Scenariusz napisał Himilsbach, wyreżyserował Janusz Zaorski, jedna z pierwszych scen dzieje się na zakręcie docenionym przez Bareję, a dekoracją jest Ursynów z 1984 roku. Wystarczy? Dziś w starym kinie „Zabawa w chowanego”.
Fabuła w dwóch zdaniach? Bardzo proszę. Polonus z Ameryki (Jerzy Bińczycki) przyjeżdża do Polski, aby kupić sobie miejsce na Powązkach, w czym pomaga mu kolega z dawnych lat (Władysław Kowalski). Kupno miejsca nie jest jednak takie proste, bo trzeba mieć akt własnego zgonu – no i tu zaczyna się tytułowa zabawa w chowanego napisana przez Jana Himilsbacha. Zaczynamy więc. Bińczycki vel Stanley Mazur z Okęcia na Ursynów jedzie taksówką. Starą Warszawą. I rzeczywiście, jedzie trasą, którą dziś wybrałby każdy taksówkarz – Płaskowickiej w stronę Puławskiej.
Wtedy (1984) ten odcinek był jednak ledwie drogą z budowlanych płyt zaczynającą się na zakręcie Barei. Jakiego Barei? No tego Barei, który w kręconym rok wcześniej serialu „Alternatywy 4” zagrał milicjanta zatrzymującego furę z koniem na zakręcie ulicy Findera (dziś Pileckiego) przechodzącej w Płaskowickiej. To jest właśnie to miejsce ze zdjęcia tytułowego – z Warszawą, wywrotką i budowanymi blokami osiedla przy Kazury. Ale nie popadajmy w dygresje, bo oto taryfa zajechała pod blok. Wątpliwości nie mam, to jest Polaka 5. Wysiadamy. W tym domu mieszka Władysław Kowalski vel Adam Ślusarczyk,
Spotkanie z przyjacielem sprzed lat nie będzie jednak takie proste, ale nie będę wam tu spojlerował. Himilsbach napisał to w swoim stylu, więc do spotkania potrzebne będzie krzesło, które przyjechało widną Zremb i butelka whisky. Johnnie Walkera oczywiście, no bo jakiej innej?
Czy ta winda i to krzesło i ta klatka schodowa, na której dzieje się akcja to nadal jest blok przy Polaka? Głowy nie dam, liczę na pomoc mieszkańców. Bińczycki-Mazur nieco się po niej błąka, odwiedza różne zakamarki, na przykład taką suszarnię. Zasadniczo te sceny korytarzowe są bardzo długie – powiedzcie, czy w tych blokach rzeczywiście przejść można między poszczególnymi klatkami, bo tak to wychodzi na filmie?
A może to tylko magia kina i dekoracje w formie suszących się gaci? Bohater wreszcie odnalazł właściwe drzwi, przyjaciel jednak nie jest w stanie ich otworzyć, więc to spotkanie po latach przybiera dość intrygującą formę. Na szczęście jest siatka z Peweksu i wspomniany już Johnnie Walker. Czerwony oczywiście, bo bo jaki inny?
Sekwencja ursynowska kończy się dość spektakularnie. Kolega z dawnych lat (Kowalski) w końcu wydostaje się z mieszkania i panowie mogą się udać na Powązki celem załatwienia grobu. A jak tam pojadą? Karetką. Klasycznym Fiatem w wersji kombi. Więcej nie będę opowiadał, żeby nie psuć zabawy.
Film ma niecałą godzinę, jest dostępny w sieci. A znalazł go i zwrócił uwagę na ursynowskie plenery Marcin Grzanek, za co niniejszym bardzo mu dziękuję!
Hej, budynek to rzeczywiście Polaka 5, ale winda już nie, w żadnej klatce winda nie ma guzików po prawej stronie. Korytarz na górze łączący klatki jest, ale nie jest taki szeroki i nie ma okien w takim układzie. Tam gdzie stoi karetka to Polaka 3 w tle. Dzięki za ten artykuł, wspaniałe wspomnienie, okno u mnie na piątym otwarte więc zakładam, że byliśmy w domu
Dzięki! Wydaje mi się, że niektóre ujęcia – na przykład chodzenie po balkonach – były kręcone po sąsiedzku, na Kulczyńskiego. Może i klatki też?