Budowa Fortepianu u zbiegu Gandhi i Cynamonowej to najdłużej ciągnąca się inwestycja w dzielnicy. Z łezką w oku wspominamy więc kwitnący tu dawniej handel na Targowisku Na Skraju, które miało szanse być handlowym centrum Ursynowa.
Do tego utworu maestro nie miał ręki. Partyturę rozpisano na dwuletni koncert. Okładka zachęcała nowoczesnością i szybkim tempem. Miało pójść gładko i sympatycznie a publiczność aż przebierała nogami. Nic, tylko zagrać, wstać, ukłonić się i do kasy. Marzenie każdego artysty. No ale niestety.
Kiedy tylko mistrz usiadł do fortepianu okazało się, że zamiast pięknego koncertu mamy same fałszywe tony, muzyków i mecenasa diabli wzięli, a najgorsze, że samego fortepianu też nie było. I jak tu grać – można zapytać, niczym Pan Czesio z Kabaretu Olgi Lipińskiej. Tu też mamy niezły kabaret, chociaż sponsorom koncertu raczej nie chce się śmiać, tylko płakać.
Ursynowski Fortepian to klasyka gatunku nieudanych inwestycji. Od końca Polski Ludowej w miejscu dawnej bazy budowlanej u zbiegu Cynamonowej i Gandhi rozrastało się targowisko. Najpierw na dziko, potem nieco bardziej ucywilizowane w formie blaszanych kontenerów.
Handel szedł świetnie, kupcy konkurowali z Dołkiem przy Braci Wagów, nawet zarządcy komunikacji miejskiej pobliski przystanek nazwali „Targowisko Na Skraju”. – Skoro idzie dobrze, to czemu nie mogłoby lepiej? – pomyśleli handlowcy po kilku latach. Tuż obok otwarto metro, budowano właśnie Multikino, okolica zdecydowanie miała potencjał. Zawiązali więc spółkę.
Wszystko miało pójść sprawnie jak w dobrze rozpisanej etiudzie: zamykamy targowisko, likwidujemy budy, stawiamy na ich miejscu konstrukcję w kształcie przypominającym fortepian i na początku 2000 roku wychodzimy frontem do klienta.
Likwidacja poszła sprawnie, z wielkiego bazaru został rząd pawilonów od strony Kulczyńskiego. Wykopano dół, wstawiono żelazne konstrukcje. I wówczas maestro pomylił klawisze. Coś źle zagrał, ktoś źle usłyszał, ktoś inny miał pretensje.
Kupcy mieli handlować na terenie wydzierżawionym od Spółdzielni, który to teren miasto jej odda o ile ona dogada się z kupcami. Prosty deal, prawda? No ale spółdzielnia z kupcami się nie dogadała. Spór o prawo do dysponowania terenem trafił do sądu. Prace stanęły. Miał to być krótki antrakt w koncercie, ale kolejne instancje, wyroki i odwołania zajęły piętnaście lat.
Przez ten czas niejedno pokolenie kaczek udało się wychować w błotnistej sadzawce na dnie betonowej konstrukcji. Wyrosły w niej nawet solidne drzewa. Aż żal było ścinać, gdy w 2014 pojawiła się szansa na zakończenie sporu. Do rezerwatu ekologii i biznesu końca ubiegłego wieku wjechał ciężki sprzęt oraz ekipa uzbrojona w palniki.
Ciąg dalszy? Przepis jest dobrze znany: likwidujemy pozostałości, stawiamy na ich miejscu konstrukcję w kształcie przypominającym nowoczesny fortepian i na początku (tu wpisać datę) wychodzimy frontem do klienta. Brzmi znajomo, prawda? Od razu widać, że mistrz grał na co najmniej kilku fortepianach. Bisów jednak się nie spodziewa, a wręcz wolałby ich uniknąć.
Zdjęcia z lat dziewięćdziesiątych zrobił Andrzej Kubik – wiedząc, że to już schyłek klasycznego bazarowego handlu. Sam tekst jest fragmentem książki „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Serdecznie polecam – można na bazarze, a można w internecie. U wydawcy z sąsiedztwa, w komplecie z autografem autora i albumem „Witajcie na Ursynowie” w promocji. Do sklepu prosimy niżej.
Przejdź do sklepu
Pamiętam 🙂 Ale kojarzy mi się, że pierwotnie bazarek „Na Skraju” był w miejscu Multikina, a potem, po rozpoczęciu jego budowy – przeniesiono go dalej, na to miejsce, gdzie potem miał powstać Fortepian. Poprawcie jeśli się mylę 🙂 Pozdrawiam!
Ja nie pamiętam żeby był w miejscu Multikina. Tam były chaszcze i kontenery budowy metra.a bazarek był zawsze w tym samym miejscu. Ale byłem wtedy mały więc może to ja czegoś nie pamiętam 🙂
Kurczę, to muszę zapytać mamę 🙂 Bo jak nic coś mi takiego świta.
Prośba o aktualizację. Właśnie trwają „ostateczne” prace rozbiórkowe pozostałości bazarku. PS. gdzie przeniosła się pani z pierogami? 😉
Zaktualizowane, jest nowy artykuł: https://ursynow.org.pl/zegnaj-bazarku/
Ten bazarek to było bardzo szczególne miejsce. Pamiętam gościa z kuchnią polową zaraz przy wejściu, gdzie serwował fasolkę po bretońsku albo bigos. Sklepik modelarski był fajny, na frytki też się chodziło. No i oczywiście kasety z muzyczką 🙂