Miały być cztery, powstały dwie, ale z tych pierwszych dwóch nie ma już ani jednej. Piękne zdanie mi wyszło, tak pogmatwane jak początki ursynowskiej oświaty. Będzie dziś o dwóch słynnych podstawówkach: nr 305 i nr 309.
Najpierw była ta na Dembowskiego. 305. Po dłuższych perypetiach budowlanych otwarto ją w 1980 roku i była pierwszą „właściwą” podstawówką. Właściwą, ponieważ działająca już wówczas szkoła nr 81 na Puszczyka była szkołą elementarną, czyli tylko pierwszych trzech klas podstawówki. Poniżej zdjęcie z pierwszego rocznika, wygrzebałem w Naszej-Klasie. Zwróćcie uwagę na szczególik.
Za klasą pozującą do fotografii jest stołówka z charakterystycznymi okrągłymi oknami. Obok tarczy w tym okienku tkwi główka dziecięca. A drzwi na stołówkę pilnuje jakiś mężczyzna. Czyli chyba pilnuje spóźnionego niejadka, który zamiast patrzeć w kartofelki zainteresował się fotografem?
Uczniowie z 305 zasadniczo mieli szczęście. Szkoła powstała. To po pierwsze. I miała salę gimnastyczną (chociaż chyba nie od samego początku) i to po drugie. Sala była przedmiotem westchnień niczym szkolna miss, aczkolwiek – aby nie było tak różowo – oczywiście coś tam zawalono, więc absolwenci do dziś pewnie wspominają wypadek z 1987 roku, kiedy zarwał się fragment przeszklonego dachu. O, tu o tym sporo piszą:
Wspominałem na początku, że szkoły podstawowe miały być cztery a powstały dwie. Wróćmy do tego rozróżnienia: podstawowe a elementarne. Wprowadzenie na Ursynowie Północnym takiego podziału na szkoły dla dzieci starszych i te nauczania początkowego było rewolucyjnym pomysłem, do którego trzydzieści lat później wrócono w skali ogólnopolskiej. Pomysł miał tylko jeden feler: te szkoły trzeba było jeszcze zbudować.
Stawianie mniejszych i prostszych szkół elementarnych jeszcze jakoś szło, z rozdzielnika wypadła tylko placówka przy Końskim Jarze i do dziś jej nie ma (poszukajcie tam budynku nr 5). Z podstawówkami dla dzieci starszych było jednak nieco gorzej. Zaplanowano cztery: na Dembowskiego (305), na Stokłosach (tam, gdzie dziś jest uczelnia Vistula), na Puszczyka (brakujący w numeracji ulicy budynek nr 16) i na Koncertowej. Tę ostatnią, z numerem 309, wybudowano.
Początki jednak nie były łatwe. W grudniu 1982 na zebranie komitetu rodzicielskiego powstającej szkoły wybrało się „Życie Warszawy”.
Najważniejsze jednak, że szkołę udało się otworzyć. Bez sali gimnastycznej i basenu, trzykrotnie przepełnioną i pracującą na dwie zmiany, ale jednak była. Sukces.
Szkoła naprawdę jest dobrze zaprojektowana. W planach było tak: część w pawilonie od strony bloku przy Koncertowej 3/5 miała być ogólnodostępna dla wszystkich mieszkańców. Umieszczono tam bibliotekę i sale do różnych zajęć pozalekcyjnych, wyposażono nawet szatnię dla osób wchodzących z zewnątrz. Nigdy to oczywiście nie zadziałało, natomiast szeroki kontuar szatni dawał nam świetne schronienie, gdy odpisywaliśmy od kolegów zadania domowe. Sale do prac technicznych też mają wyjścia na zewnątrz, bo też po godzinach miały być ogólnodostępnymi warsztatami. Od strony ulicy Symfonii przygotowano poprzedzielany betonowymi murkami ciąg plenerowych klas do nauki na zewnątrz, ale w naszym klimacie niestety to się nie sprawdziło. A poza tym – kto by miał głowę do ganiania bachorów po dworze? Przed szkołą też zaplanowano coś… Co sam nie wiem, czym miało być. Takie dziwne niby-boisko otoczone murem, ale bramki nie stoją naprzeciwko siebie. Ktoś ma pomysł? Widać to na zdjęciu tytułowym i poniżej. Później murki zburzono, został tylko placyk.
Na zdjęciu z końca roku 1996/97 szkoła 309 ma już salę gimnastyczną i basen. Ale za trzy lata już jej nie będzie. Szkoły. W ramach rewolucyjnej reformy edukacji stanie się Gimnazjum nr 92, aby po latach, znów w ramach rewolucji, wrócić do podstawówki z numerem 303. Trzysta piątka przetrwała krócej. Już w 1991, gdy największa fala wyżu demograficznego Gierka przechodziła z podstawówki do liceum, urządzono w niej liceum właśnie. Imienia Kamińskiego. Istnieje oczywiście do dziś.
