Wimbledon? Wielki tenis na kortach trawiastych. Roland Garros? Wielki tenis na kortach ceglanych. Kopa Cwila? Żaden tenis na kortach asfaltowych. Ale ta dowcipna nawierzchnia okazała się świetnym podłożem dla zupełnie innego sportu i nawet jest szansa, że znów ożyje.
Na zdjęciu tytułowym (z jesieni 2011) już palą chwasty w sadach a skejci palą się do kolejnych triczków duszonych na kortach. Wówczas wybudowany przez nich samych nielegalny skatepark dzień w dzień tętnił życiem, co oczywiście musiało doprowadzić do jego śmierci. Klasyczna logika urzędnicza. Ale może po kolei.
To najstarsze zdjęcie tego terenu. Zrobione jest mniej więcej z Puławskiej w kierunku na Koński Jar. Przed ogródkami działkowymi stoją jeszcze resztki jakiegoś wiejskiego domu, wkrótce znikną. Jakoś tego budynku nie mogę sobie przypomnieć. Może zdjęcie jest wcześniejsze niż 1980? Dalej mamy krzaki kryjące działki a za nimi miejsce pod przyszłe korty. Na mapie z 1982 roku już są, ale małe.
W 1987, po uporządkowaniu terenów wokół Kopy Cwila, korty zyskały już swój docelowy kształt. Asfalt ogrodzony wysoką siatką przypominał co prawda raczej spacerniak niż teren do rozgrywania partyjek tenisa, więc zbyt wielu chętnych do grania to raczej nie było. A może się mylę? Może ktoś się podzieli wspomnieniami z turniejów tenisowych na asfalcie? Albo może macie zdjęcia? Chętnie poczytam komentarze i obejrzę fotografie.
Na zdjęciu sprzed dziesięciu lat jeszcze widać linie wyznaczające korty, ale już też pojawiają się skejci i ich pierwsze przeszkody. Będą tu jeździć do 2014 roku, kiedy urzędnicy doszli do wniosku, że koniec tej zabawy. Wysłali ekipę z zadaniem zrównania wszystkiego z ziemią i powrotu do świata ciszy, bo podobno hałas powodowany przez deskorolki raził uszy mieszkańców bloków oddzielonych sporym terenem pełnym drzew.
Poszło sprawnie. Robotnicy z młotami pneumatycznymi uwinęli się szybko, zamieniając w kupki gruzu wznoszone czynem społecznym budowle. Potem przyjechała kopara, zabrała te gruzy i zrobiło się czysto, cicho i elegancko. Asfaltowy plac znów niczemu nie służył. Władza co prawda składała pewne obietnice, ale wiadomo jak to z obietnicami władzy jest. Każdej władzy. Wówczas Ursynowem rządził burmistrz Guział, którego zastępcą był wiceburmistrz Machaj i to on właśnie miał wydać polecenie rozbiórki.
Od czterech lat na dawnych kortach nie dzieje się nic. Skejci przenieśli się do skateparku Przy Bażantarni. Pod Kopą Cwila znów jest jak w 1987. Trzy lata temu proponowałem urządzenie tu plenerowego Muzeum Ursynowa zbierającego odchodzące do lamusa elementy architektury miejskiej, czyli przystanki, latarnie, ławki, kosz, trzepaki. Zgłosiłem projekt do Budżetu Partycypacyjnego, ale przepadł w głosowaniu. W tym roku pojawiła się inna propozycja – przywrócenia skateparku i to w wersji full opcja.
Autora nie znam, chociaż inspiracja do tego tekstu przyszła właśnie od niego. Napisał, czy nie mam jakichś starych zdjęć kortów. Co miałem, opublikowałem.
Na kortach przez ładnych kilka lat graliśmy w piłkę, jeden z rodziców pomógł nam wymalować linie boiska i mieliśmy prawie prawdziwe pole do gry. Wywrotki było trochę bolesne bo nawierzchnia była asfaltowa, ale nam to nie przeszkadzało. Tuż obok kortów był opuszczony dom, który po spaleniu został wyburzony. Z tego co wiem to w planach miał służyć za zaplecze kortów.