sklepu

 

Maciej Mazur
Rówieśnik Ursynowa (1977) i autor trzech książek o historii dzielnicy. Zawodowo reporter Faktów TVN i autor programu Ranking Mazura w TVN24.

1 KOMENTARZ

  1. A przypadkiem to nie siedziba loży masońskiej rytu francuskiego??? Historycznie pałac miał konotacje z masonami. Warto przypomnieć tzw. walkę natolinczykow z pulawianami po śmierci Stalina a dojściu Gomułki do władzy w 1956 r.

Skomentujesz? Wiesz może coś więcej? A może autor się pomylił?