Baza budowlana. Najciekawszy plac zabaw, miejsce do skrytego popijania tanich win, no a w godzinach pracy… Eee tam. Kto by się przejmował godzinami pracy. Znacznie ważniejsza od bazy była tu nadbudowa.
Kolonizacja Ursynowa przypominała trochę podbój obcej planety. Najpierw stawiano więc bazy. Barakowozy, sklecone budki, drewniany płot pełen dziur, stróżówkę i oświetlenie. A na fotografii wyżej widać, że jeszcze zaanektowano budynki dawnej wsi. Willa po prawej to późniejsza cukiernia na polu między Puszczyka i Wiolinową. Takich baz było mnóstwo i sporo przetrwało dużo dłużej niż wskazywałaby logika postępującej budowy.
To na przykład wielka baza w miejscu dzisiejszego Multikina. Widok z Hawajskiej na Kulczyńskiego i Grzegorzewskiej. Rok 1980. Samo centrum dzisiejszego Ursynowa. Może jeszcze jedno zdjęcie wskazujące, że już zaczyna się tu życie.
Bazy były najciekawszymi placami zabaw. Skoro rodzice mówili, że w żadnym wypadku nie wolno tam się zapuszczać, to przecież każde dziecko osobiście musi sprawdzić, dlaczego. Chodziliśmy więc między tymi porozrzucanymi elementami budowlanymi, właziliśmy w wielkie kanalizacyjne rury, mocowaliśmy się z drewnianymi szpulami potężnych czarnych kabli. A jeżeli stróż akurat był trzeźwy i chodził po terenie, to ucieczka przed nim była doskonałą dodatkową atrakcją.
Na zdjęciu powyżej mamy bazę między Wiolinową i Puszczyka. W tle – Koński Jar. Ta baza miała swojego szefa, Józefa Olka. Tak przynajmniej wspominał były prezes Spółdzielni Ursynów w „Passie”. I od nazwiska pana Olka (podobnie jak w przypadku Kopy inż. Cwila) wzięła się ponoć dziwaczna nazwa Olkówek/Łąka Olkówki, jaką dziś oficjalnie nosi ten teren z placem zabaw Dinozaury.
A tu była największa baza, centralne zaplecze Kombinatu Budownictwa Mieszkaniowego „Południe”. Między Surowieckiego, Nutki, Kopą Cwila i Puławską stały rzędy wielkich blaszanych magazynów, kadzie z cementem, zwaliska płyt i mnóstwo innego sprzętu. Baza funkcjonowała od początków budowy Ursynowa aż do 1989 roku. Dziś na jej miejscu wznoszą się ostatnie wielkopłytowe bloki z lat dziewięćdziesiątych i osiedle Spółdzielni Techniczna.
Tej – przyznam szczerze – nie pamiętam, choć istniała chyba jeszcze nawet w latach dziewięćdziesiątych. Za górką imielińską, właściwie też za Rosoła. Sięgała chyba aż po Nowoursynowską a dziś w jej miejscu jest oczywiście osiedle bloków. Nawet całkiem udane. To musiała być jednak baza satelicka, bo główna siedziba wielkopłytowych konkwistadorów tej części Ursynowa mieściła się na rogu Cynamonowej i Nugat (dziś Gandhi) w miejscu niekończącej się budowy Fortepianu. Stał przy niej gigantyczny witacz, chyba wszyscy ówcześni mieszkańcy go pamiętają.
A Natolin? No ba. Też musiał mieć swoje zaplecze i to nawet kilka. Pierwsze rozłożyło się na wielkim polu przeznaczonym pierwotnie pod centrum handlowe. Centrum jednak nigdy powstało, więc po co tyle terenu ma się marnować? I tak między Lanciego i Meander ustawiono to:
Drugie wielkie zaplecze stanęło pod Kazurką, chociaż wówczas Kazurka dopiero powstawała. Za to zaplecze okazało się bardzo przydatne i w trochę okrojonej formie przetrwało aż do naszych czasów. Była to ostatnia taka baza, można powiedzieć baza maszyn umarłych. Zlikwidowano ją kilka lat temu.
