Wyrównajcie jakoś to błoto, posiejcie trochę trawy. Dyktą zasłońcie budowlany bałagan, zabierzcie śmiecie. To nie może tak wyglądać! Wiecie, kto tu będzie? Tu będą Alibabki! A może nawet Maryla Rodowicz? No, do roboty. Na jutro z tego podwórka ma być Opera Leśna!
Panie i panowie, sąsiadki i sąsiedzi! Będzie festyn. Wielkie osiedlowe święto. Okazja, aby się poznać, wymienić uwagi o wykończeniu mieszkań i podzielić się wiadomościami, skąd wytrzasnąć wersalkę. No a przy okazji posłuchamy gwiazd piosenki, które wystąpią w ogrodzie szkoły podstawowej nr 81 na Puszczyka. Zaczynamy Jaromiry!
Okoliczności – jak widać – były dość spartańskie, ale w sumie nie ma się czemu dziwić. Ludzie mieszkają tu dopiero od dwóch lat, wciąż się poznają. Aby ten proces nieco przyspieszyć, zorganizowano imprezę. Osiedlowy festyn o nazwie „Jaromiry”. „Jaro”, bo odbywał się na osiedlu Jary. A „Miry”? Sam nie wiem. Może od rosyjskiego słowa Mir – pokój? A może od miraży wielkich instytucji kultury – planowanego kina i teatru, zamiast których w 1979 roku mamy tylko małe osiedlowe klubiki?
Impreza była cykliczna. Na pewno odbyła się w 1979 i na pewno też w 1980 roku. W latach osiemdziesiątych zapewne pokonał ją kryzys gospodarczy, albo władza uznała, że ursynowscy sąsiedzi już się zintegrowali i nie potrzeba im żadnych festynów. No i nie potrzeba nam dodatkowych wydatków, bo te początkowe edycje były organizowane z rozmachem. Jak wspomina Szczymion: „Z występujących wówczas celebrytów pamiętam Halinę Żytkowiak (ówczesną partnerkę Krzysztofa Krawczyka) oraz Alibabki, których część składu zamieszkiwała wtedy na Jarach. W 1977 roku była moda na osiedlanie się na Jarach wśród ludzi wolnych zawodów – muzyków, plastyków, aktorów i dziennikarzy. Wystarczy wspomnieć Marylę Rodowicz, Ewę Dałkowską, Sławkę Łozińską, Janusza Olejniczaka, Henryka Talara”.
Po Jaromirach pozostało wspomnienie, pamiątkowa naklejka na drzwiach szafki wypatrzona przez Piotra Łukowskiego no i tradycja ursynowskich imprez. Ta przecież odżyła wiele lat później w formie Dni Ursynowa. Znów na osiedlu występują gwiazdy, tyle że już nie w ogrodzie szkoły, no i przed koncertem zebrani sąsiedzi nie muszą się wymieniać się wiadomościami, skąd wytrzasnąć wersalkę.
Jaromiry to był wówczas zespół taneczny, prowadzony przez małżeństwo Wojciechowskich. Świetny zespół. Być może też występowali. I być może nazwa festynu właśnie stąd. Grochówkę pamiętam. Z wojskowych menażek jedzoną.
Z występujących na scenie – Magikoni, iluzjonista w cylindrze i pasiastych spodniach. Jaromiry były jedyną taką atrakcją i aktywnością w tym szarym blokowisku