To jedno z ostatnich ujęć wsi nad Potokiem Służewieckim zwanym Smródką. Wiosną 1976 roku jeszcze stały tu wiejskie domy, ale konie już się nie pasły a nad dachami widać było dźwigi – zapowiedź nieuchronnego końca tego świata.
Wiosenna mgła już się podniosła i można było zobaczyć całą dolinę. Środkiem wartko płynął strumień, po lewej równolegle do niego biegła polna droga. Po prawej stały zagrody. Solidne, murowane domy a nawet jeden dwór. Między nimi prowadziła droga, a wręcz ulica – Tarniny. Z jednej strony dochodziła do ulicy Rolnej, z drugiej krzyżowała się z Nowoursynowską, gdzie mieszkańcy tej wsi chodzili do autobusu łączącego ich z miastem. Numer linii: 104.
Wiosną tą drogą wyjeżdżać musiały ciężarówki wywożące dobytek mieszkańców przesiedlanych do nowych bloków. Cała ta wieś miała zniknąć, architekci w jej miejscu widzieli park. Oczka wodne, trzciny, drzewa. Środkiem nadal miał płynąć strumień, ale już nieco bardziej uregulowany i wtłoczony w wykopane koryto. Tylko co ci mieszkający tu jeszcze ludzie mieli zrobić z krową? Tą krową uchwyconą na majowym zdjęciu z 1976 roku?
Nad dachami domów uwijają się dźwigi stawiające od północy Służew nad Dolinką a od południa – Ursynów. Do wsi wkroczyły już ekipy inżynieryjne. Betonowy krąg przy drodze świadczy, że trwa budowa burzowca. Prawdziwa burza nadejdzie jednak jesienią tego roku. Ostatni mieszkańcy zostaną wysiedleni a wieś zrównają z ziemią buldożery. Jeszcze tylko fotograf zdąży zrobić ostatnie zdjęcia.
To jest właśnie scena w Dolince. Człowiek z aparatem to Leopold Pytko, autor ponad setki zdjęć z wiejskiego Ursynowa z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Blisko dziesięć lat wcześniej sfotografował tu inny świat. Lato roku 1967, nad potokiem spokojnie pasą się konie i krowy, w cieniu drzew ulicą Tarniny spacerują ludzie.
Po północnej stronie potoku polna droga znana jako „Tarniny (2)” krzyżuje się z Wiolinową. To oczywiście nie jest ta dzisiejsza Wiolinowa. Tamta Wiolinowa wypadała mniej więcej w miejscu dzisiejszego skrzyżowania Doliny Służewieckiej z ulicą Rodowicza „Anody”.
W sumie ciekawe, że ówczesnym władzom miejskim chciało się oznaczać tabliczkami skrzyżowania tych polnych dróg noszących jakże nam bliskie nazwy. Wracamy do do jesieni 1976. Wiolinowa znika, przenosi się między nowe bloki. Znikają ceglane domy nad potokiem. Kolejne zdjęcie Leopolda Pytko wygląda – dosłownie – postapokaliptycznie.
Pięć lat później wizja architektów się ziściła. Powstały oczka wodne, potok (z racji spuszczania do niego wody z kanałów zwany teraz przez nowych mieszkańców „Smródką”) dał się wtłoczyć w nowe koryto i już nie wije się malowniczo dnem dolinki. Z całej wsi zostawiono jedno gospodarstwo.
Dlaczego przetrwało? Bo gospodarze się postawili władzy. Bardzo ciekawą historię tej zagrody opisała ponad dziesięć lat temu „Gazeta Stołeczna”.
Gospodarstwo wciąż stoi, obok wciąż można się dopatrzeć śladów ulicy Tarniny prowadzącej wzdłuż potoku. Przy odrobinie wyobraźni można spróbować odtworzyć ten widok – strumienia wijącego się wśród pól Dolinki Służewieckiej.
Teren dawnej wsi ma przejść kolejną rewolucję, chociaż od konsultacji społecznych w sprawie budowy tu parku minęły już cztery lata i buldożery wciąż jeszcze nie wjechały, aby ryć, kopać i rewitalizować. Może to i lepiej? Może kiedyś nie będziemy musieli tęsknić za półdziką Dolinką – taką, jaka jest dziś? Tej wczorajszej już nie ma, została na fenomenalnych zdjęciach Leopolda Pytko.
Jeżeli spodobała się wam ta historia, to serdecznie polecam swoją książkę „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa” w której znajdziecie dużo więcej opowieści o Ursynowie i okolicach sprzed lat kilku, kilkunastu i kilkudziesięciu. Każdy egzemplarz kupiony w sklepie mojego wydawcy można otrzymać z autografem i dedykacją.
Przejdź do sklepu
Super artykuł z wielką przyjemnością kupię książkę. To bardzo dobrze że są tacy ludzie którzy interesuja się historią miejsc gdzie dziś stoją bloki.Z ciekawością czytałem ten artykuł
Paweł
Ja tylko bardzo proszę, aby nie używać nazwy Smródka. Ta rzeczka nazywała się Sadurka.