Młodzież szkolna z przestrachem ogląda się za siebie. Słusznie. Zapewne już słyszała o bandzie strasznych szatanistów, którzy łapią małe dzieci. Zresztą kto o nich nie słyszał?! Ja w podstawówce tę historię słyszałem kilka razy, a tu niespodzianka. Częściowo jest prawdziwa.
Nigdy o nich nie słyszeliście? Niemożliwe. W wersji powtarzanej pod koniec lat osiemdziesiątych w mojej podstawówce (309) sataniści zwani częściej „szatanistami” mieli czaić się ciemnych krzakach, piwnicach, na budowach lub przejściach podziemnych. Wciągali nieświadomie niebezpieczeństwa dzieci, a następnie cięli je żyletkami, zmuszając do udziałów w swoich przerażających czarnych mszach. I do dziś myślałem, że to tylko klasyczna miejska legenda, ale nie. Tkwi w niej ziarno prawdy. Historię bandy ursynowskich satanistów opisuje „Świat Młodych” z czerwca 1987.
W wersji legendy szkolnej szatanistów oczywiście spotkał „kolega kolegi”. Reszta z grubsza zgadza się z wersją prasową. Szataniści nosili w czarne skóry, na rękach mieli obowiązkowe pieszczochy i byli przeokrutni. Wszyscy myśleli, że pochodzą z piekła, a oni jednak byli z Kraśnika. Co za rozczarowanie po latach.
Zdjęcie tytułowe: Włodzimierz Pniewski. Pochodzi z serii dokumentującej nawiedzenie parafii Św. Zofii Barat przez obraz NMP w 1981 roku. Zakaz reprodukcji. Więcej zdjęć autora: garnek.pl/zdyrma