Fajrant, koniec pracy, czas do domu. Trochę zmęczeni, ale też chyba zadowoleni robotnicy Kombinatu „Południe” wracają po zmianie. Wznosili bloki przy Końskim Jarze, teraz wracają aby zdążyć na tramwaj z pętli Wyścigi. Którędy idą? Ulicą Beli Bartoka.
Grupę sfotografował Marek Wojciech Druszcz pracujący dla czasopisma „Głos pracy”. Za robotnikami wznosi się blok przy Końskim Jarze 10, dalej po lewej wczesne stadium budowy domów przy Koncertowej. Zanim powiecie, że to niemożliwe bo ich nie widać, poeksperymentujcie z widokiem 3D w Google. Tam widać, że było widać. Drzewa po lewej stronie zdjęcia rosną do dziś. To tereny dawnych ogródków działkowych pod Kopą Cwila, dziś przekształcone w elegancki park. Sama Kopa dopiero wyrasta, na razie widać tylko zwałowiska ziemi po prawej stronie, przy prześwitujących przez krzaki wiejskich zabudowaniach.
– Proszę pana, jak ktoś całe życie mieszkał w mieście, to się za Chiny do wiochy nie przyzwyczai! – obwieszcza w serialu „Alternatywy 4” Józef Balcerek porównując ruiny Targówka (gdzie mieszka) do pól Ursynowa (gdzie ma zamieszkać). Szczerze mówiąc, trochę racji miał.
Bo wioska ursynowska na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych jeszcze trzymała się mocno. Między blokami można było spotkać sporo pustych starych chałup, jakieś studnie, dziczejące sady, ugory z resztkami żyta i wiejskie drogi. Bystre oko nadal je wypatrzy: pojedyncze stare słupy energetyczne, grupy drzew owocowych, kępy leszczyny, przydrożne krzyże i kapliczki. Tylko patrzeć – jak pić – trza umić.
Weźmy choćby taką ulicę Beli Bartoka. – Przepraszam, Bartoka? – zapyta ktoś. Tak jest. Teoretycznie nie ma z wioską nic wspólnego. – Wyjdzie pan ze stacji metra Ursynów i to ta ulica biegnąca w stronę SGGW – wyjaśni miejscowy i będzie miał rację. Poniekąd. Bo mało kto wie, że są dwie ulice Bartoka. Ta dzisiejsza, prowadząca od Alei KEN do dawnej stacji Statoil i ta historyczna.
Gdzie jej szukać? Po północnej stronie Kopy Cwila. To asfaltowa droga u podnóża góry, wzdłuż granicy parku. Idzie dokładnie dawnym śladem ulicy, chociaż dziś urywa się na płocie osiedla Techniczna, a w czasach budowy Ursynowa dochodziła aż do Puławskiej. Widać ją na planie z 1970 roku.
Asfaltowa nawierzchnia historycznego odcinka to już produkt nowych czasów, dawniej była to polna droga. Biegnąc na wschód zataczała lekki łuk w miejscu dzisiejszego wyjazdu z Końskiego Jaru na KEN i dalej dochodziła aż do ulicy Rybałtów pokrywającej się z wylotem Rodowicza na Dolinę Służewiecką. Po drodze krzyżowała się z innymi wiejskimi dróżkami: Nutki, Koncertową, Pięciolinii, Symfonii, Elegijną, Okaryny i Wiolinową. Znajome nazwy, prawda? Bo większość ulic ursynowskich ma swoje korzenie w polnych drogach dawnej wsi. Zupełnie jak spora część mieszkańców – dodajmy bez złośliwości, stwierdzając po prostu fakt.
Tekst jest fragmentem mojej książki „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Więcej ciekawostek znajdziecie oczywiście w książce. Kto kupi do mojego osiedlowego wydawcy, dostanie w prezencie autograf i album „Witajcie na Ursynowie” porównujący zdjęcia dawne i obecne.
Przejdź do sklepu
Jeszcze „niedawno” ulica nosiła nazwę ks. Adama Wyrębowskiego. Może warto powrócić do tej nazwy na tym historycznym odcinku Bartóka.
Ksiądz Wyrębowski to zasłużony warszawianin, postać niemal już zapomniana. Niestety jako jeden z czołowych narodowców i antysemitów II RP małe ma szanse na ulicę, choć jak wiadomo ukrywał na plebanii żydowską rodzinę na plebani… Osoba więc niejednoznaczna. W każdym razie jego nazwisko znajduje się już w Banku Nazw prowadzonym przez Radę Miasta.