Zdążyła jednak zaistnieć w kulturze narodowej. Zagrała w filmie dokumentalnym Sylwestra Latkowskiego „Blokersi”, na jej tle swoją opowieść o początkach ursynowskiego hip-hopu snuje nasz ziomek z Imielina, czyli Fisz.
Dość długa dziś ta wycieczka, więc czas ją powoli kończyć. W epoce eleganckich kontenerów z pełnym zapleczem nikt już takich klasycznych baz nie stawia. Barakowozy zniknęły jak cygańskie tabory. Bałaganu też nie ma, bo inwestor patrzy i kręci nosem. Dzieciaki mają lepsze zajęcia niż bieganie po placach budowy, no i stróż już nie pije.
Więcej wspomnień o rozrywkach dziecięcych i młodzieżowych z czasów, gdy w telewizji była tylko Dobranocka znajdziecie oczywiście w książce „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Polecam serdecznie, dostępna jest w komplecie z autografem i albumem „Witajcie na Ursynowie” w sklepie u mojego wydawcy. To też taka baza. Lyteracka.
Przejdź do sklepu
Zdjęci tytułowe nadesłał Antoni Krzyżewski.
Była jeszcze niewielka baza na miejscu dzisiejszej Szkoly Przymierza Rodzin. Siegala az do podnoza tamtejszej gorki.
Baza przy ul.Pulawska miala duza sale z ekranem.Takie kino,moze zapomniane pierwsze kino Ursynowa.
Salę z ekranem?! Bardzo ciekawe. A co tam puszczali?
[…] To zdjęcie znalazłem wieki temu na forum Skyscrapercity. Moim zdaniem jest to wbijanie pali pod budowę stacji Imielin. Bo w tle mamy oczywiście bloki przy Kulczyńskiego i Polaka, a po lewej stronie baraki bazy budowlanej, którą już pokazywałem w trochę wcześniejszym wpisie. […]
Była jeszcze baza między Aleją Kasztanową a Przy Bażantarni. W mrocznych czasach jaruzelszczyzny panowie tam zatrudnieni codziennie o godzinie trzynastej wychodzili tłumnie i na trzeźwo z jej terenu, by niedługo później równie tłumnie, ale zdecydowanie mniej trzeźwo do niej powrócić (i chyba dopracować w takim stanie pozostałą część dniówki). Obok było dzikie boisko, na którym często graliśmy z kumplem w piłkę jeden na jednego. Któregoś dnia pod sam koniec istnienia peerelu jakiś spawacz czy inny monter podszedł do nas na chwiejnych nogach i uparł się strzelać nam po rzucie karnym, obiecując, że jeśli nie strzeli, to da każdemu z nas bodajże sto złotych (wtedy warte mniej więcej tyle, co dycha dzisiaj – dla dwunastolatka to już jakaś atrakcja). Nie za bardzo wierzyliśmy, że będzie taki hojny, ale był tak namolny, że się zgodziliśmy. I zarobiliśmy po stówie z Waryńskim, bo facet nie tylko, że nie strzelił ani razu, to nawet miał kłopoty z trafieniem nogą w piłkę 😀
U mnie w Szczecinie na osiedlu Piastowskim, na taki przybytek mówiło się „budówka”. Określenie „baza budowlana” nie było znane. Istniał od początku lat 60 także do 1989, w pewnym momencie jeszcze w latach 70 skurczył się o połowę. Nie było też pijanego stróża, zamiast niego teren wieczorami patrolowała „stróżka” ale za to z psami. Reszta się zgadza, klimaty i wspomnienia podobne. Krążyła też legenda, że na terenie „budówki” znajduje się wejście do poniemieckiego schronu. Po latach nikomu nie udało się jej potwierdzić. Dziś w tym miejscu stoi kościół i Kaufland. Można w Sieci odszukać zdjęcia tamtego miejsca z epoki, choć nie jest łatwo i nie takie wyraźne jak powyższe. Pozdrawiam!