Przy okazji serdecznie zapraszam na spotkanie pod tytułem „Ursynowska szkoła życia”. Będę mówił właśnie o tym eksperymencie edukacyjnym i o trudnych młodzieńczych latach osiedlowych szkół. Zaprosiła mnie Ursynoteka na Lachmana na wtorek, 4 grudnia, na godzinę 19. Do zobaczenia!
A nieco więcej opowieści nie tylko ze szkoły plus mnóstwo archiwalnych zdjęć oczywiście w mojej książce „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. W sklepie lokalnego wydawcy dostępna od ręki, każdy egzemplarz z dedykacją. Idealne na prezent.
Przejdź do sklepuNa spotkaniu w bibliotece też będzie można kupić „Czterdziestolatka” albo dostać dedykację na posiadanym egzemplarzu.
Ja też 309 rocznik 1977! 🙂
A ja i 305 i Kamyk. Wspaniale wspomnienia i przyjaciele. ❤️
Panie Macieju, sprostowanie absolwenta 305 ( mojego Męża) – widoczne na zdjęciu okrągłe okna są oknami szkolnego sklepiku, a nie stołówki, która była dalej . Rocznik 1970 pozdrawia!
Zgadza się, to okna (drugiego)sklepiku (pierwszy był na poziomie szatni przy nieczynnym wyjściu. Oczywiście sklepiki nie działały w tym samym czasie, w innych latach) Stołówka w 305 była w innej części szkoły – prowadził do niej długi z „przeszklonym dachem” (świetlik) korytarz. . Właśnie taki świetlik (jego fragment) zawalił się pod ciężarem śniegu na sali gimnastycznej. Okrągłe okienka na tym zdjęciu, autor mógł pomylić z okienkami stołówki w sp 313, która przylegała do forum.
Opis autora tej główki tkwiącej w okienku jest, delikatnie mówiąc, dziwny i upiorny 🙂
A mnie się zdaje, że te okrągłe okienka to jednak stołówka, ale jeszcze na Cybisa, gdzie zdaje się sp305 miała swój początek 🙂
tak, to stołówka
W SP319 za okrągłymi oknami mieścił się sklepik szkolny.
Ja chodziłem do SP81 i z powodu braku szkoły na Puszczyka mieliśmy zapoznanie z Mokotowskim życiem. W sumie to jednak fajne było, szkoła przy samych Łazienkach. Autobusy szkolne (ale tylko w 4,5 klasa) później już byliśmy dorośli i nie bedziemy jak dzieci autobusem szkolnym (6 klasa) jeździliśmy wiec sami 195/495. W miejscu 305 był potem początek „prababci Vistuli” jak się zrobił bum na studiowanie
Zdjęcie klasowe 2b pod wodzą p Aleksandry Krzeszewskiej. Miałem być i ja na nim ale dopadła mnie wtedy angina 😉
a nieprawda bo 2E. jestem z ziomkami na tej fotce;)
potwierdzam!!
ale 3e
Może faktycznie ;]
Dołączyłem z „rozbitej” 1F. Co ciekawe, pamiętam całą listę obecności .
jestem z Dembowskiego, rocznik 76, z powodu braku szkoły ja i cała moja klasa Ib aż do końca podstawówki jeździła do SP191 przy ul. Bokserskiej. Na początku były autobusy szkolne, w zimie nawet wypożyczone luksusowe autokary z Orbisu. Potem autobus 136 i 436
Jeszcze jeden szczegół – na Cybisa 1 była „305-bis” ( do której uczęszczałem), z klasami 1-3 i przedszkolem. I to zdjęcie klasowe pochodzi właśnie z tej szkoły.
Zanim w 305 powstała sala gimnastyczna, WF odbywał się na tzw. forum – wyłozonej wykładziną kwadraowej przestrzeni – ta wykładzina zresztą była koszmarem piewszych roczników. Dopóki się bowiem nie wytarła, po każdej przerwie tworzyły się na niej wielkie „koty”. Tysiące „kotów”! I owe „koty” szpeciły doskonałe forum, więc kazda lekcja WF kończyła się 5 minut wcześnej, a my te kulki filcu zbieralismy, idąc szpalerem… Każdy miał swój pas, który musiał oczyścić. Generalnie jednak forum zazdrośliły nam dzieciaki z innych szkół, bo to była architektoniczna rzadkość.
kwestia higieny – obca. Najpierw tabuny dzieciaków szurały butami w czasie przerw po tej wykładzinie a potem na tej samej – ćwiczenia, niejednokrotnie w pełnym konacie z podłożem. Ale kto się tym wtedy przejmował … 😉
ale sztos! to moja klasa i jestem na tej fotce! 😀 dotrwaliśmy w podobnym składzie do ósmej klasy:)
Mike Oreon https://ijrfpioqqerjw.com 123