Szczyty ma trzy, nazw sześć i jest dowodem na to, że niektóre rzeczy najlepiej wychodzą spontanicznie a w życiu zbyt wiele nie należy planować. Kazurka. Najwyższy szczyt Ursynowa. Wpadłem właśnie na zdjęcie z jej budowy, więc pomyślałem, że warto jeszcze coś dołożyć.
To jest właśnie początek fałdowania natolińskiego. 1983 rok. Andrzej Kubik robi zdjęcie spod Lasu Kabackiego w kierunku wschodnim, ku Moczydłowskiej. A po lewej mamy plac budowy początków Kazurki. Ale może po kolei. Zacznijmy od wyliczenia nazw:
– Góra Trzech Szczytów, bo rzeczywiście można powiedzieć, że ma trzy szczyty. A może jednak tylko dwa? Ale to jej nazwa oficjalna i nie ma co dyskutować.
– Góra Latawcowa, bo można na niej puszczać latawce. Od tych małych robionych w przedszkolu po latawce dla dużych dziewczyn i chłopaków, czyli paralotnie.
– Góra Kazura, Kazurka, Kazurówka, Kazoorka, bo jest na końcu i początku ulicy Stanisława Kazury. Tak jest. Końcu i początku, bo ta ulica kręci się w kółko osiedla.
Do tych nazw wzniesienia dopisać jeszcze trzeba oficjalną nazwę terenu, na którym stoi: to Park Imienia Cichociemnych Spadochroniarzy AK. Miejsce zawsze miało być parkiem, a nawet więcej: ośrodkiem rekreacyjnym z górą jako punktem dominującym. U podnóża miała stanąć szkoła, korty tenisowe, boiska, place zabaw i gastronomia. Taki mały Powsin, ale na Natolinie.
Od północy teren ograniczały bloki przy Kazury i przedłużenie Belgradzkiej (Welwetowa), od południa – ulica Findera (Pileckiego) przedłużona za naszą górą w kierunku stacji postojowej metra. Przelotowa trzypasmówka, obwodnica Ursynowa. Miała przebiegać mniej więcej przez tereny na zdjęciu poniżej. Fotografia jest z 1990 roku, gdy wiadomo już było, że to zbyt ambitny plan.
Z planów drogowych nic nie wyszło, z planów ośrodka wypoczynkowego również. Udało się tylko zbudować Kazurkę. Skąd się wzięła? Z metra. Po udanej inwestycji w Kopę Cwila inżynierowie postanowili powtórzyć tamten sukces.
Z pewnością był jakiś odgórny plan i projekt sypania kopca, ale – jak zauważyliśmy na wstępie – niektórych rzeczy lepiej nie planować. Stąd wysyp małych pagórków u stóp większego wzgórza. Każdy z tych pagórków to zawartość jednej wywrotki, której kierowca nie bardzo wiedział, gdzie ma zrzucać urobek, więc zrzucał na dole – po co męczyć Ziła wspinaczką?
Władze też nie bardzo wiedziały, co z tą kupą ziemi zrobić i na wszelki wypadek nie robiły nic. Góra zarosła zielskiem. W lecie była celem wspinaczek a u jej podnóża organizowano dzikie ogniska i pikniki. Zimą ożywała, gdy pokryta śniegiem stawała się największą lokalną atrakcją.
I tak do początku lat dziewięćdziesiątych, gdy młode pokolenie wyczynowców zamieniło Wigry 3 na rowery górskie i BMX-y. Kazurka, ze swoimi kosmicznymi kształtami, muldami i pagórkami, okazała się idealnym terenem do urządzania zjazdów downhillowych. W czynie społecznym zbudowano tor przeszkód. Cyklicznie organizowane są tu zawody. Wszystko spontanicznie. I co – miał być ośrodek rekreacyjny? Jest. I to ekstremalny!
Tekst jest fragmentem książki „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Jeżeli macie ochotę na więcej historii do poczytania na papierze, to serdecznie polecam. W prezencie dorzucamy z kolegą wydawcą album „Witajcie na Ursynowie” oraz autograf na każdej książce. Do nabycia na Allegro w oficjalnym sklepie wydawcy:
Przejdź do sklepu
Zdjęcie tytułowe pochodzi z 1988 roku. Autorem jest Andrzej Kubik.