Ile to już lat? Będzie chyba ponad dziesięć, odkąd zamknęła się restauracja Va Bene w pawilonie przy Jastrzębowskiego i trochę tylko mniej, odkąd jej pawilon zburzono. Coś się jednak zmienia, na zarośniętej działce po restauracji ma powstać nowy bloczek – a swoją drogą, to historia tej działki jest długa i kręta, niczym tagliatelle. I wcale nie wiem, czy al dente.

Początek 2010 roku, zimowa noc. Neon włoskiej restauracji Va Bene wciąż zaprasza swoim blaskiem, aczkolwiek kilka ciemnych liter symbolicznie zwiastuje już mroczne czasy. Klienci dojadają ostatnie makarony – o ile pamiętam, kosztowały wówczas 15 lub 18 złotych. Smaczne? Poprawne, ale znacznie bardziej łakomym kąskiem jest siedziba restauracji. Pojawił się inwestor, który na tej działce chce zbudować biurowiec. Odstawiamy więc kluski, wygaszamy piec do wypalania pizzy. Ostatnia impreza firmowa i kończymy.

Były Rzemieślniczy Dom Towarowy na Zamiany. Potem salon Fiata, delikatesy, pizzeria i teraz koniec. Pawilon dogorywa rozkradany i czeka aż go zburzą pod biurowiec. Fot. Maciej Mazur
Koniec rzemiosła. 2013, fot. Maciej Mazur

Trzy lata później pawilon jest już obrazem nędzy i rozpaczy. Wybite szyby, prowizorycznie zabezpieczone wejście. Ze ścian powoli zaczyna odchodzić biała farba i nagle okazuje się, że spod jej warstw wyłazi historia. Żółta w dodatku. Bo ten pawilon kiedyś, dawno temu, był żółty. I służył rzemiosłu.

Jeszcze kilka lat temu po lewej była całkiem popularna restauracja Va Bene. Zniknęła i dawny RDT stoi pusty. Gdzie tu logika? Fot. Maciej Mazur.
Historia wychodzi spod farby. 2015, fot. Maciej Mazur

Co tam było napisane na ścianie? To bogata oferta handlowa: pamiątki, meble, artykuły gospodarstwa domowego. Pamiątki z Ursynowa? Małe, plastikowe bloczki? Nie, nie. Tu sprzedawano pamiątki uniwersalne – suweniry na każdą okazję produkowane przez rzemieślników. Bo to był Rzemieślniczy Dom Towarowy, gdzie można było kupić dzieła polskich mistrzów wytwarzających modne pod koniec lat osiemdziesiątych skórzane zegary, dworkowe meble, pozłacane żyrandole w formie udawanych świeczników. Artykuły piśmiennicze, zabawki, paski, spinki, gumki, frotki, paski klinowe do dużego Fiata. Rodzice kupili mi tam nawet pierwszą deskorolkę. Taką klasyczną – z pomarańczowego plastiku.

Za lichym drzewkiem przebija bogaty asortyment dawnego RDT: pamiątki, meble, artykuły gospodarstwa domowego. Fot. Maciej Mazur.
Polecamy pamiątki z Ursynowa. 2015, fot. Maciej Mazur

Rzemieślniczy Dom Towarowy otwarto w grudniu 1987 roku. „Życie Warszawy” narzekało, że pawilon jest brzydkim, typowym blaszakiem a w dodatku stoi tyłem do ulicy. No tyłem, bo tak miał stać. Zgodnie z projektami z połowy lat siedemdziesiątych, miał zamykać od południa podstawowy ciąg usługowy, czyli handlowe centrum osiedla. Front miał wychodzić na stację metra, ale jej otwarcia RDT już nie doczekał.

Życie Warszawy o dopiero co otwartym Rzemieślniczym Domu Towarowym na Zamiany. 21 grudnia 1987.
Otwarcie RDT. Życie Warszawy, grudzień 1987

W czerwcu 1988 roku stacja Stokłosy znalazła się już w prasowej reklamie domu towarowego, ale w tym czasie rzemieślnicy czuli już na plecach oddech konkurencji przywożonej z Zachodu przez przedsiębiorczych rodaków. Tureckie swetry, chińskie kredki, tajwańskie zegarki – nasz poczciwy zegar z kukułką nie miał z nimi szans. Dni RDT były policzone.

Reklama Rzemieślniczego Domu Towarowego zamieszczona w Życiu Warszawy z 24 czerwca 1988.
Reklama RDT. Życie Warszawy, czerwiec 1988

Po upadku rzemiosła we wczesnych latach dziewięćdziesiątych pawilon zagospodarował sklep wielobranżowy, a później – wielki świat motoryzacji. Elegancki salon Fiata. W blaszanych ścianach wyrżnięto wielkie witryny, przez które każdy mógł podziwiać nowe Cinquecento Sporting, a może nawet Seicento? To był Autorex – król motoryzacji.

Gdzie oni są? Ci wszyscy nasi przyjaciele z wiadrami? Skoro straciliśmy ich z oczu, zwróćmy uwagę, że za jednopasmową Aleją KEN, przy Zamiany wciąż mamy jeszcze salon Fiata w dawnym domu RDT. Zdjęcie: Krzysztof Stajkowski.
Salon Fiata w dawnym RDT. 2002, fot. Krzysztof Stajkowski

Po kolejnych kilku latach Fiaty odjechały, ale włoski duch pozostał. Pawilon zagospodarowała restauracja Va Bene. Festiwal makaronów, wino, pizza. Imprezy firmowe i komunijne. W początkach dwudziestego pierwszego wieku był to całkiem poprawny lokal. Bez szaleństw, ale też jednak knajpka miała nieco większe aspiracje niż osiedlowe pizzerie.

W kałuży na dnie przejścia podziemnego pod Jastrzębowskiego odbija się szyld włoskiej restauracji Va Bene. Fot. Maciej Mazur
No Va Bene? 2006, fot. Maciej Mazur

No i co, Va Bene? No. No va bene. Ciąg dalszy znamy. Wszystko zostanie zamknięte, zburzone i przez długie lata będą tu rosły krzaki. Ciekawe, czy wreszcie los może się odmienić?

Jeżeli uważacie, że ta historyczna potrawa jest smaczna, to polecam całe menu w mojej książce „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Warto się spieszyć, bo zostało dosłownie kilkadziesiąt sztuk. Do każdego egzemplarza kupionego w sklepie osiedlowego wydawcy dorzucamy w prezencie album „Witajcie na Ursynowie” z 2012 roku, autograf i dedykację wedle życzenia.

Przejdź do sklepu

Zdjęcie tytułowe pochodzi z 2010 roku, autor: Adam Myśliński.

Maciej Mazur
Rówieśnik Ursynowa (1977) i autor trzech książek o historii dzielnicy. Zawodowo reporter Faktów TVN i autor programu Ranking Mazura w TVN24.

1 KOMENTARZ

Skomentujesz? Wiesz może coś więcej? A może autor się pomylił?